[17]

530 58 0
                                    

- Olivia? Możemy porozmawiać? - zapytała Sarah wchodząc do mojego pokoju

- Jasne, siadaj - wskazałam brodą na łóżko odkładając książkę na szafkę nocną - O czym chcesz porozmawiać? - spojrzałam na siostrę

Miałam nadzieję że nie będzie chodziło o dziecko Jacoba i naszej mamy, w tym momencie nie chciałam o tym słuchać.

- Jak wracałam od Amber to tam przy tej opuszczonej fabryce był Nick - zaczęła jeżdżąc dłońmi po swoich udach - Stał tam z George'em , i... - zacięła się patrząc przed siebie

- I? - dopytałam przysuwając się do niej

- On sprzedawał mu narkotyki - odparła

Wiedziałam że coś jest nie tak. Gdy stąd wychodził był jakiś dziwny, już wtedy mogłam się domyślić że o coś chodziło.

- Sally, wiesz w którym hotelu się zatrzymał? - spytałam na co pokiwała twierdząco głową - Zaprowadzisz mnie tam? - spojrzałam na brunetkę

- Zaprowadzę - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem

- Poczekaj na mnie w salonie, zaraz tam zejdę - odrzekłam wstając z miejsca

Gdy dziewczyna wyszła szybko podeszłam do szafy po czym wyciągnęłam z niej szare dresy oraz biały t-shirt. Ściągnęłam z siebie krótkie spodenki, a już po chwili miałam na sobie dresy oraz wcześniej wyciągniętą koszulkę.
Do kieszeni schowałam telefon i szybko opuściłam pomieszczenie. Praktycznie zbiegłam po drewnianych schodach, a gdy pojawiłam się na dole u mojego boku stanęła Sally. Mamy nie było więc nie trzeba było się tłumaczyć.
Założyłyśmy buty i wcześniej zamykając dom ruszyłyśmy w stronę hotelu gdzie prawdopodobnie znajdował się Nicolas.

- Rozmawiałaś z mamą? - zapytałam wkładając dłonie do kieszeni dresów

- Jeszcze nie, a stało się coś? - zmarszczyła brwi

- Nie, ale nie widziałam się z nią od rana i myślałam że mówiła Ci gdzie jest - skłamałam zaciskając jedną z dłoni na telefonie

Kłamanie Sally to najgorsza rzecz jaka istnieje. Nienawidziłam tego, więc robiłam to bardzo, ale to bardzo rzadko. A poza tym w większości przypadków nie albo się jej okłamać, zawsze znała prawdę. Ale nie jeśli chodzi o mamę, ponieważ praktycznie w ogóle nie rozmawiały.

- Jedziesz na tą wycieczkę do Hiszpanii? - spytała zmieniając temat

- Ym, chyba nie. Nie mam ochoty siedzieć z nimi najbliższych trzech tygodni - zaśmiałam się

Trzy tygodnie w domu to będzie zbawienie, chociaż za długo tam nie chodziłam to i tak wszystko mnie tam irytowało, od nauczycieli do osób które tam uczęszczały.

- To ten - powiedziała dziewczyna wyrywając mnie z letargu

- Teraz tylko który pokój - odparłam dosyć cicho - Kurwa, George - zaklęłam widząc szatyna wychodzącego z hotelu

- Evans! - ucieszył się chowając ręce do kieszeni bordowej bluzy

- Wychodzisz od Nicka? - spytałam od razu

- Ymm, tak. A czemu pytasz? - zmarszczył brwi

- Który pokój, i zostaniesz tu na chwilę z Sally - odrzekłam

- Chyba czterysta dziewiętnaście, piętro czwarte - odpowiedział delikatnie zdziwiony

Delikatnie się uśmiechnęłam i szybko ruszyłam do środka. W holu było strasznie dużo ludzi jak na hotel ja obrzeżach ale z resztą co się dziwić. Był jednym z tych droższych hoteli, a ja byłam w nim maksymalnie dwa razy i na dodatek u Harry'ego.
Podbiegłam do windy z której w tym samym momencie wysiadało jakieś małżeństwo. Posłałam im szybki uśmiech i zaraz po nich weszłam do środka, wybrałam przycisk z numerem cztery po czym oparłam się plecami o jedną ze ścian.
W sumie nie wiedziałam dlaczego byłam w tym momencie zła. A może bardziej zamiedzona? Albo coś pomiędzy, nie wiem. Ale wiem to że w tym momencie chciałam wydrzeć się na tego jebanego blondyna o przepięknych zielonych oczach.
Ten chłopak był jak cholerny narkotyk. Miało skończyć się na jednym spotkaniu, a teraz widujemy się praktycznie codziennie i na dodatek wylądowaliśmy w łóżku - tego incydentu akurat miało nie być, i cholernie go żałuję, ale nie ukrywam że mi się podobało.
Gdy tylko drzwi windy się otworzyły wręcz z niej wybiegłam i wzrokiem zaczęłam szukać numeru czterysta dziewiętnaście. Brązowe drzwi naprzeciw mnie były delikatnie uchylone, a z środka można było usłyszeć głośną rozmowę oraz poczuć zapach papierosów.

- Przyjechałem tu do Olivii, nie żeby dilować. To była jednorazowa sytuacja. Tutaj więcej tego nie robię, Evans może się dowiedzieć, a na to pozwolić nie mogę. Za bardzo mi zależy - usłyszałam gdy podchodziłam bliżej

Za bardzo mi zależy. Na kim? Lub na czym?

- Dobra, muszę kończyć. Cześć - powiedział odrzucając komórkę na stolik

Stałam w wąskim korytarzu i uważnym wzrokiem obserwowałam plecy chłopaka.

- Fajnie wiedzieć że sprzedajesz narkotyki - odchrząknęłam poprawiając szare dresy ja swoich udach

- Olivia? Co ty tu robisz? - odwrócił się w moją stronę przeczesując przydługie blond włosy swoimi palcami

- Dlaczego mi, do chuja, nie powiedziałeś? - założyłam ręce na piersi robiąc kilka kroków w przód

- A chciałaś wiedzieć że jestem dilerem? - również ruszył przed siebie

- Tak. Chciałam. Ale nie, Pan Nicolas nie odezwie się nawet słowem, dopiero moja siostra wracając od przyjaciółki widzi cię pod opuszczoną fabryką jak dajesz to gówno Georgowi - wyrzuciłam z siebie powstrzymując łzy cisnące się do moich oczu

Kurwa Olivia dlaczego chcesz płakać? To tylko Nick. Albo aż Nick.
Nicolas po chwili znalazł się dosłownie kilka stóp przede mną, a zielone tęczówki wpatrywały się w moją twarz.

- Jeżeli chcesz na mnie krzyczeć to proszę bardzo. Czekam na to. - powiedział dosyć cicho z niemal niewidocznym uśmiechem

Czy ja chciałam wydrzeć się na niego tak aby każdy kto znajdował się w tym hotelu to słyszał? Owszem. A czy to zrobię? Oczywiście że nie. Miałam jakąś wewnętrzną blokadę. Gdyby to był jakiś Harry to już dawno leżałby gdzieś za oknem z zepsutym słuchem oraz prawdopodobnie cały połamany, ale to jednak nie był Harry, to był pierdolony Nicolas Smith.

- Nie będziesz krzyczeć? Dziwne - odparł zakładając ręce na klatce piersiowej

- A chcesz żebym zaczęła? Naprawdę? - zmarszczyłam brwi - Jeśli tak bardzo tego pragniesz to nie ma sprawy - dodałam

- Jeśli będzie to tak jak te kilka dni temu to chętnie tego posłucham - zaśmiał się po raz kolejny poprawiając idealnie proste włosy

I po raz setny tego dnia do mojej głowy wróciły wspomnienia z tego nieszczęsnego wieczoru.
Duże napuchnięte usta całujące każdy kawałek mojego ciała oraz długie palce zaciskające się na moich biodrach. Jego idealne ciało leżące na moim lub na odwrót. A na sam koniec palenie papierosów nago na balkonie gdzie zapewne widziało nas całe osiedle.

- Zboczeniec - mruknęłam kręcąc głową - Wychodzę. Nie mam zamiaru słuchać więcej twojego głosu, ani patrzeć na twój kłamliwy ryj. Do widzenia - odrzekłam odwracając się

Powoli podeszłam do drzwi i gdy już chwytał za klamkę poczułam dwie silne dłonie na swojej talii. Po chwili zostałam odwrócona do chłopaka twarzą przez co nasze ciała dzieliły dosłownie cale.

- Na dole czeka Sally, muszę iść - wyszeptałam czując gorąco rozlewające się gdzieś w środku mnie

- Zadzwoń do niej i powiedz że musisz zostać chwilkę dłużej i żeby wracała do domu - odszepnął nachylając się nade mną

- Nie. - powiedziałam próbując ściągnąć jego dłonie ze swojego brzucha - Nie chcę tutaj zostawać na dłużej, już i tak jestem tutaj o dziesięć minut za długo - dodałam

- Dzwoń - rozkazał wyciągając telefon z kieszeni moich spodni

Posłusznie chwyciłam komórkę i najszybciej jak potrafiłam wybrałam numer siostry.

- Przepraszam ale muszę zostać z nim trochę dłużej. Wrócisz sama do domu?

- Już od dawna jestem w drodze do niego, wiedziałam że to się tak skończy.

Nie widziałam jej, a wiedziałam że w tym momencie przewróciła oczami.

- Dobra, to do jutra.

- Miłej nocy kochani.

Tym razem to ja przewróciłam oczami i się rozłączyłam.

- Załatwiłaś sobie nockę u mnie? Słodko - uśmiechnął się

- Czy ta nocka również zakończy się paleniem papierosów na balkonie? - zapytałam odkładając telefon na komodę obok nas

- Nago? Oczywiście - odpowiedział

Before DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz