Jego przeszłość

863 44 7
                                    

- Chcesz mi powiedzieć? - zapytałem po chwili patrząc mu w oczy i pokierował swoje spojrzenie na mnie

- To dość długa historia - wyszeptał, a ja chwyciłem jego dłoń

- Jeśli chcesz możesz mi powiedzieć, a jeśli nie nie musisz - powiedziałem od razu

W końcu nie chce na niego naciskać jeśli nie chce nic mówić to nie. On, jednak milczał wzrok znowu miał utkwiony na blizny. Nabrał nagle większej ilości powietrza do płuc wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Zmarszczyłem wtedy brwi zastanawiając się czy mam iść za nim, a gdy tylko chciałem wstać on nagle wrócił trzymając scyzoryk w dłoni i na nowo usiadł przede mną na łóżku

- Wile tych blizn, które kiedyś w końcu były ranami zostały zrobione tym - powiedział dając mi nożyk w dłoń - I to przeze mnie - dodał już ciszej patrząc na ostrze

- Czyli Ty naprawdę się ciąłeś - stwierdziłem cicho na co on kiwnął lekko głową - Ale dlaczego? - zapytałem wzrok unosząc na jego oczy

- Wiele wpłynęła na to moja przeszłość oraz też sytuacja mająca zaledwie trzy lata, ale może zacznę od początku - zatrzymał się na chwile zagryzając wargę by popatrzeć gdzieś w bok

- Jeśli nie chcesz to nie mów - powiedziałem na nowo chwytając jego dłoń

- Musze tylko poukładać wszystko jak co powiedzieć, by się nie powtarzać w kółko - powiedział i zagryzając wargę nieco się zastanawiał - Generalnie to moja mama była alkoholiczką, a mój tata całkiem na odwrót. Mimo, że moja mama uwielbiała chodzić po klubach na różne imprezy domówki i takie tam to mój tata nie bardzo to lubił mimo, że nie raz z nią gdzieś szedł. Przypadkiem zaszła w ciąże mimo, że mój ojciec chciał dzieci on wolała być wolna i nie mieć jakiegoś bachora na opiece bo woli wiecznie balować. Gdy ja się urodziłem chciała mnie oddać do domu dziecka, jednak mój ojciec się za mną stawił niepozwalająca jej na to. Sam wychowywał mnie, a potem mojego brata, gdy on się urodził. Matka nie przyznawała się do nas obu, rzadko była w domu i ojciec praktycznie wszystko robił sam wielkim ułatwieniem dla niego było, gdy obaj zaczęliśmy chodzić do szkoły bo miał czasu, by na nas pracować. W końcu, gdy miałem 12 lat zażądał rozwodu, z którego rozwinęła się jakaś sprawa w sądzie. Jako dwunastolatek niby byłem zainteresowany, jednak mi nic praktycznie nie mówiono. Nie wiem o co poszła akcja ani co się stało, jednak nasz ojciec stracił prawa opieki zarówno nade mną jak i nad Shadem. Po tym matka nie oddała nas tylko ze względu na kontrole psychologiczną, pod którą ja oraz mój brat byliśmy objęci tyle z tego co wiem i o czym gadała psycholog to, że niby jakaś przemoc domowa i jak sobie możemy radzić z przeżyciami, które ponoć kiedyś miały miejsce. Matka nie dokładnie powiedziała o co chodzi, ale kazała nam słuchać tej kobiety i zgadzać się na jakieś tam pytanie powiązane właśnie z przemocą i alkoholizmem. Dorastając coraz więcej czasu spędzaliśmy poza domem. Ja, Cameron, Charles oraz Shade chodziliśmy do jednej klasy mimo, że jestem od nich starszy o rok lub dwa lata, a to za tym, że w podstawówce był rok, który nie przeszedłem przez sytuacje w domu. Dla mnie oraz mojego brata wojsko, do którego dołączyliśmy wspólnie, gdy ja miałem 17 lat, a oni po 15 lub 16 było jak ucieczka dla nas ponieważ tam spędzaliśmy większość dni oraz nocy. Mimo treningów w wojsku chodziliśmy również do technikum. Oprócz tej sytuacji w domu były również inne jak na przykład śmierć brata Camerona po tym jak chłopak go skrzywdził. Fakt to nie powinno wpłynąć jakoś szczególnie na mnie bo to w końcu nie mój brat, a Camerona, jednak mogłem mu jakoś pomóc, gdy jego przeznaczony nie hamował się ani trochę oczerniając go na tle całego tam zbiorowiska przez co stał się jak szmata w szkole, ale oczywiście nic nie zrobiłem, a potem tylko czekałem, aż Cameron być może z pomocą Charlesa wstanie na nogi bo ja nic nie byłem w stanie zrobić, jednak w końcu po długim czasie na szczęście się tak stało i chłopak się pozbierał, a oni stali się parą, którą są do teraz. Gdy ja oraz Charles uciekliśmy z naszych domów mając wystarczającą ilość pieniędzy, by w miarę się utrzymać, gdy nie byliśmy w wojsku niby wszystko stawało się git. Normalnie uczestniczyliśmy w zajęciach oraz ćwiczyliśmy ciężko w wojsku gdzie jeszcze jako żołnierz poznałem betę imieniem Corvin. Nasz kontakt skończył się związkiem, który trwał rok bo po nim odkryłem, że chłopak mnie zdradzał i takie tam. Chciał ode mnie przebaczenia, gdy z nim zerwałem, a on po jakimś czasie coś tam zrozumiał, jednak ja nie chciałem mu dać szansy. Był to mój pierwszy związek i nie bardzo po wydarzeniach z bratem Camerona chciałem komuś przebaczać, a po jakimś czasie Corvin popełnił samobójstwo z mojej winy i to właśnie po tym wydarzeniu była pierwsza oznaka jak zacząłem załamywać się psychicznie. Ciąłem się i takie tam inne, ale Charles mi pomógł w tym tak samo jak Cameron oraz mój brat. Gdy awansowałem na stanowisko dowódcy oraz stratega po tym jak za bardzo moje umiejętności były rozwinięte oraz szybkie w analizie. Zaczęło się niby na początku dobrze, aż do czasu, gdy do mojej grupy przeniesiono omegę. Był on starszy ode mnie umiejętności jego były mocno rozwinięte temu nie zaprzeczę, jednak to i tak nie zmienia faktu, że po poprzednich doświadczeniach jeszcze jako żołnierz w wojsku nienawidzę w nich omeg. Są za słabe nawet jeśli wcześniej były w wojsku to krajówka nie zawsze sprawdzi się na takich jak oni. Oczywiście są wyjątki, ale jest ich mało. Ten chłopak, jednak sporo wytrzymał mało tego zaprzyjaźnił się bardzo z Cameronem jak i Charlesem. Razem z grupą mieliśmy jakąś misje na obrzeżach kraju. Była ona ryzykowana i potrzeba było niemałych umiejętności, by sobie poradzić i właśnie, gdy byliśmy w potrzasku Hunter kazał się nam nie ruszać z miejsca. Dokładnie on sytuacji nie widział i wiedział tyle co mu mówiłem, jednak ja będąc tam na miejscu wiedziałem, że jeżeli zostaniemy tam zginiemy wtedy wszyscy. Dlatego mimo zakazu Huntera nakazałem grupie odwrotu do pojazdów. Wszystko szło nawet gładko myśleliśmy, że wyjdziemy cało z tego no, ale właśnie tylko myśleliśmy. Z calutkiej czterdziestu jednej osobowej grupie postrzelona została ta omega, która niedługo po postrzale umarła nim jeszcze zdążyliśmy dojechać do najbliższego szpitala. Cameron mimo, że tam był nie umiał wyjaśnić Charlesowi, że to nie moja wina, że ten chłopak umarł. Beta znał tą moją nienawiść do omeg i stwierdził, że zrobiłem to specjalnie, że specjalnie zignorowałem zakaz Huntera licząc na to, że to akurat ta omega zginie i tak zakończyła się nasza przyjaźń. Po tym niemal znowu się załamałem, ale stwierdziłem, że nie po to leczyłem się bity rok z depresji, którą chłopaki dostrzegli u mnie niemal od razu, by znowu przez nią przechodzić dlatego starałem się jakoś pozbierać i od niemal dwóch lat jestem zdrowy i nigdy więcej sobie już nic nie zrobiłem - opowiedział i już zamilkł

Czekałem, jednak czy to już koniec, czy może coś jeszcze dopowie, ale nie słysząc nic nie mogłem wytrzymać i powiedziałem to co chciałem powiedzieć już na początku jego opowieści

- Czyli kurwa naśmiewałeś się ze mnie i mówiłeś, że dobrze mi tak, że rodzice mnie porzucili gdzie twoja własna matka nie przyznawała się do Ciebie oraz twojego brata, a mało tego chciała was oddać?! - krzyknąłem z lekką frustracją

Z miłości do bólu [Yaoi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz