Ostatnia lekcja - matematyka. Cieszę się, bardzo. Nie dosyć że muszę siedzieć z kimś takim jak Nicolas, to jeszcze moja ulubiona lekcja kończy szkolny dzień.
Jedynym umileniem tego wszystkiego jest dziecinne zachowanie Nicka i Marcusa - widać że po sytuacji w toalecie nie lubią się jeszcze bardziej - patrzą na siebie jak obrażone dzieciaczki i odpowiadają sobie pojedynczymi słowami, a gdy na chemii doszło do tego że są w jednej grupie jeden chciał wydrapać oczy drugiemu.- Idziesz zapalić? - spytał blondyn wyrywając mnie z letargu
- Za trzy minuty zaczynamy lekcje jak coś - spojrzałam na komórkę
- Nie zdążysz? - zmarszczył brwi - Długo będziesz trzymać go w ryju?
Zabrzmiało to delikatnie dwuznacznie, no dobra nie delikatnie, zabrzmiało to bardzo dwuznacznie.
- Będę, bo lubię - założyłam ręce na piersi dorównując mu kroku
- Lubisz? Przekonamy się wieczorem - mruknął pod nosem
Zaśmiałam się i szybkim ruchem zabrałam paczkę papierosów z ręki blondyna. Wyciągnęłam fajkę oraz różową zapalniczkę po czym wyszłam na zewnątrz.
Po boisku kręciło się dość sporo osób, choć pogoda nie zachęcała do chodzenia po dworze. Padało, było zimno i po prostu okropnie. Nienawidzę takiej pogody, chociaż jak jest ciepło to też jest źle. Zdecydowanie wolę wiosnę, nie jest za zimno, ani za ciepło - jest po prostu idealnie.- Zabieram cię gdzieś pod wieczór - zaciągnął się używką
- Można wiedzieć gdzie, Panie urok osobisty?
- Niestety nie można, dowie się Pani na miejscu - uśmiechnął się
- Ja pierdole - przewróciłam oczami
- Pięknego słownictwa używa nasza Evans - usłyszałam głos Pani White - O! I jeszcze państwo palą papierosy, super! - uśmiechnęła się chamsko
Miałam ochotę wyjebać jej w ryj. Nienawidzę jej, głupia szmata.
- Zapraszam za mną do dyrektora.
Wyrzuciłam papierosa do doniczki z jakąś palmą i ruszyłam za panią White. Blondyn po chwili pojawił się obok mnie i z uśmiechem obserwował wszystko co znajdowało się wokół.
Jeżeli zadzwonią do mojej mamy to chyba będę spać na ławce przed domem.
Podeszliśmy do brązowych drzwi z napisem Mr. Anderson, a nasza kochana Pani Clara zapukała.- Proszę!
- Dzień dobry, przeprowadziłam tutaj dwóch gagatków - powiedziała brunetka poprawiając swoje czarne spodnie
- Co narozrabialiście? - siwy mężczyzna się uśmiechnął
- Palili papierosy na terenie szkoły - odchrząknęła
- Usiądźcie - wskazał na dwa krzesła przed nim - A Pani może już iść, porozmawiam z nimi.
Oburzona White odwróciła się na pięcie po czym wyszła z gabinetu.
- Nicolasie, pierwszy dzień a już prowadzisz Clarę do problemów z głową - zaśmiał się
- Ona już je ma - mruknął pod nosem blondyn, na co się cicho zaśmiałam
- Tak, wiem o tym lecz jeżeli będziecie robić takie akcje to ona już naprawdę będzie z nią źle - pokręcił głową
Tego się, kurwa, nie spodziewałam. Pan Anderson miły? Coś jest nie tak, ktoś go na sto procent podmienił.
- Posiedzimy tu tak z pięć, może dziesięć minut i możecie iść, chociaż matematyka wam minie - ponownie się zaśmiał
- Może Pan ją zwolnić? Znajdzie się ktoś lepszy.
- Nikt nie chciałby pracować za pieniądze za które pracuje ona, więc ten ostatni rok musicie się z nią przemęczyć - uśmiechnął się
- Możemy już iść? - spytał blondyn obracając w dłoni zapalniczkę
- Lećcie, ale proszę nie palić jak Clara jest w szkole - powiedział
Ponieśliśmy głowami i wcześniej się żegnając z dyrektorem ruszyliśmy w stronę sali od matematyki.
- Idziemy na lekcje czy do domu? - zapytał łącząc nasze palce
Znowu. Zaraz naprawdę ktoś pomyśli ze jesteśmy razem, a niestety nie jesteśmy.
- Na lekcje, musisz się czegoś nauczyć, kochanie - uśmiechnęłam się jeżdżąc kciukiem po jego dłoni
Pod salą dwadzieścia pięć stała Ivy z telefonem przy uchu, gdy na nas spojrzała pożegnała się z osobą w komórce i z uśmiechem podeszła bliżej. Zmierzyła nas wzrokiem który na dłuższy moment zatrzymał się na naszych dłoniach.
- Dywanik u dyrektora? Co zrobiliście?
- Pani White zaprowadziła nas tam bo paliliśmy papierosy za szkołą - odpowiedziałam
- I jak, był telefonik do mamy? - zaśmiała się
- Nie, był wyjątkowo miły - skrzywiłam się próbując puścić rękę Nicolasa
Był silniejszy i niestety mi się to nie udało.
- Idziemy do domu, powiedz tej babie że pojechaliśmy do lekarza czy coś, czeeść.
Chłopak pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia. Na zewnątrz dalej padało lecz już nie tak bardzo jak jakieś piętnaście minut temu, co trochę mnie cieszyło bo nie będę cała mokra.
- Dzisiaj po ósmej jest impreza u Luke'a, przebierana - powiedział podkreślając ostatnie słowo
Kim jest kurwa Luke? Dlaczego mamy tam iść? I dlaczego RAZEM?! Niech idzie sam, nie obrażę się.
- Idź sam - wzruszyłam ramionami wsiadając do mustanga
Rzuciłam kluczyki na deskę rozdzielczą gdy w aucie pojawił się również Nick.
- Nie mogę, jestem zaproszony z osobą towarzyszącą, a ty jesteś jedyną osobą którą tutaj lubię - spojrzał na mnie poprawiając blond włosy - Nie licząc Johnsona.
Luke Johnson - dalej nic mi to nie mówi.
- I co ja mam włożyć na siebie? - zmarszczyłam brwi
- Dlatego jedziemy do galerii, skarbie - uśmiechnął się odpalając auto
Kurwa, SKARBIE. Pierdolone SKARBIE. Dlaczego ty mi to robisz? Nicolasie proszę cię, zamknij ryj i się nie odzywaj.
Gdy wyjechaliśmy z parkingu poczułam dużą, gorącą dłoń na swoim udzie. Pomimo pogody na zewnątrz w tym momencie było mi cholernie gorąco. Pieprzony Smith.- Weź. Rękę.
- Nie - powiedział kładąc rękę tuż przy moim kroczu
- Wypierdalaj z łapami - położyłam swoją dłoń na jego - Nicolas... - mruknęłam
- Nie podoba ci się? - zaśmiał się zaciskając dłoń na mojej nodze - Wiem że tak lubisz, kochanie.
- Nie, nie lubię.
- Lubisz, przede mną takich rzeczy nie ukryjesz - na dosłownie sekundkę zabrał rękę aby zmienić bieg, ale niestety znowu wróciła na moje udo okryte czarnymi jeansami
Znowu przeszedł mnie cholernie przyjemny dreszcz spowodowany dotykiem Nicolasa. Dlaczego? Nie wiem.
- Dlaczego się spinasz? Tak na ciebie działam myszko? Słodko - po raz kolejny się uśmiechnął
P i e r d o l s i e s k u r w y s y n u.
CZYTASZ
Before Death
Teen FictionOlivia to siedemnastoletnia mieszkanka Bostonu, jednak po kilku miesiącach postanawia odwiedzić ojca w Clinton. Dzień pierwszy kończy się imprezą u jej przyjaciela - Harry'ego, na której poznaje Nicolasa. Ich kontakt nie jest zły, ale też nie jest...