[9]

591 59 1
                                    

- Twój Pan jest idiotą, wiesz? - spytałam patrząc na psa - Idiotą z downem - dodałam gdy chłopak wszedł do altanki w której siedziałam

- Też Cię lubię - odpowiedział kucając przy krześle na którym siedziałam

- Spoko, tylko jest mały problem - spojrzałam na niego - Ja ciebie nie. - odparłam wstając z miejsca

Odłożyłam Coco na ziemię i naprawdę powolnym krokiem ruszyłam przed siebie. Idąc po dróżce zrobionej z kamyków czułam wzrok blondyna na swoich plecach, a już po chwili usłyszałam kroki za sobą.

- Teraz nie będziesz się odzywać? - zapytał dorównując mi kroku

- Hmm - mruknęłam udając że się zastanawiam - Nie, nie będę - dodałam obserwując tuje wokół domu

- Olivia, proszę cię - nie patrzyłam na niego ale wiedziałam że w tym momencie przewrócił oczami - To nie miało tak wyjść - odparł łapiąc mnie za przed ramię

- A niby jak? - zmarszczyłam brwi stając w miejscu

- Po prostu powiedział coś co mi się nie spodobało - odrzekł zaciskając dłonie w pieści

- Yhym, a co panu Nicolasowi się aż tak bardzo nie spodobało? - założyłam ręce na piersi

- Może lepiej... - zaczął przenosząc wzrok na coś za mną

- Mów. - przerwałam

- A więc powiedział... Powiedział że - płatał się przymykając oczy

- Nick, kurwa. Co powiedział? - spytałam

- Mówił że byłaś, lub może i nawet dalej jesteś szmatą, która pieprzy się z każdym i że w sumie to... to on sam nie wie co w tobie widział - odpowiedział patrząc w niezidentyfikowany punkt gdzieś obok nas

  I właśnie w tym momencie mnie zamurowało. Zrobiło mi się tak jakby smutno? A może byłam zła? Kurwa, nie wiem.
Ale z resztą nie powinno mnie to dziwić, czego mogłam spodziewać się po Cameronie? Był taki zawsze.
A co do tego że "pierzyłam się z każdym" to nie. Pierdolony Williams był jedynym chłopakiem z którym kiedykolwiek spałam, i do tej pory się to nie zmieniło.

- Odwieziesz mnie do domu? - spytałam przerywając ciszę

- Jasne - odpowiedział zdecydowanie ciszej niż wcześniej

  Odwróciłam się na pięcie i szybko udałam się do mercedesa chłopaka. Dopiero co tam przyjechałam a już wracam, cudownie.
Czy właśnie w tym momencie zepsułam nam wspólny wieczór? Tak. Teoretycznie mogłam zostać i udawać że to co powiedział Cameron mnie zupełnie nie ruszyło, ale tak nie było. Czułam że gdybym została u niego atmosfera byłaby napięta tak jak jest teraz.
Gdy tylko wsiedliśmy do auta zobaczyłam następne wiadomości przychodzące na mój telefon - te niestety nie były od Sally. Szybko wzięłam do ręki komórkę, a ta w tym małym momencie zaczęła dzwonić.

- Tak?

- Olivia wytłumaczysz mi gdzie ty do chuja jesteś?

- Ymm, jestem u... jestem u kolegi, już wracam.

- Pogadamy w domu.

  Po tych słowach John się rozłączył a ja już wtedy wiedziałam że będę miała przejebane, a to o czym się przed chwilą dowiedziałam jeszcze bardziej mnie dobijało.

Po parunastu minutach zaparkowaliśmy pod moim domem, a na małym balkonie zobaczyłam Johna palącego papierosa.

- Nick, przepraszam - powiedziałam patrząc na jego profil - Zepsułam nam wieczór...

- Nie szkodzi, spotkamy się kiedy indziej - odpowiedział odwracając głowę w moją stronę przez co nasze spojrzenia się spotkały

Piękne zielone tęczówki obserwowały każdy kawalątek mojej twarzy, a ja w środku czułam że płonę. Automatycznie zrobiło mi się gorąco i wiedziałam że na moich policzkach zrobiły się rumieńce.
Cholera, Olivia, przestań idiotko.

- A więc do zobaczenia - odparłam wysiadając z auta

Wzrok Johna od razu padł na moją twarz, wyrzucił prawię połowę papierosa do popielniczki - marnotrawstwo - i ruszył do środka, tak samo jak ja. Wchodząc do przed pokoju usłyszałam śmiechy dochodzące z kuchni, zapewne były to dziewczyny - no bo w sumie kto inny.

- Olivia, zapraszam do mnie - niski głos mężczyzny dotarł do moich uszu gdy ściągałam buty

Umrę, zabije się, albo to on mnie zabije, wrzuci mnie do kominka lub wyrzuci przez okno, cholera, jest dużo możliwości. Lecz znając Johna on wrzuciłby mnie pod ciężarówkę aby mieć pewność że umrę.
Odrzuciłam na bok czerwone conversy do których po chwili podbiegł Winston by zapewne pogryźć ich sznurówki lecz gdy poczuł na sobie mój wzrok od razu z tego zrezygnował.

Coraz bardziej zestresowana udałam się do gabinetu mojego ojca w którym znajdowała się tykająca bomba.

- Dlaczego mi kurwa nie mówisz gdzie wychodzisz?! - krzyk bruneta rozniósł się po całym pokoju

- A zgodziłbyś się abym wyszła po tym jak dowiedziałeś się że byłam u Erica? - podniosłam głos wyrzucając ręce w powietrze - Nie. Więc jeśli możesz to nim zaczniesz to skończ swój idiotyczny wykład. - dodałam

- Masz mi jeszcze coś do powiedzenia? - spytał

- Tak. Wracam do Bostonu - odpowiedziałam bez emocji - Jutro - odrzekłam

- A Sally? Ona nie chce wracać - parsknął śmiechem

- Nie interesuje mnie to. Może ty z nią wrócisz, albo ta twoja pierdolona Charlotte - wzruszyłam ramionami, i właśnie tymi słowami wywołałam wilka z lasu

- Co ty powiedziałaś? - zmarszczył brwi podchodząc bliżej - Wynoś się stąd, i nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy - warknął wskazując palcem na drzwi

Before DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz