Największa zmiana jaka zaszła w zachowaniu Cleo to Charles. Jego obecność miała ogromny wpływ na to co dzieje się z brunetką i jak ona wszystko przeżywa. Martinez czuła się dużo bardziej pewna siebie i otwarta na świat. Leclerc sprawiał, że była odważna i nie miała się czego bać. Czuła, że wszystko jest możliwe, jeśli tylko on będzie obok.
To znaczącą zmianę w zachowaniu i samopoczuciu Cleo zauważyli również jej rodzice i Marcel. Alice od zawsze wiedziała, że Charles jest rodzajem światełka w życiu jej córki. Natomiast Marcel chociaż nie przepadał za Monakijczykiem, to teraz był mu wdzięczny, bo dzięki niemu jego przyjaciółka uśmiechnęła się prawie non stop. Była wesoła i pewna siebie, dwie rzeczy, które od tak dawna sam próbował w niej ożywić. Kierowca Ferrari budził w nim sprzeczne emocje, ale dopóki Cleo była szczęśliwa, to postanowił się nie odzywać i wszystkie komentarze zostawić dla siebie.
Młoda Martinez była umówiona z Charles'em na siłowni, która była tylko do użytku kierowców. Nie miała pojęcia w jaki sposób to zrobili, ale jak to mówią, kto bogatemu zabroni.
- Jak to nie mogę wejść?! - Oburzyła się na pracownika, który kategorycznie zabronił jej przekroczenia progu. - Jestem ich fotografem! Muszę tam wejść! - Mężczyzna niewzruszenie kręcił głową i nie odezwał się więcej ani słowem, skrzyżował tylko ręce na swojej klatce sprawiając wrażenie jeszcze większego.
Zdenerwowana Cleo tupnęła nogą niczym mała dziewczynka. W sumie to już pogodziła się z porażką, pracownik był od niej zdecydowanie wyższy, a na pewno silniejszy. Odwróciła się i odeszła kawałek wyciągając telefon. Od razu wybrała numer Leclerc'a, jednak po kilku sygnałach się rozłączyła.
- Oczywiście, że nie odbierasz - szepnęła do siebie zdenerwowana.
Chodziła wzdłuż ściany budynku, czując na sobie spojrzenie mężczyzny stojącego w wejściu. Martinez wybrała numer osoby, która też miła tu dzisiaj być i tym razem Francuz odebrał po drugim sygnale.
- Hej, czy jesteś już na siłowni? - Cleo usłyszała szum i zrozumiała, że to samochód. - Albo zaraz będziesz? Za ile będziesz? - Wyrzucała z siebie kolejne pytania ledwo powstrzymując się od paniki.
- Młoda, oddychaj - głos Pierre'a był spokojny i chyba nawet go rozbawiła. - Co się dzieje?
- Ten koleś nie chce mnie wpuścić! Tylko, że zamknięty trening, zamknięty trening, jak stara zacięta płyta - Martinez spojrzała kątem oka w stronę wejścia, gdzie mężczyzna nie ruszył się nawet o milimetr, wyglądał jak posąg pilnujący drzwi.
- Za minutę jestem - Pierre rozłączył się zanim Cleo zdążyła coś odpowiedzieć. Nie umknęło jej uwadze, że Francuz zwrócił się do niej Młoda, Charles mówił Mała. Niby nic wielkiego, brzmi podobnie, a jednak w ustach Monakijczyka ten zwrot brzmiał inaczej.
W ogóle w ostatnim czasie Cleo zauważyła sporo gestów z ich strony, przytulali ją, kiedy tylko mieli okazję. Zachowywali się prawie tak, jakby to była rywalizacja pod tytułem „Kto posiada więcej uwagi Cleo Martinez?". Leclerc jak tylko mógł, to kładł rękę na jej plecach czy talii, wyglądało jakby robił to odruchowo, opiekuńczo, jakby nic nie znaczyło. Ale dla Martinez każdy taki gest powodował przyspieszone bicie serca i dreszcze wzdłuż kręgosłupa. Z Pierre'em było inaczej. On się zachowywał jak dobry przyjaciel, nie widziała w tym żadnego podtekstu albo nie chciała widzieć.
Ta minuta minęła zdecydowanie szybciej niż się spodziewała, a spędziła ją wpatrując się w czarny ekran telefonu. Z zamyślenia wyrwał ją samochód wjeżdżający na parking, a chwilę później stała przytulona w ramionach Gasly'ego.
- Już przybyłem na ratunek - uśmiechnął się i pocałował w policzek.
Razem ruszyli w stronę wejścia, przy którym duży mężczyzna próbował zamaskować zdziwienie. Pierre od niechcenia zarzucił swoje ramię na barki Martinez przyciągając ją bliżej siebie.
CZYTASZ
Glassy Sky. |C.Leclerc|
FanfictionKażda mała dziewczynka wierzy w swojego księcia z bajki. Co jeśli ten książę jest w jej życiu? A co się stanie, jeśli ten książę z życia zniknie? Jak poradzi sobie ta dziewczynka?