[19]

510 57 0
                                    

- Trzymaj, George przyniósł - powiedziała Sarah wręczając mi białą kopertę

- Ymm, dzięki? - zmarszczyłam brwi odbierając papier od siostry

  Gdy tylko dziewczyna wyszła otworzyłam kopertę. Był to list. List od... od Nicka.

"Musiałem na jakiś czas wyjechać, zapewne domyślasz się dlaczego. Nie będzie mnie ani w Bostonie ani w Clinton. Sam nie wiem gdzie będę.
Wiem że po weekendzie jest wycieczka do Hiszpanii na którą nie chcesz jechać. Więc w kopercie jest bilet do Clinton oraz klucz do mojego mieszkania. Proszę jedź tam aby przez najbliższe trzy tygodnie posiedzieć z Coco. Tylor nie może się o tym dowiedzieć - dalej myśli że jestem u Ciebie. Jak tam przyjedziesz to zadzwoń do Harry'ego, a on zabierze cię do mnie. Jest duża szansa że będą cię odwiedzać moi znajomi, i im też nic nie mów. Do zobaczenia.
Dziękuje za wszystko.
                                              Nicolas"

Czytając to miałam łzy w oczach. Dlaczego nic nie powiedział jak te kilka dni temu u niego byłam? Kurwa Olivia, to Nick. Mogłaś się tego po nim spodziewać. Ale w dalszym ciągu jest mi przykro? Chyba tak mogę to określić.
A teraz druga sprawa, jak ja do chuja powiem mamie że chce jechać do Clinton? Przecież, do kurwy, wie że z ojcem się nie odzywam po tym co powiedziałam na temat jego kochanej Charlotte.

- Oliv... - zaczęła Jane, ale gdy zobaczyła moją twarz zamilkła

- Słucham - podniosłam głowę tak aby na nią spojrzeć

- Co się stało? - spytała kucając przy mnie

  Nie mogę pokazać jej listu, bo wtedy nie pojadę do Clinton. A moim jednym wyjściem jest powiedzenie że jadę do Nicka.

- Nic, oglądałam film i tak wyszło - zaśmiałam się sztucznie

- Nie wyglądasz jakbyś płakała przez film - stwierdziła siadając na podłodze obok mnie - Mów co się dzieje - dodała

  Zgięłam kartkę w pół i spojrzałam prosto w oczy kobiety.

- Zawieziesz mnie na lotnisko? - zapytałam - Chce lecieć do Clinton, żeby spotkać się z Nickiem - sprostowałam połowicznie kłamiąc

- A Hiszpania? Przecież chciałaś jechać - powiedziała

- Nie wytrzymam z nimi trzech tygodni - zaśmiałam się sucho - A u Nicolasa spędzę ten czas lepiej - uśmiechnęłam się

No spędzę ten czas lepiej, u niego w mieszaniu z Coco. Ale chwila, chwila. To on ma swoje mieszkanie? Nie mieszka z Tylor? Zawsze zabierał mnie do ich domu, nigdy nie byłam w mieszkaniu. Czyli do siebie zapraszał znajomych, a do domu gdzie mieszkał z Tylor zabrał tylko mnie.

- No dobrze, to kiedy chcesz jechać? - westchnęła

- Jeszcze nie wiem, jak coś to do ciebie przyjdę - delikatnie się uśmiechnęłam

Jane pokiwała głową i wcześniej wstając z podłogi wyszła z pokoju.
Już byłyśmy wstępnie pogodzone. Przeprosiłam Jacoba, ona przeprosiła mnie i oczywiście ja ją. Teraz wiem że postąpiłam chujowo mówiąc tak o jej partnerze, ale jednak wtedy kierowały mną emocje.

Po raz kolejny spojrzałam na kartkę, a moim oczom ukazała się linijka ze wspomnianym bilecie. Powoli sięgnęłam ręką do środka koperty i rzeczywiście był tam mały srebrny klucz, a tuż za nim bilet do Clinton był już na jutrzejszy wieczór. Niecały jeden dzień.
Dlaczego akurat ja dostałam ten list? Równie dobrze mógł wysłać klucz do Harry'ego, do swoich znajomych, do kogokolwiek. Dlaczego to akurat ja go otrzymałam? Tak dużo pytań, a tak mało odpowiedzi.

++

Było już grubo po jedenastej więc już dawno powinnam się pakować, a ja w dalszym ciągu siedziałam na podłodze i wpatrywałam się w zdjęcia z Ivy.

- To prawda że lecisz do Clinton? - spytała Sally otwierając drzwi

- Yhym - mruknęłam - Jutro - dodałam

- Do ojca czy... - zaczęła

- Nie. Lecę do Nicolasa - przerwałam patrząc na siostrę

- Jezu, przecież on ty był niedawno. Tak trudno wam jest się rozstać? - zaśmiała się

- A żebyś wiedziała że trudno - spojrzałam na nią - Pomożesz mi się spakować, prawda? - zapytałam podnosząc się

- Pomogę - pokiwała głowa

++

Ten lot nie należał do najlepszych. Może to przez to że nie zmrużyłam okna nawet na minutę. A zazwyczaj połowę lotu przesypiałam.
Wychodząc z lotniska wybrałam numer Harry'ego który prawdopodobnie zabierze mnie do mieszkania Nicka.

- Witam Pannę Evans.

- No cześć, cześć.

- Prosiłbym o szybkie wyjaśnienie sprawy, gdyż iż ponieważ czekam na ważny telefon.

- Podobno miałeś zabrać mnie do mieszkania Nicolasa, takie informacje dostałam i liczę że są prawdziwe.

- To ty w Clinton jesteś?

- Owszem.

- Będę za jakieś dziesięć minut na lotnisku, poczekaj tam na mnie.

Before DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz