[16]

524 59 3
                                    

- Minęłam Nicka po drodze, był z tobą? - zapytała otwierając drzwi

- Ym, tak. Spotkałam go jak wracałam ze szkoły, odprowadził mnie - odpowiedziałam zaciskając dłonie na swoich przed ramionach - Ale o czym chciałaś pogadać? Bo przez telefon brzmiałaś dość poważnie - dodałam

- Idź do salonu, zaraz przyjdę - wypuściła powietrze przez usta

  W tym momencie jeszcze bardziej się zestresowałam. Jeśli Jane Evans mówi coś poważnym tonem to znaczy że rzeczywiście się coś stało. Ale co? Jeżeli znowu będziemy się przeprowadzać to naprawdę sobie coś zrobię, nie mam ochoty przechodzić przez to po raz kolejny.

- A więc? - zmarszczyłam brwi siadając na jednym z foteli

- Nigdy o tym nie rozmawiałyśmy, oczywiście po urodzeniu Sarah, ale naprawdę chcę żebyś dowiedziała się o tym teraz - zaczęła kucając obok mnie - Pamiętasz jak mówiłam Ci o Jacobie? - spytała na co pokiwałam głową - To od jakiegoś czasu jesteśmy w związku i... i będziemy mieć dziecko - dodała ciszej

- Co? - spojrzałam na kobietę poprawiając się na swoim miejscu - Powtórz bo chyba się przesłyszałam - odparłam

- Nie. Nie przesłyszałaś się, wraz z Jacobem będziemy mieć dziecko. Dziś się dowiedziałam - odrzekła wyciągając z kieszeni granatowej marynarki trzy testy ciążowe, wszystkie trzy pozytywne

- Dobrze, a teraz wymyśl jak powiedzieć o tym Sally, napewno dobrze to przyjmie - uśmiechnęłam się sarkastycznie wstając z miejsca

  Wzięłam do ręki swój plecak i szybkim krokiem ruszyłam do swojego pokoju.
NIECHCĄCY, naprawdę NIECHCĄCY trzasnęłam drzwiami co widocznie nie spodobało się Jane ponieważ jedyne co usłyszałam to jej krzyk.
Moja matka była w ciąży. W pierdolonej ciąży. Będę miała kolejną siostrę lub brata. Zajebista informacja, nie powiem że nie.
Rzuciłam się na łóżko i wbiłam wzrok w sufit. Pierdolony Jacob, od początku go nie lubiłam. Wiedziałam że z tym popaprańcem będą problemy, a teraz będzie jeszcze jego mały klon.
Jakiś czas później telefon w mojej kieszeni zaczął wibrować, a gdy go wyciągnęłam a imię na wyświetlaczu od razu mnie odrzuciło - Nick. Jeszcze jego tutaj, kurwa, brakowało.

- Czego chcesz?

- Nie krzycz, spokojnie. Stało się coś?

- Mów co chcesz albo się rozłączam.

- Niestety o siódmej mam plany i nie będę mógł się z wami spotkać.

- Oh, przykro mi. A teraz już mogę iść zająć się swoimi sprawami?

- Jak powiesz mi dlaczego jesteś aż tak zdenerwowana.

- Czyli mogę iść, cześć.

- Otwórz drzwi, wtedy na sto procent powiesz.

Gdy Nicolas się rozłączył usłyszałam dzwonek do drzwi. Niech spierdala, nie chce go widzieć. Dzwonek po chwili ustał, i już myślałam że sobie poszedł lecz kroki na schodach nie utwierdziły mnie w tym przekonaniu.

- Czekam na wyjaśnienia - powiedział siadając na brzegu łóżka

- Moja matka jest w ciąży, zadowolony? - odpowiedziałam w dalszym ciągu patrząc na sufit

- Z kim? Z twoim ojcem? - był widocznie zaskoczony, tak jak ja parę minut temu

- Na szczęście nie, z jej partnerem Jacobem - wręcz wyplułam to imię

- Chodź - rozłożył ręce tak abym mogła się do niego przytulić

I właśnie w tym momencie dokładniej przyjrzałam się temu jak wyglądał, dwie czarne bransoletki na jego nadgarstku, obydwie miały na sobie pojedyncze litery. Na jednej znajdowało się "T", za to na drugiej można było zobaczyć "O". Srebrny sygnet na jego palcu mienił się w świetle, a na jego środku była data 12.09.22.
Ciekawe co oznaczała, ale może nie będę pytać. To chyba będzie dobre rozwiązanie, bo jednak znam go troszkę i wiem że jeśli będzie to temat na który on nie chce rozmawiać to może to się skończyć źle.

- Idziesz? Bo będę zawiedzony że nie chcesz się przytulić - zaśmiał się ukazując rządek zębów okryty srebrnym aparatem

Delikatnie się uśmiechnęłam i już po chwili znalazłam się w jego ramionach.
Do moich nozdrzy od razu dotarł zapach truskawek, proszku do prania i oczywiście papierosów.
Będę miała rodzeństwo i zapewne zaraz wprowadzi się tutaj Pan Jacob. Niby mi to nie przeszkadzało ale wiem że Sally załamana, bo ja go tylko nie lubiłam, za to Sarah już go nienawidziła. A wie o nim tylko z moich opowieści bo mama nic jej o nim nie mówiła.

- A jeśli można wiedzieć to ile twoja mama ma lat? - zapytał odklejając się ode mnie

- Trzydzieści dziewięć - odpowiedziałam wracając do poprzedniej pozycji, sufit był dziś wyjątkowo ciekawy

- A ten cały... Jacob? - położył się obok i również wbił wzrok w sufit

- Chyba czterdzieści cztery, ale nie jestem pewna - cicho się zaśmiałam - To będzie jego drugie dziecko, bo ma już syna w twoim wieku - dodałam

- Oo, nowy kolega. Masz numer? - spojrzał na mnie

Before DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz