14. Masz ładne oczy.

340 19 112
                                    




Wpatrywałam się w dwóch mężczyzn, stojących przed nami tak, jakby byli co najmniej duchami. Zastygłam w bezruchu, przez ułamek sekundy chyba nawet dolna warga mi opadła. Przełknęłam ślinę, dopiero teraz przyjmując to, co usłyszałam.

Przeniosłam kompletnie zdezorientowany wzrok na chłopaków, stojących po moim boku. Sam wręcz zbladł, a Nicholas stał wryty, podobnie jak ja przed momentem. Zamrugał kilka razy, odchrząkując, zauważając, że mu się przyglądam.

Serce zaczęło mi szybciej bić. Sam przełknął ślinę, wpatrując się w agentów przed nami. Zacisnął pięści, marszcząc brwi, tłumiąc swoje zbicie z tropu.

- Można jakoś jaśniej? - zaczął lodowatym tonem, na co po moich plecach przeszły ciarki. - Jak to, linie lotnicze są zawieszone? Przecież musieli się tam jakoś dostać. - brat brzmiał oschle i sprawiał wrażenie pewności siebie.

Powróciłam spojrzeniem na dwóch policjantów, którzy omiotli się wzajemnie wzrokiem.

- O ile się w ogóle, tam dostali. - Nicholas wymamrotał ledwie słyszalnie, patrząc się pusto w jeden punkt. Przerzuciliśmy wszyscy na niego wzrok, bo pomimo tego, że jego słowa były wymamrotane pod nosem, to każdy je usłyszał.

Sanders odchrząknął, unosząc podbródek i wkładając ręce w kieszenie, gdy zorientował się, że jest skanowany wzrokiem przez każdego z nas.

Oczy mężczyzn przed nami wypalały wręcz dziury swoim spojrzeniem, prześwietlając chłopaka, niczym skaner. Nicholas zacisnął szczękę, unosząc wyzywająco brew.

- Głośno myślę. - powiedział z obojętną niechęcią i znudzeniem, co policjanci zignorowali, przenosząc spojrzenie na mnie.

- Czy rodzice kontaktowali się w jakikolwiek sposób z wami, od momentu opuszczenia miejsca zamieszkania? - zapytał wysoki brunet, ochrypłym, gardłowym tonem. Mimo tego, w jego głosie można było usłyszeć nutkę delikatności.

Przeniosłam spojrzenie w bramę za nami, chcąc przypomnieć sobie dwa ostatnie dni. Spojrzałam na bliźniaka, a on na mnie. Wymieniliśmy się porozumiewawczym wzrokiem.

- Informujemy, że za składanie fałszywych zeznań i utrudnianie śledztwa, ponosi się odpowiedzialność karną. - odezwał się ciemnoskóry, podczas gdy drugi, ani na sekundę nie spuścił ze mnie spojrzenia.

Miałam uruchomić swój wyszczekany język, na to, jakim tonem się do mnie odezwał, ale brunet stojący obok mnie, mnie wyprzedził.

- W przypadku członków rodziny, można odmówić składania zeznań. - fuknął w stronę ciemnoskórego agenta. - To Pan, powinien się doinformować praw. Powiązanie krwi, to jedyny wypadek, gdy można odmówić zeznawania i nie ponosić za to żadnej odpowiedzialności. - dodał, a Lee zgryzł szczękę, jednak nic nie odpowiedział.

Po dłuższej chwili mordowania się spojrzeniem przez tą dwójkę, Nicholas przekręcił głowę, na twarz przyjmując kpiąco-fałszywy uśmiech.

- Cokolwiek. - odezwał się brunet, omiatając znudzonym wzrokiem Sandersa i swojego partnera, po czym zaczął przeskakiwać spojrzeniem to ze mnie, to na Sama. - Odmawiają Państwo, składania zeznań?

Złapałam kontakt wzrokowy z bratem. Skinął w moją stronę głową, dając mi wolny wybór, co do odpowiedzi.

Spojrzałam niepewnie na bruneta, którego ciemne tęczówki próbowały mnie przejrzeć na wylot.

- Ja od wczoraj nie mam z nimi kontaktu. Wróciłam do domu później, niż brat, więc nawet nie mieliśmy okazji na pożegnanie się. To brat z nimi rozmawiał, jako ostatni. Nie dzwonili, ani nie pisali, ale to chyba zrozumiałe, kiedy są w spa i chcą odpocząć? - ostatnie zdanie bardziej stwierdziłam, niż zapytałam.

Come in Abyss. Abyss #1 || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz