7. Nie gustuje w małolaty.

451 20 15
                                    




Wpatrywałam się w swoje odbicie lustrzane. Wyglądałam co najmniej komicznie, mając na sobie suknię Fiony, ze ,,Shreka'', włosy mające spięte w warkocz a na głowie opaskę, mającą przypominać uszy ogra. Nie do końca podobała mi się stylizacja i ogólnie, sam jej zamysł, ale pocieszałam się tym, że nie mam najgorzej, bo Colton, przecież ma być osłem.

Zrobiłam dość mocny makijaż, starając się zakryć siniaki, sprzed tygodnia. Dobrze się goiły, ale i tak były widoczne, a nie chciałam słuchać zbędnych pytań, więc cały tydzień, jeśli miałam wyjść z domu, to z pełnym makijażem i najbardziej kryjącym podkładem, jaki posiadałam.

od Archie:   Czekam pod twoim domem.

Zablokowałam telefon, chowając go do swojej torebki, do której dorzuciłam papierosy z zapalniczką. Przed opuszczeniem pokoju, spsikałam jedynie całe ciało perfumą, o zapachu lawendy, wymieszanej z wanilią, po czym ze stukotem swoich obcasów, opuściłam pokój.

Szłam przez długi podjazd, w kierunku czarnego Wolksvagena, w którym miał czekać na mnie chłopak. Otworzyłam drzwi, zajmując miejsce pasażera, a szatyn powitał mnie swoim śnieżnobiałym uśmiechem.

- Jak samopoczucie? - spytał, nadal się szczerząc, wbijając bieg i ruszając w kierunku szkoły.

- Nie najgorzej. - odparłam, obserwując go z profilu. - A u ciebie? - chłopak omiótł mnie spojrzeniem, nie spuszczając z ust delikatnego uśmiechu.

- Też, bywało gorzej. - odpowiedział, a ja w tym momencie zaczęłam skanować jego strój. Zmarszczyłam brwi widząc na nim ubiór, mający przypominać kota w butach. Uniosłam swoje ciemne brwi w górę, przetwarzając w myślach informację, że zapewne to Mary, podsunęła mu pomysł. Prychnęłam pod nosem.

Archie omiótł mnie zdezorientowanym spojrzeniem marszcząc brwi. Wskazałam palcem na jego pomarańczową koszulę, którą wsadził w czarne spodnie przepasane czarnym pasem.

- To przebranie... Sprawka Mary, prawda? - zasugerowałam, posyłając mu znaczne spojrzenie.

- A... Tak... - odparł zmieszany. - Powiedziała, że jeżeli w ogóle mam zaszczyt, żeby iść na tą imprezę z tobą, no to powinienem się jakoś dostosować... - wyjaśniał, a ja miałam ochotę przybić sobie z otwartej dłoni w twarz. Moore nie lubiła szatyna i nie była za tym, żebym to właśnie z nim poszła na Halloween, więc mogłam się tylko domyślać, jak przebiegała ich rozmowa. - Wiem, że bardziej pasowałby Shrek, ale na samym wstępie oznajmiła, że to ona zaklepuje ten strój. - omiótł mnie niepewnym spojrzeniem, obserwując moją reakcję. - Osła zaklepał Wilson, ale za to akurat jestem mu wdzięczny. - zmienił bieg, a spod moich ust wydał się cichy śmiech. - Więc został tylko kot w butach. - skończył, oczekując ode mnie jakiejkolwiek reakcji.

- Cóż... - zaczęłam, chociaż tak naprawdę, nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. - Wyglądasz okej, nie musiałeś przejmować się jej słowami. - słowami tej idiotki, jednak ugryzłam się w język, zanim użyłam tego określenia.

***

Przekroczyliśmy wraz z chłopakiem próg szkolnych drzwi, a do naszych uszu już doszła głośna muzyka. Kierowaliśmy się w stronę sali gimnastycznej, gdy chłopak złapał mnie pod rękę, na co się wzdrygnęłam, jednak nijak tego nie pokazałam.

Nałożyliśmy wspólnie na oczy maski, po czym weszliśmy do ogromnej sali, którą oświetlały jedynie kule dyskotekowe. Po lewej stronie znajdowała się ogromna scena, na której grał DJ, a w drugim końcu sali, były ustawione w literę L stoly z przekąskami. Ruszyłam z szatynem w kierunku stołów, bo wiedziałam, że gdzie jedzenie - tam Colton.

Come in Abyss. Abyss #1 || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz