Namiętny pocałunek

906 49 18
                                    

Rano nawet nie poszedłem szukać Shido. Nie wrócił to nie, ja się go o to prosić kurwa nie mam zamiaru. Skoro woli spędzić czas z dawnym przyjacielem oraz bratem w porządku chuj z tym, że mój własny alfa nie miał totalnego kontaktu słownego czy wzrokowego ze mną przez trzy tygodnie, chuj z tym, że chce z nim posiedzieć on woli chlać

Zrobiłem sobie jedzonko oraz coś ciepłego do picia i zasiadając przed telewizorem zacząłem konsumować to co przygotowałem dla siebie

- Ta czekolada na gorąco nie jest taka dobra jaką robi Shido - wymamrotałem sam do siebie patrząc na napój znajdujący się w kubku trzymanym w moich dłoniach

Chwile patrzyłem tak, po czym na drzwi wejściowe odłożyłem naczynie na stoliczek i poszedłem do pustego pokoju, w którym mocno unosił się zapach Shido

Widzieliśmy się zaledwie w nocy, a mi go w chuj brakuje... tak z rana... brakuje mi jego dotyku, przytulania, pocałunku, wspólnego śniadania, bo on według mnie robi najlepsze... jednak teraz jest pustka

Westchnąłem cicho siadając na podłodze patrząc na niebo za oknem. Odpływając w myślach nie mam pojęcia ile czasu minęło ani tym bardziej jak to się stało, że zasnąłem. Musiało się stać to tak nagle bo totalnie tego nie pamiętam, a jednak właśnie ze snu budzi mnie trzask drzwiami wejściowymi do mojego oraz Shido pokoju i wcale nie zaskakuje mnie, gdy to on po chwili staje w przejściu z salonu do sypialni

- Jebiesz, idź się umyć - wymamrotałem wstając z podłogi

- I to tyle? Żadnego dzień dobry dobrze Cię widzieć? - zapytał unosząc brew do góry

- Ty jeszcze tego się domagasz wracając o jebanej - przerwałem patrząc na zegar - 17 do pokoju kurwa?! Ja chce z Tobą miło spędzić czas, a Ty kurwa co?! - warknąłem w jego stronę

- Oj tam przejmujesz się. Czasem się napije tylko, a potem jestem już cały twój - powiedział patrząc w moim kierunku

- Ta kurwa poczekaj bo twój braciszek zaraz przybiegnie i będzie kazał zapierdalać Ci z nimi chlać - prychnąłem arogancko zakładając skrzyżnie ręce na klatkę

- Nie przesadzaj Aki - wywrócił oczami opierając się o framugę drzwi

- Jak nie przesadzaj! Byłem trzy tygodnie w śpiączce, a po nich odkrywam, że mój alfa woli sobie chlać, gdzieś się włóczyć i chuj wie co jeszcze, gdzie kiedyś był w stanie siedzieć przy mnie dniami i nocami niezależnie od wszystkiego, a bolało go zostawienie mnie na jebanych sześć godzin! A teraz kurwa co?! Idziesz wieczorem co z tego, że byłem z Tobą! Chciałem wracać, a ty miałeś to gdzieś i nawet mnie odepchnąłeś i już Cię zostawiłem i jeszcze wracasz o jebanej 17 godzinie pytając się o jebane ,,Dzień dobry"?! - wywrzeszczałem wkurzony na niego patrząc w jego oczy

- Czasem każdy potrzebuje pospędzać czas z innymi - powiedział wzruszając ramionami

- Może i tak, ale to nie znaczy, że trzeba chlać. Co z tego, że się z nimi spotkasz skoro się najebiesz i chuja będziesz pamiętać z tego rzekomo co jakiś czas spotkania? Powiedz mi co masz z takiego spotkania? Zniszczoną wątrobę, a może na nowo psychikę? - wypytuje tak patrząc ze złością w jego oczy

- Wszystko jedno -machnął ręką - Może kto wie? - spytał tak po prostu - Coś jeszcze masz mi do powiedzenia? - zapytał wzrok ponownie kierując na mnie

- Idę spać do pokoju Camerona - warknąłem mając na ten moment dość jego obecności mimo, że ten ledwo się tu pojawił

- Nie musisz. Nie będzie mnie na noc - odezwał się od razu

- Kurwa świetnie! Cudownie wręcz! Pewnie idź! Po co posiedzieć ze swym chłopakiem! - roześmiałem się żałośnie

- Idę dlatego bo widzę, że moja obecność Ci nie sprzyja - pokiwał głową na boki

- Widzę, że ucieczka to jedyne wyjście z tej sytuacji - uśmiechnąłem się do niego załamany

- Sam stwierdziłeś, że nie chcesz mojego towarzystwa słowami ,,Idę spać do pokoju Camerona" - zacytował wywracając oczami

- O, a to znaczy, że innego wyjścia z tej sytuacji nie ma? Nie chcesz mnie zatrzymać ani jednak spędzić tej nocy ze mną? - prychnąłem patrząc cały czas na niego

- Nie wiem. Średnio mi się widzi noc z tym twoim zachowaniem - powiedział również nie spuszczając ze mnie swojego spojrzenia

- Moim zachowaniem kurwa?! Nie rozśmieszaj mnie! Wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że ty niczym w skowronkach pójdziesz chlać i wrócisz po jebanych szesnastu godzinach! - warknąłem już mocno wyprowadzony z równowagi - Ale dobra wiesz co? Jebie mnie to. Idź sobie kurwa rób co chcesz - prychnąłem idąc do łóżka

- Oczywiście panie wielka joto. Umyje się i już mnie nie widzisz - warknął i poszedł do łazienki

Nie ruszałem się jednak z łóżka dając mu ostatnią jebaną szanse. Jeśli po wyjściu z łazienki po prostu sobie pójdzie to niech się jebie kurwa. Nie będę domagał się uwagi skoro alkohol jest ważniejszy ode mnie

Po około czterdziestu minutach Shido raczył opuścić łazienkę, a zaraz po tym bez chociaż jednego spojrzenia czy słowa w moim kierunku po prostu opuścił sypialnie, a następnie całe mieszkanie

Jakiś czas jeszcze leżałem w łóżku, ale w końcu wstałem chcąc się po prostu przejść. Nogi same poniosły mnie w stronę lasu znajdującego się nieopodal, a następnie nad cudne otoczenie z malutkim wodospadem

Miałem zgodzić się tylko raz... puścić go ten ostatni raz na jego zachcianki alkoholowe, a to już drugi przez głupią kłótnię... przez głupią kłótnie okaże się, że alkohol jest ważniejszy ode mnie? Czy może jutro już będzie normalnie, a ja będę mógł w końcu spędzić upragniony czas z Shido u boku

Jednak nadzieja matką głupich... kolejny dzień praktycznie niczym nie różnił się od poprzedniego zresztą tak samo jak kilka kolejnych... Shido jedyne po co wracał do pokoju to żeby zmienić ubrania

Ciągle rozpoczynałem kłótnie co było naprawdę głupie bo chciałem spędzić z nim czas, a kończyło się na tym, że w złości chłopak opuszczał pokój

Dziesięć dni... w ciągu nich widziałem Shido na dosłownie parę minut... tyle co trwały kłótnie i tyle co przechodził przez sypialnie do łazienki i na odwrót. Moja jota czuje się dosłownie rozdarta, jakby po prostu alfie Shido przestało na niej zależeć, a przeznaczenie, którym są połączeni po prostu ulotniło się w powietrzu

Płakałem nieco czując jej ból... czując samotność przez brak dotyku Shido, przez brak jego obecności... jego bliskości nawet jego poduszka nie ma już na sobie jego zapachu

- I po co ja rozpoczynam te wszystkie kłótnie? - zadaje pytanie jakby swojemu odbiciu w krystalicznej wodzie z leśnej rzeczki - Może gdyby nie one to wszystko potoczyłoby się inaczej? Może Shido w końcu spędziłby ten wręcz wymagany przeze mnie wspólny czas? Muszę spróbować porozmawiać z nim jutro, ale na spokojnie i bez nerwów nie ważne w jakim stanie on wróci. Trzeba po prostu załatwić to na spokojnie - zacząłem tak nawijać do swojego odbicia patrząc w nie cały czas

Koło 23 zacząłem spacerkiem powoli wracać do pokoju. Z początku sam nie wiem dlaczego zaczynam zwalniać słysząc za rogiem czyjąś rozmowę, rozpoznając po chwili głosy chciałem zawrócić, jednak coś kazało mi tu stać i po prostu słuchać dialogu dwóch osób, by najpierw usłyszeć zdziwiony głos Shido, po czym wyłonić się zza rogu po to by zobaczyć namiętnie całującego się właśnie jego z Haru


Z miłości do bólu [Yaoi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz