[15]

646 61 0
                                    

- Co ty tu kurwa robisz? - spytałam poprawiając czarny plecak

- Przyjechałem po swoją przyjaciółkę, a że nie mam swojego samochodu to przyjechałem uberem - wzruszył ramionami przesuwając się na miejsce obok - Wsiadaj - dodał uderzając ręką w miejsce na którym przed chwilą siedział

Przyjechałem po przyjaciółkę.

- Zabierz ze sobą Ivy, ona pojedzie. Ja nie - odpowiedziałam wskazując palcem na dziewczynę stojącą przy drzwiach liceum

- Poproszę koleżankę i Ciebie - uśmiechnął się

- Koleżanka poradzi sobie sama, zawołaj ją. Chyba już wiesz jak ma na imię - powiedziałam odchodząc od czarnego mercedesa

  Jeszcze raz poprawiłam swój plecak i szybkim krokiem ruszyłam w stronę swojego domu. Po chwili usłyszałam głos Nicka gdzieś za mną, i o dziwo nie wolał Ivy. Wolał mnie. Cholera wolał mnie. Dobra Olivia, zignoruj. Po prostu idź przed siebie, miej go gdzieś i nie reaguj.

- Olivia, mówiłem coś - powiedział łapiąc mnie za rękę

- Nie wiem czy wiesz, ale jeżeli ktoś się ignoruje to znaczy że nie ma ochoty z tobą rozmawiać - uśmiechnęłam się wyrywając rękę z jego uścisku - A poza tym miałeś jechać z koleżanką, więc tam wracaj - dodałam idąc przed siebie

- Ivy już pojechała - wskazał palcem za siebie - A ja chcę z tobą porozmawiać - odparł dorównując mi kroku

- Widzimy się o siódmej, tam będzie dużo czasu żeby pogadać. A teraz się spieszę - odpowiedziałam skręcając w uliczkę która była teoretycznie skrótem do mojego domu, a czy tak było? Nie wiem.

- Cholera, Olivia. Chcesz o tym gadać przy Ivy? Bo jak tak to bez problemu, mi to nie przeszkadza - wzruszył ramionami

- Chodź do mnie, ale przez całą drogę siedzisz cicho - odpowiedziałam

Niby Ivy wiedziała że się z nim przespałam ale jednak to nie był temat który chciałam poruszać przy przyjaciółce.
Chłopak pokiwał głową i powoli podszedł do małego krzaczka z pięknymi czerwonymi różami. Schylił się i dosyć szybko zerwał z niego kwiat.

- Proszę panno Evans, to jako pierwszy krok do przeprosin - wystawił w moją stronę rękę

Z delikatnym uśmiechem wzięłam od niego różę i nawet nie czekając na blondyna z powrotem ruszyłam przed siebie.
Niby nie lubiłam róż, ale ta... ta była wyjątkowa. Była od niego oraz była teoretycznie przeprosinowa? Ale dlaczego przeprosinowa? Przecież nic nie zrobił, chyba nic nie zrobił. No właśnie, chyba.
Po jakimś czasie staliśmy już pod brązowymi drzwiami i czekaliśmy aż szanowna Sally je otworzy, chyba że nie było jej w domu. Wtedy mógłby zrobić się malutki problem.

- Długo mam czekać? - zapytał chłopak zakładając ręce na klatce piersiowej

- Poczekaj, napiszę do niej - odpowiedziałam wyciągając telefon z tylnej kieszeni spodni

Olivia: Jesteś w domu? Błagam powiedz że tak
Sarah: Przecież mówiłam że idę do Amber, jak nie masz kluczy to powodzenia. Mama wraca o szóstej

- Kurwa - zaklęłam wyłączając komórkę - Sarah jest u koleżanki, a mama wraca o szóstej - dodałam

- Albo wchodzisz tam przez okno i mnie wpuszczasz, albo rzeczywiście zacznę ten temat na spotkaniu z Ivy - powiedział wkładając dłonie do ciemnoniebieskich jeansów

- A to nie można tak tutaj pogadać? - zmarszczyłam brwi zakładając ręce na piersi

- Niby można, ale jednak wolałbym odzyskać to co tam zostawiłem i w między czasie porozmawiać - odpowiedział

Ach tak, czyli jednak przyszedł po coś co jest mu potrzebne. Nie chodziło o spotkanie ze mną, tylko o pieprzoną jeansową kurtkę, z papierosami w środku. Tylko był taki malutki problem - papierosów już dawno tam nie było. Została tylko pusta paczka po niebieskich L&M oraz różowa zapalniczka - również należąca do blondyna, służyła mi do odpalania kolejnych papierosów, świeczek oraz do podpalania listów od Camerona. A ich dostałam całkiem sporo gdy byliśmy w związku oraz po sytuacji z Nickiem. Te późniejsze dotyczyły tylko i wyłącznie jak on to nazwał "mojej nowej przystojnej zdobyczy", a w poprzednich pisał jak to on bardzo mnie kocha i że nigdy nic by mi nie zrobił - tak zwana gówno prawda.

- To jak? Wchodzisz? - spytał opierając się plecami o białą belkę podtrzymującą dach nad gankiem

- Idę do Ivy, jeśli czegoś potrzebujesz to chętnie przyjmę Cię w innym terminie - odparłam idąc w stronę otwartej furtki

Usłyszałam cichy śmiech chłopaka i powolne kroki za sobą. A już po chwili ciepłą i dużą dłoń na swoich odkrytych plecach, blondyn odwrócił mnie w swoją stronę przez co mój nos dotknął jego szyi.

- Idziemy razem? - bardziej stwierdził niż spytał

- Nie. Ty wracasz do hotelu, a ja idę do przyjaciółki. Widzimy się wieczorem, do zobaczonka o siódmej - uśmiechnęłam się ściągając jego dłonie ze swoich pleców

- Zostawisz swoją przystojną zdobycz? - zaśmiał się

A teraz dowiaduje się że grzebał w moich rzeczach i czytał listy od Camerona. Pierdolony Smith, zawsze wtyka nos w nie swoje sprawy.

- Grzebało się w moich rzeczach, tak? - uderzyłam pięścią w jego tors - Fajnie, fajnie - dodałam ponownie się odwracając

- Oh no zdarzyło się, raz tylko - po raz kolejny jego usta wykrzywiły się uśmiechu

Wyszłam z podwórka i dosyć szybkim krokiem udałam się w stronę domu Ivy. Mieszkała stosunkowo niedaleko, bo dosłownie jakieś kilkanaście domów dalej.
Gdy mijałam kolejne domy usłyszałam nieznośny dźwięk iPhone'a, powoli wyciągnęłam go z kieszeni, a na wyświetlaczu pojawiło się imię mojej mamy.

- Halo?

- Olivia, musimy porozmawiać, kiedy będziesz w domu?

- Ymm, właśnie spod niego odeszłam. A już jesteś?

- Będę za jakieś pięć minut, wracaj pod dom.

- A dzwonił Pan Wood?

- Nie, a miał dzwonić?

- Niee, no co ty. To ja już wracam, do zobaczonka mamusiu.

Mam nadzieje że Adam do niej nie zadzwoni, i że nie będę musiała oddawać wszystkich urządzeń na prąd jakie tylko mam w pokoju. Chociaż to nie my zabraliśmy telefon szanownej Pani Jasmine White, to moja mama i tak by mi nie uwierzyła bo to co mówi Pan Wood musi być prawdą.

- A ty gdzie? - spytał gdy obok niego przechodziłam

- Idę do domu, takie dziwne? - zmarszczyłam brwi - I nie, nie idziesz ze mną. Muszę pogadać z mamą, a ty będziesz przeszkadzał panie Smith - dodałam

Before DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz