[11]

570 56 4
                                    

- Olivia? Nie miałaś zostać jeszcze kilka dni w Clinton? - zapytała mama wchodząc do przed pokoju

- Nie mam zamiaru słuchać ojca i jego pierdolonej Charlotte - odpowiedziałam ściągając buty

- Charlotte? - kobieta zmarszczyła brwi opierając się o futrynę

- Jego nowa "dziewczyna" - zrobiłam cudzysłów w powietrzu

- Chodź, potrzebuję każdej najmniejszej informacji na jej temat - powiedziała idąc w kierunku salonu

I to była prawdziwa Jane, zawsze musiała o wszystkim wiedzieć, i za to właśnie ją kochałam.
Zostawiłam swoją walizkę przy drzwiach i z delikatnym uśmiechem ruszyłam za kobietą.

- No, mów - pośpieszyła mnie biorąc łyk kawy z czerwonego kubka

- A więc, ma dwadzieścia lat - odparłam siadając na fotelu naprzeciwko brunetki

- Ile?! - pokręciła głową prawie wypluwając ciepłą ciecz z ust

- Dwadzieścia - powtórzyłam patrząc na mamę

- Jest trzy lata starsza od ciebie i jest dziewczyną twojego ojca? - spytała, na co pokiwałam głową - Ma branie skurwysyn.

Cicho się zaśmiałam i spuściłam wzrok na swoje uda.

- Ale mów dalej - odrzekła z powrotem patrząc na moją twarz

- Jest wysoką blondynką, i ma niebieskie oczy. Lubi zwierzęta i dlatego kupili sobie psa, bernardyna ma na imię Winston - tłumaczyłam w dalszym ciągu patrząc na swoje uda - Bardzo chciała zrobić sobie ze mnie przyjaciółkę, ale coś niestety nie wyszło. Za to Sarah już jej się udało przekupić - podniosłam głowę a brązowe tęczówki taksowały moje całe ciało

- A Sally kiedy wróci? - zmieniła temat widząc że nie za bardzo chcę rozmawiać o naszej wspaniałej Charlotte

- Za około pięć dni, z ojcem albo z tą blondyną - odpowiedziałam - Idę do siebie, zmęczona jestem - dodałam wstając z fotela

Jane pokiwała głową, a ja udałam się do przed pokoju po swoją walizkę. Chwyciłam czarną rączkę i ruszyłam do swojego pokoju.
Pochodząc do drzwi usłyszałam usłyszałam kroki dochodzące z mojego pokoju, na początku myślałam że to Bob, lecz się myliłam.

- Olivia! - krzyknął Olivier gdy tylko otworzyłam drzwi

- Olivier? Co ty tu robisz? I kiedy tu wlazłeś - spojrzałam na niego chodząc głębiej do pomieszczenia

- Przyszedłem tu jak tylko Harry napisał mi że jesteś już w Bostonie - wzruszył ramionami - Opowiadaj, poznałaś kogoś fajnego? - spytał rzucając się na moje łóżko

Opowiedziałam mu prawie wszystko, pominęłam tylko spotkanie z Cameronem. Ponieważ Olivier nie darzył go sympatią - tak jak większość osób która znała Williamsa.
Gdy schodziłam do kuchni aby zrobić nam herbatę usłyszałam dźwięk swojego telefonu, wyciągnęłam do z kieszeni czarnych dresów, a gdy tylko zobaczyłam numer Nicka na wyświetlaczu miałam ochotę wyrzucić telefon przez otwarte okno.

Nick: Zostawiłaś mnie.
Olivia: Podziękuj mojemu ojcu i jego kochanej Charlotte ;)
Nick: Ta z którą chciałem trójkąt?
Olivia: Yhym
Nick: Nie ma jej w domu, jest sama Sally. Innym razem się przejdę, może uda mi się ich namówić na trójkąt, liczę na to.

  Pokręciłam głową z rozbawieniem i z powrotem schowałam telefon do kieszeni. Szybko zbiegłam po schodach, zignorujmy fakt że przy tej czynności połknęłam się o własne nogi i prawie wybiłam sobie zęby o barierkę.

- Olivier zostaje na noc? - spytała Jane gdy weszłam do kuchni

- Nie. Z samego rana jadą do babci - odpowiedziałam wyciągając z szafki pudełko z malinową herbatą którą uwielbiam Olivier, była ohydna

Kobieta pokiwała głową i wróciła wzrokiem do książki którą czytała - standardowo jakiś kryminał. Czyli jednak po mamie uwielbiam oglądać jak i czytać kryminały. Matka woli coś o morderstwach, a ojciec romansidła - chyba powinno być na odwrót.
Wlewając wrzątek do dwóch różowych kubków po raz kolejny można było usłyszeć irytujący dźwięk iPhone'a.

- Cholera - powiedziałam do siebie widząc napis "Nick" na wyświetlaczu

- Cześć - odparł gdy odebrałam

- Hej?

- Byłaby możliwość przyjechania po mnie na lotnisko?

- Czy ty jesteś w Bostonie, jełopie głupi?

- Ja? Chyba tak, ale przyjedziesz?

- Przyjadę, będziemy za jakieś dwadzieścia minut.

  Rozłączyłam się i szybkim krokiem ruszyłam do salonu do którego moja mama dosłownie przed sekundą poszła.

- Mamo, mam prośbę - spojrzałam na brunetkę

- Pieniędzy nie dam - odpowiedziała od razu

- Niee, musisz mnie gdzieś zwieść - odrzekłam - A dokładniej na lotnisko - dodałam

- Kto znowu przyjechał - przechyliła głowę odkładając książkę na bok

- Ym, kolega - odparłam skubiąc policzek od środka

- Olivier jedzie z nami? - zapytała

- Nie jadę! - krzyknął chłopak

- Jesteś niemożliwa - pokręciła głową wstając z miejsca

Before DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz