1.

1.1K 41 7
                                    

- Cleo nie słuchasz mnie - blondyn westchnął ciężko i zajął miejsce obok dziewczyny. Brunetka zdecydowanie odpłynęła myślami, pomijając, gdzie siedzieli, pewnie już jej nie było w budynku. Prawdopodobnie była gdzieś zdecydowanie dalej, gdzie nawet on nie sięgał.

Ale nadal z nią siedział, na głośnym korytarzu w szkole, której oboje nie lubili. Bogate dzieciaki zadzierające nosa w każdy możliwy sposób. Różnili się od nich, na pewno. Byli inni. Można by stwierdzić nawet, że oni byli normalni. Chociaż rodzice też sporo zapłacili za ich naukę tutaj, ale potrafili zachowywać się jak zwykli ludzie.

- Przepraszam - szepnęła brunetka przywołując przyjaciela na ziemię. - Ostatnio coraz częściej mi się to zdarza.

- Wybaczam - uśmiechnął się i delikatnie szturchnął ją ramieniem. - To, gdzie uciekłaś? - Spojrzała na niego w ten swój charakterystyczny sposób. Nauczył się rozpoznawać w tych oczach, kiedy myślała o kolejnym wyścigu. - To cię kiedyś zgubi – westchnął ciężko.

- Już zgubiło - powiedziała cicho i utkwiła smutne oczy w swoich dłoniach. - Ale jeszcze kiedyś się znajdę...

- Tak wiem, pomogę ci.

Tym razem on się zamyślił i odpłynął. Chociaż czuł na sobie spojrzenie przyjaciółki to uparcie wpatrywał się w ścianę przed nimi. Wiedział, że nie ma na co liczyć od kiedy pierwszy raz się do niej dosiadł. Wiedział, że jej serce jest już zajęte. Wiedział, że jest ładna, wręcz uważał, że za ładna dla niego. Wiedział też, że jeżeli kiedyś jakaś dziewczyna zwróci na niego uwagę, to Cleo zniknie, nie będzie chciała robić za konkurencję.

Wiedział, że są przyjaciółmi i nic tego nie zmieni.

>>>>>

Razem skończyli szkołę podstawową i w liceum nadal byli nierozłączni. Na studiach ich drogi delikatnie się rozbiegły, ale każdą wolną chwilę spędzali razem. Kiedy on trochę się zmienił i starał się skupić na nauce, ona dostała łatkę tej dziwnej. W sumie sam w niej to widział, ale właśnie za to ją uwielbiał. Swoimi zdjęciami potrafiła go zabrać w cudowne miejsca, a inni nazywali to po prostu perspektywą. Robiła zdjęcia, które sprawiały, że nawet najzwyklejsze rzeczy wyglądały magicznie lub nietypowo. Miała do tego talent.

Może dlatego nie miała problemów z zarobkiem, jej prace rozchodziły się jak ciepłe bułeczki wśród znanych marek, które chciały wykupić je na własność. Przerobione lądowały na koszulkach, bluzach, banerach reklamowych i wszędzie, gdzie tylko się dało. Nieliczni prosili również, aby wykonała całą sesję danej kolekcji, ale nie przepadała za tym. Mówiła, że to gryzie się z jej wewnętrznym głosem. Najbardziej lubiła zdjęcia związane ze sportem, szczególne miejsce w jej sercu zajmowały wyścigi Formuły 1.

I znowu tu byli, na torze we Włoszech przed kolejnym wyścigiem. Razem.

- Nie zrozumiem tego, że twoi rodzice nie przyjeżdżają - szepnął chłopak uważnie wpatrując się w nitkę toru po której śmigały kolejne bolidy. Wokół nich było pełni ludzi, trybuna pękała w szwach i panowała ogólna wrzawa, gdy tylko któryś pojazd przejechał. Trudno było ich przekrzyczeć.

- Są głupi - szepnęła brunetka uważnie wpatrując się w czerwony bolid.

Ten jeden jedyny dla niej.

- Nie sądzę. Są na tyle inteligentni, żeby być sponsorami jednego z teamów, żeby ich logo było na bolidzie, a nikt nie interesuje się czy przyszli - wzruszył ramionami przyglądając się przyjaciółce.

Wiedział, że jej historia łączy się z tym sportem, konkretniej z jednym z kierowców. Nie wiedział z którym, nie lubiła o tym mówić, więc po prostu o tym nie mówili.

- Bo ich wejściówki VIP-owskie zawsze są odbierane - Cleo przyłożyła aparat do twarzy i zrobiła zdjęcie. Udało jej się złapać ostrą czapkę z numerem kierowcy i jadący bolid w tle.

Niektórzy mogli uważać, że przez swój luźny styl bycia, milczenie i czasami uwagi zupełnie oderwane od rozmowy jest po prostu głupia lub jest dziwaczką. Niedoczekanie, była bardzo inteligentna i często kilka kroków przed całą resztą.

- Jak to? - Zdziwił się Marcel i obserwował jak przyjaciółka ponownie celuje obiektywem.

- Normalnie - wzruszyła ramionami - czy chcesz ze mną jechać czy nie, zawsze mówię rodzicom, że się nimi zaopiekuję - uśmiechnęła się delikatnie. - Może kiedyś odważę się z nich skorzystać.

- Oby, bo chętnie bym zobaczył to od tamtej strony - zaśmiał się Russo, a brunetka odpowiedziała mu uśmiechem.

>>>>>

Kwalifikacje się skończyły, a oni dalej tu siedzieli. Ludzie dookoła rozeszli się na tor, bliżej ogrodzeń, bo może uda im się zobaczyć swoich idoli. Ale dwójka przyjaciół nadal zajmowała swoje miejscach, wszędzie było pełno papierków i plastikowych kubeczków, już pojawiła się obsługa, która zaczęła to ogarniać.

- Nigdy nie zrozumiem czemu zawsze siedzimy aż wszyscy wyjdą - westchnął zrezygnowany Marcel.

- Bo dopiero teraz to miejsce pokazuje swój charakter - szepnęła brunetka i rozejrzała się dookoła. Zapadał zmrok, ale nadal wszystko było dobrze widoczne.

- Jest pełno śmieci - blondyn rozejrzał się z obrzydzeniem, a Cleo zaśmiała się głośno.

- Faktycznie - podniosła się ze swojego miejsca - ale chce spróbować jedno ujęcie, żeby zobaczyć czy będzie miało sens jutro na wyścigu - wyjaśniła schodząc kilka rzędów w dół.

Marcel podążał krok w krok za nią. Obserwował, jak kuca i przykłada aparat do twarzy, jak przechyla głowę, jak próbuje. Był prawie pewny, że to nie jest jedno ujęcie, a zdecydowanie więcej. Cierpliwie czekał, ale i on czasami ma dość.

- Możemy już iść? - Jęknął zmęczony, a w odpowiedzi dostał tylko machniecie ręką.

- Idź, dogonię cię.

>>>>>

Pierre postanowił zostać po kwalifikacjach i dowiedzieć się paru rzeczy od mechaników. Poza tym nie miał ochoty na spotkanie z dziennikarzami, fotografami i fanami, którzy na pewno obstawiali wyjścia jak i cały padok. Dzisiaj zdecydowanie nie był jego dzień, nie chciał się bardziej dobijać.

W sumie to powinien ulotnić się z tego miejsca jak najszybciej, żeby jeszcze udać się na trening i jak najlepiej wypocząć przed jutrzejszym wyścigiem. Po raz ostatni postanowił wyjść na tor, chciał go poczuć. Twierdził, że to mu pomoże.

Trybuny były już puste, kręciły się tylko pojedyncze osoby z workami na śmieci. Panowała wszechobecna cisza i spokój, jakby kilka godzin wcześniej wcale nie siedziało tu parę tysięcy osób. Jego uwagę przykuła dziewczyna rozmawiająca z kimś z obsługi. Miała aparat zawieszony na szyi, dlatego odruchowo naciągnął kaptur na głowę. Szeroko uśmiechała się do sprzątającej kobiety i poprawiła swoją czerwona czapkę. Nagle odwróciła się i ruszyła do wyjścia, ale zauważyła go. W końcu stał tu jak ten kołek i wpatrywał się w trybuny. Spodziewał się, że wyceluje w niego obiektywem, ale ta tylko pochyliła głowę i przyspieszyła kroku.

- Dziwna - szepnął do siebie Francuz.

Pokręcił głową i ruszył w kierunku swojego samochodu. Jednak nie mógł się pozbyć wrażenia, że wydawała mu się znajoma. Na pewno to nie był pierwszy raz, gdy ją widział, tego był pewny.

Jadąc w kierunku hotelu minął pewną parę, dziewczynę w czerwonej czapce rozpoznał niemal od razu. Widać było, że się śmieje i wskazuje coś ręką na niebie. Chłopak natomiast był od niej zdecydowanie wyższy, szedł z rękami w kieszeniach i emanował od niego spokój.

- Kim Ty jesteś? - Szepnął Pierre do siebie i ruszył dalej, zerkając jeszcze w lusterku na parę.

Glassy Sky. |C.Leclerc|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz