Ani Cleo, ani Charles nie spodziewali się, że Monakijczyk skończy wyścig na podium. Może dlatego gdy wysiadł z bolidu i zobaczył dziewczynę z aparatem od razu podbiegł i ją przytulił. To był moment, impuls. Martinez nie była pewna jak zareagować na zwycięstwo przyjaciela, nie wiedziała też co zrobić, gdy ją podniósł. Cudownie było oglądać jego szczęście, takie czyste i niczym niezachwiane. To była chwila, która na długo z nią zostanie i zrobi wszystko, żeby nigdy nie zniknęła.
- Dziękuję, tak bardzo Ci dziękuję!
Charles zdążył tylko tyle powiedzieć do Cleo zanim poszedł dalej, trzeba było załatwić wszystko po wyścigu. Chociaż w zespole panowała wrzawa i wszyscy cieszyli się z tego sukcesu, to u brunetki widział jedynie uśmiech. Nie krzyczała, nie skakała, nie płakała z radości, stała z tymi swoimi pełnymi ustami, których kąciki delikatnie uniosły się do góry. Ktoś obcy stwierdziłby, że wcale nie była zadowolona z wyniku, ale Leclerc wiedział. Było zupełnie inaczej, jej oczy świeciły emocjami. Nie był tylko pewny, jakimi dokładnie.
W trakcie całego zgiełku związanego z wynikami Cleo nawet nie próbowała robić zdjęć, bo wiedziała, że wyjdą naprawdę przeciętne. Wolała poczekać do dekoracji. Z wejściówką fotografa, którą zgodziła się przyjąć od Binotto mogła wejść prawie wszędzie i to dosłownie. Może właśnie dlatego zrobiła pełno ujęć z konfetti, z uśmiechami i laniem szampana, stała prawie obok samego podium. Nie mogła nawet wyobrazić sobie lepszego miejsca, a i tutaj była zauważona przez Leclerc'a.
Kiedy było już po wszystkim, wróciła do czerwonego garażu i na spokojnie próbowała przetrawić cały dzień. Każdy gest Charles'a, jego szczęście na twarzy i w oczach, zgrany zespół, wszystko co działo się dookoła niej. Jedynie brakowało jej Marcela. Przyjaciela, który był w tych najgorszych momentach. Przyjaciela, który ją rozumiał. Ktoś dzięki komu starała się zrozumieć świat i było jej łatwiej. Ktoś kto chociaż trochę zajął pustkę po Leclerc'u.
- Jeszcze tutaj? - Zza rogu wyjrzał Charles, którego pokój znajdował się zaraz dalej.
- Musiałam poskładać myśli - Cleo uśmiechnęła się delikatnie i przepraszająco. - Zaraz sobie idę - dodała szybciej.
Na horyzoncie pojawiła się postać w czerwonej koszulce i czarnych kręconych włosach. Binotto poprawił okulary i zatrzymał się przed brunetką, która od razu podniosła się ze swojego miejsca.
- Widzę, że poznałeś naszego fotografa - powiedział pewnie dyrektor zespołu.
- Oj znam ją już dużo dłużej - odpowiedział pewny siebie Monakijczyk.
- Kiedy mogłabyś przekazać zdjęcia do działu marketingu? - Mattia zwrócił się bezpośrednio do Cleo.
- Jutro - odpowiedziała zdecydowanie brunetka, a mężczyzna tylko przytaknął.
- Możesz do mnie wejść, musimy porozmawiać - zwrócił się do kierowcy.
- Jasne, zaraz przyjdę - Binotto skinął głową i odszedł w kierunku swojego biura.
- To chyba coś poważnego - skomentowała dziewczyna, gdy już została sama z kierowcą.
- Nie sądzę - zaśmiał się Charles - on zawsze brzmi poważnie - na twarzy Cleo pojawił się uśmiech. - Też zaraz będę wracać, poczekasz tutaj? To Cię odwiozę, mam po drodze - dodał szybko, widząc, że Martinez już chciała coś powiedzieć.
Tak naprawdę nie miała nic do gadania, jedno jego spojrzenie wystarczyło, aby nie umiała mu odmówić.
>>>>>
Martinez już od jakiegoś czasu siedziała nad zdjęciami, które miała przekazać do zespołu Ferrari. Nie było to łatwe, bo każdy portret Charles'a sprawiał, że jej myśli uciekały w złym kierunku. Jednak starała się jak mogła, żeby coś wybrać. Kiedy już jej się udało zrzuciła je na pendrive'a, a kopię wysłała Marcelowi do oceny. Zawsze liczyła się z jego zdaniem no i miała nadzieję, że dzięki nim wybaczy jej brak kontaktu przez ostatnie dni.
Brunetka zdążyła wyłączyć laptopa i na moment położyć się na łóżku, kiedy do jej hotelowych drzwi ktoś zaczął się dobijać. Niechętnie podniosła się, żeby zobaczyć kogo przyniosło pod jej próg.
- Cleo Martinez, ubieraj się i idziemy na imprezę!
Nie spodziewała się, że dwóch kierowców Formuły Jeden zawita do jej pokoju osobiście. Tymczasem Charles i Pierre stali z szerokimi uśmiechami na twarzach i byli zdecydowanie dumni z tego co właśnie do niej powiedział jeden z nich.
- Musisz się rozerwać! Kiedy ostatni raz piłaś alkohol - brunetka kątem oka zerknęła na butelkę po piwie, którą opróżniła godzinę wcześniej. Charles podążył za jej spojrzeniem i szybko dodał - nie było tematu.
- Potrzebuje pół godziny - Martinez uśmiechnęła się zaplatając ręce na klatce piersiowej i spojrzała na nich wyzywająco.
- Szybko poszło - skomentował Pierre patrząc na przyjaciela.
- Też jestem w szoku - odpowiedział mu kierowca Ferrari. Cleo z wysoko uniesionymi brwiami czekała co zrobią dalej.
- Ty jedź, bo tam już pewnie czekają, a my zaraz przyjedziemy - zarządził Gasly zwracając się do Leclerc'a.
- Tylko nie rozrabiać mi tu! - Monakijczyk pogroził palcem przyjacielowi i ostatni raz uśmiechnął się do brunetki puszczając jej oko.
Martinez wywracając oczami wróciła do pokoju i podeszła do szafy, w której znajdowały się jej ubrania. Niedługo później Pierre rozsiadł się na jej łóżku i zaczął przeglądać swój telefon.
- To czemu zgodziłaś się tak szybko? - Zapytał jakby od niechcenia.
- Skończyłam ze zdjęciami i nie miałam wymówki - odpowiedziała wzruszając ramionami - i upiłam się jednym piwem - dodała zerkając na Francuza, który ją uważnie obserwował.
- A tak serio? - Ciągnął unosząc jedną brew do góry.
- Korzystam, póki mogę - Cleo wróciła spojrzeniem do ubrań. - Sezon się skończy i on znowu zapomni. A w ogóle to jak bardzo oficjalna ta impreza?
- Szybko zmieniasz temat - Pierre wywrócił oczami i podszedł do brunetki. - Trochę oficjalna a trochę nie, to jest ładne - podał jej czarną koronkową bluzkę - a resztę sama wybierz.
- Ta, dzięki.
Cleo miała dziwne wrażenie, że Marcel doradziłby jej to samo. Szybko chwyciła czarne spodnie i poszła do łazienki, gdzie zaczęła się jej walka z ułożeniem włosów i nałożeniem makijażu.
>>>>>
Jak na oficjalną imprezę, to klub zdecydowanie nie pasował jako miejsce. Po drodze Pierre wspominał, że to niewielkie przyjęcie, dlatego Cleo jeszcze bardziej zdziwiła się widząc dość spore towarzystwo w zarezerwowanej loży. Wiele rzeczy się nie zgadzało i niestety miała wrażenie, że ona może być jedną z nich.
Razem z Francuzem zatrzymali się przy stoliku, na którym było już sporo szklanek i butelek, a dookoła siedziało bardzo ciekawe towarzystwo w postaci kierowców i ich partnerek. Pierre kazał zostawić Cleo aparat w domu, więc nie miała wyjścia i musiała go posłuchać. Jednak bez Marcela, bez aparatu czuła się zdecydowanie niestabilnie. Prześwitująca bluzka, makijaż i fryzura, które miały dodać jej pewności siebie nagle straciły całą moc.
Brunetka przeleciała wzrokiem po zebranych twarzach, szukała tej jednej, szukała Charlotte. W końcu nie chciała jej się narażać, przyzwyczaiła się do roli cienia. Szatynki nie znalazła, natomiast spotkała się z ciepłym spojrzeniem i uroczymi dołeczkami na twarzy Charles'a.
- Już po mnie - szepnęła do siebie.
- Nie będzie tak źle - odpowiedział jej szybko Pierre szturchając w bok. - Dasz sobie radę.
- Ta, na pewno.
**********************Niedługo wakacje, więc mam nadzieję, że uda mi się częściej wstawiać rozdziały.
Przepraszam Słoneczka <3

CZYTASZ
Glassy Sky. |C.Leclerc|
FanficKażda mała dziewczynka wierzy w swojego księcia z bajki. Co jeśli ten książę jest w jej życiu? A co się stanie, jeśli ten książę z życia zniknie? Jak poradzi sobie ta dziewczynka?