20. Prezent świąteczny.

355 15 67
                                    


! TW: scena drastyczna !
Proszę, weźcie na poważnie oatrzeżenie. Szczególnie osoby o słabych nerwach i wysokiej wrażliwości.
Zapraszam też na mojego ig, tam zawsze są wcześniejsze wiadomości o rozdziałach! ig: mizerota16

A teraz życzę wam miłego rozdziału, Iskierki. Mam nadzieję, że nie weźmiecie mnie za bardziej psychiczną, niż mieliście do tej pory hahahah

#trylogiaabyss

***

Święta Bożego Narodzenia powinny przynosić radość. To czas przebaczania. Czas, gdy zapominamy o błędach bliskich, poświęcając te kilka dni w roku wyłącznie im. Powinny nieść za sobą same pozytywne emocje, bo taki był przecież zamysł Twórcy, prawda?

No właśnie, powinny.

Do tej pory tak było, ale po wczorajszej rozmowie z rodzicami, straciłam jakąkolwiek nadzieję, by tegoroczne święta były rodzinne. Szczerze, to nawet nie chciałam tych świąt. Poczucie ich klimatu z roku na rok coraz bardziej się zacierało. Do tego myślami cały czas byłam w przyszłości. Równo za tydzień mam startować w wyścigach.

Przetarłam twarz dłońmi. Pokój oświetlały jasne promienie słoneczne, odbijające się od śniegu. Przekręciłam głowę w bok dostrzegając puste miejsce, przez co zgryzłam wargi, na które cisnął się uśmiech.

Nicholas wczoraj został ze mną do momentu, gdy nie zasnęłam od płaczu. Ciasno trzymał mnie w ramionach, a ja płakałam w jego tors. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Moja reakcja też była niepodobna do mnie samej. Zwykle nie pękam tak łatwo, ale myślę, że przez długi czas tłumienie emocji i swojego zdania, w końcu pękło i dlatego nie mogłam się wczoraj opanować.

Wygramoliłam się z łóżka, podchodząc do szklanej ściany. Podwórko pokrywał biały puch, a z nieba leciały kolejne białe płatki. Zgarnęłam z fotela kocyk, okrywając nim ramiona, patrząc się w widok za oknem i odpływając myślami.

- Wstajemyyy! - do pokoju wtargnął Sam, z rozłożonymi ramionami. Podszedł w moją stronę, obejmując mnie ramionami od tyłu, składając czuły pocałunek na czubku mojej głowy. - Dziś Wigilia. - wymamrotał.

Sprawiał wrażenie, jakby jego nastawienie było kompletnie inne od mojego. Wszedł do mojej sypialni z uśmiechem i tryskającym optymizmem, podczas gdy ja najchętniej usunęłabym ten dzień z kalendarza.

- Zwykły dzień, niczym nie różni się od innego. - wzruszyłam ramionami, a on westchnął.

- Ros wiem, że będzie ciężko. Mi też, choć może nie sprawiam wrażenia, jakbym się tym przejmował. Uwierz, że pomimo tego, jaki staram się być zorganizowany, żeby ogarnąć to wszystko i optymistyczny, bo praktycznie zawsze mam dobry humor... To nie znaczy, że śpię spokojnie. Nocami też leżę, nie mogąc spać i naprawdę przeżywam to wszystko. - słuchałam go w skupieniu. Po raz pierwszy, od czasu zniknięcia rodziców się przede mną otworzył. - Też za nimi tęsknię, siostrzyczko. - wyszeptał ledwie słyszalnie w moje włosy.

W gardle pojawiła mi się gula, którą starałam się przełknąć. Miał rację. Nigdy nie zastanowiłam się nad tym, jak on się z tym wszystkim czuje. Byłam zbyt pochłonięta swoimi uczuciami i podejrzeniami, go uważając za tego, którego nic nie rusza.

- Spędźmy ten dzień, na swój sposób. - jego delikatny głos przerwał moje rozmyślenia, a ramiona bardziej zacisnęły się na talii. - Powiem Sophii, by dziś nie przychodziła. Nie potrzebujemy uczty na cały stół, więc ten dzień spędzi z rodziną. My zrobimy nasze, wyjątkowe święta. Co ty na to?

Come in Abyss. Abyss #1 || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz