27. Rodziny przeklęte.

234 13 37
                                    


Hej, Iskierki! Nie chcę przedłużać, więc notatka na koniec rozdziału ;)

#trylogiaabyss

***

Siedziałam przy wyspie kuchennej trzymając dłoń na ustach i tępo wpatrując się w ścianę salonową. Krew szumiła mi w uszach, za to siedzący obok mnie Sam sączył piwo z butelki.

- Naprawdę nawet w sytacji, kiedy porwali twojego przyjaciela pijesz, kurwa, piwo? - rzuciłam pretensjonalnie w jego stronę.

- No sorry, ale na trzeźwo tego się nie da. - odparł, pociągając kolejny łyk.

- Zajebiście. - ucięłam, zaczynając wyginać sobie palce u dłoni.

Mój ostatni kontakt z Nicholasem nie należał do najprzyjemniejszych. Zranił mnie, zmiażdżył z ziemią, upokorzył, a mimo to cała się trzęsę z myślą, że coś może mu się stać.

Przełknęłam żółć w gardle, przymykając powieki i próbując wpaść na jakąkolwiek myśl, choć byłam zbyt rozstrzęsiona. Sam nawet nie dał się sobie opatrzeć, po prostu wstał z odłamków szkła i pierwsze co zrobił, wyjął z lodówki dwa piwa, które pije.

Nie wiedziałam co robić. Bałam się o niego, pomimo że mnie skrzywdził i myślę, że nie jedna dziewczyna po takich słowach miałaby w niego totalnie wyjebane, a nawet życzyłaby mu śmierci.

Ja tak nie umiałam.

Przez ostatnie dni miałam dość czasu, by prześwietlić z każdej strony relację, która nas łączyła. Zdałam sobie sprawę, że to od samego początku było popierdolone, a to, że daliśmy pozwolenie by to się rozwinęło, jest tylko i wyłącznie naszą winą, bo to nigdy nie miało szansy wyjść.

- Jedziemy do Sandersów. - Sam wybił mnie z rozmyślań, zeskakując ze stołka barowego, uderzając przy tym otwartą dłonią w blat.

Zjechałam go wzrokiem. Pomimo, że wypił dwa piwa, oczy miał przekrwione i błyszczące.

- Chyba cię pojebało. Jesteś pijany. - fuknęłam, skanując jego sylwetkę.

Czarna bluza i tego samego koloru dresy, zdobiły plamy krwi. Co prawda ledwo widoczne, ale wybijały się na ich tle.

- Ty kierujesz. - włożył dłonie w kieszenie dresów.

Uniosłam spojrzenie, by złapać z nim kontakt wzrokowy. Przełknęłam ślinę i zgryzłam policzki od środka.

Nie chciałam tam jechać. Wolałabym chyba połknąć szkło, ale wiedziałam, że jeśli chcę się czegokolwiek dowiedzieć, a tym bardziej pomóc, to to jest jedynym wyjściem.

- Najpierw idź weź prysznic i się przebierz. - spuściłam głowę w dół, pocierając dłonią czoło.

- Serio, kurwa? Porwali mojego przyjaciela, a ty mi każesz teraz iść i... - zaczął gestykulować dłońmi.

- Na zerowanie piw jakoś starczyło ci czasu i się nie śpieszyłeś. - fuknęłam, patrząc na niego spod byka. - Nie zawiozę cię do nich w takim stanie. Pod prysznic i to już. - rozkazałam tonem, który nie znosił sprzeciwu.

Brat jedynie zjechał mnie zabójczym spojrzeniem, ale nie mówiąc nic więcej, ruszył w kierunku schodów. Biszkoptowy labrador pobiegł za nim, a ja z ciężkim westchnieniem zatopiłam twarz w dłoniach.

Kiedy to się skończy?

Wszystko. Naprawdę miałam dość wszystkiego, ale jakiś głos w głowie mi podpowiadał, że to dopiero początek jeszcze większego syfu.

Come in Abyss. Abyss #1 || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz