22. Przepadłam.

321 12 46
                                    


#trylogiaabyss

Cześć, moje skarby! <3

Na wstępie powiem, że rozdział krótki. Miał być dłuższy, ale stwierdziłam, że akcję którą miałam rozwinąć zozstawię na kolejny rozdział, który przewiduje i tak na długii. Więc nie przejmujcie się długością tego <3

Miłego, Iskierki <3

***

- To już będzie ostatni lek, jaki Panience podajemy. Organizm nie odpiera krwi dostarczonej przy transfuzji, więc nie ma sensu faszerować Panienki niepotrzebną chemią. - lekarz podłączył kroplówkę do mojego nadgarstka, a ja skinęłam głową.

Czułam się już o wiele lepiej, jeśli chodzi o stan fizyczny. Powoli wracałam do siebie, odzyskując siły, chociaż minęły zaledwie cztery dni od hospitalizacji.

Sam z Nickiem dotrzymali słowa, mówiąc, że nie wypuszczą mnie z domu dopóki nie odzyskam sił. Cały ten czas spędziłam w domu w łóżku. Miałam dużo czasu do rozmyślań i wysnucia pewnych wniosków.

- Przyniosłem śniadanie. - do pokoju wszedł mój brat, a tuż za nim Nicholas, który zamknął za sobą drzwi.

Jak obiecał, nie opuścił mnie chociażby na chwilę, co mnie cieszyło. Czułam się przy nim bezpiecznie i dobrze, co pomagało mi wytrzymać w domu.

Dom powinien być przystanią. Miejscem, gdzie czujesz się komfortowo i bezpiecznie. Miejscem odpoczynku i spokoju.

Wystarczyło kilka chwil, by miejsce do którego uciekałam szukając spokoju zamieniło się w miejsce, z którego chciałam jak najszybciej uciec. Odrzucała mnie myśl, że jeszcze niedawno między tymi ścianami chodzili rodzice. Na samą wzmiankę o nich widziałam tylko ostatni widok, pod świątecznym drzewkiem. Wszystko mi o nich przypominało, dlatego nie chciałam tutaj być. Ta atmosfera mnie dobijała jeszcze bardziej.

- Przecież umiem wstać i sobie zrobić jedzenie. - skarciłam Sama przez uśmiech, podnosząc się do siadu, by przejąć od niego tacę z tostami i herbatą.

- Nie chce, byś się przemęczała. - odparł, zawieszając się na chwilę. Przyjął grobową twarz, wkładając dłonie w kieszenie dżinsów. - Tym bardziej dziś. -dodał, a Nicholas stojący za nim spuścił wzrok, wbijając go w podłogę.

Pogrzeb. Dziś był ich pogrzeb.

Żółć podeszła mi do gardła, gdy wbiłam spojrzenie w tacę z jedzeniem. Nagle zachciało mi się wymiotować.

Mimo, że nasi rodzice byli dość znani, Sam zadbał o to, by pogrzeb był chroniony, a udział w nim będą mieć tylko najbliżsi. Może to słabe pocieszenie, ale podpierałam się myślą, że nie będzie przynajmniej żadnych kamer, jak to bywa zazwyczaj na takich uroczystościach.

- Zjedz. Wyjeżdżamy za godzinę. - jego postawa nie przypominała już troskliwego brata, a stanowczego mężczyznę, który nie znosi sprzeciwu. Na jego twarzy nie ukazał się chociażby gram emocji, gdy patrzył na mnie, unosząc podbródek. - Dopilnuj, by zjadła. - polecił Nicholasowi beznamiętnym tonem, po czym opuścił pokój, a lekarz zaraz za nim.

Zagryzłam zęby, zatapiając spojrzenie w tostach. Moje oczy naszły łzy, rozmazujące obraz, a gardło się związało.

- Hej. - Nicholas przykucnął przy łóżku, biorąc mój podbródek między dwa palce, zmuszając, bym na niego spojrzała. - Poradzimy sobie, słyszysz? To potrwa nie więcej niż dwie godziny, później się od tego odetniemy. - starł z mojego policzka łzę, a ja zmarszczyłam brwi.

Come in Abyss. Abyss #1 || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz