10.

851 44 12
                                        

Podjęte decyzje najlepiej analizuje się w nocy, o czym wie każdy. To, dlatego Cleo leżała wpatrując się w hotelowy sufit zamiast spać i zbierać siły na kolejny dzień.

Zadanie, którego się podjęła wiązało się prawie z bezpośrednią współpracą z Leclerc'iem. Prawie, bo wcale nie musiał jej widzieć. Mogła robić dobre zdjęcia nie stojąc z aparatem zaraz przed nim. To będzie trudniejsze, ale nie niewykonalne. Może bardziej skupi się na drugim kierowcy, to by ułatwiło sprawę.

W co ja się wpakowałam?

Nim się obejrzała szła przez padok, ale wcale nie była zajęta robieniem zdjęć. Póki co rozmyślała i kombinowała, próbowała coś uchwycić, ale przede wszystkim chciała z kimś porozmawiać. Niestety tym razem została sama. Marcel był na innym kontynencie i nawet nie chciała do niego dzwonić. Mogła jeszcze porozmawiać z Pierre'em, jednak cały czas nie była pewna czy może mu zaufać. Ale jak się nie ma wyboru...

Cleo ruszyła prosto do biało-granatowego garażu licząc, że gdzieś przypadkiem wpadnie na Francuza. Cała sytuacja, emocje i świadomość zaczęły jej niemiłosiernie ciążyć. Przyspieszyła kroku, gdy na horyzoncie zobaczyła czerwone stroje, prawie biegła, żeby tylko ominąć tych ludzi.

- Hej, hej! Co się stało?

Brunetka podniosła spojrzenie czując na ramionach czyjeś dłonie. Kierowca, którego szukała właśnie stał przed nią, jej oczy od razu zaszły łzami, jednak to było najgorsze z możliwych miejsc na płacz.

- Ja... Nie wiem... Pomóż mi - szeptała błagalnie. Pierre czuł jak całe jej ciało się trzęsie, nie mógł tego tak zostawić.

Wszystko co nastąpiło po tym działo się zastraszająco szybko. O ile on może był przyzwyczajony do tego tempa, tak Martinez ono przygniotło.

- Schowaj się - Gasly wyszeptał jej do ucha, a Cleo od razu zasłoniła twarz ręką. Poczuła, jak chłopak obejmuje ją ramieniem i przyciąga bliżej siebie, aby jak najbardziej ją ukryć. Fala dziennikarzy, kamer i aparatów pojawiła się tak nagle, że ledwo zdążył zareagować. Osaczyli ich i nie wiedział co robić.

- Pierre, czy to twoja nowa wybranka?!

- Gasly!

- Kim jest ta dziewczyna?!

- Jak się nazywa?!

- Pierre! Długo jesteście razem?!

- Jak się poznaliście?!

- Bez komentarza! - Krzyknął Gasly i zaczął drugą ręką torować drogę.

Cleo czuła, jak mężczyzna przyciska ją do siebie i nagle zdała sobie sprawę, że naprawdę może mu zaufać. Do tej pory nie zauważyła obecności ochroniarzy przy kierowcach, bo byli bardzo dyskretni albo nie byli potrzebni, tym razem cieszyła się, że są. Skutecznie pomogli im przedostać się do garażu, gdzie Pierre poprowadził ją do swojego pokoju i dopiero tam mogła nabrać powietrza.

Trzęsąc się jak galaretka, obejmując ramionami pozwoliła, aby łzy spokojnie leciały po jej policzkach. Przypomniała sobie rady, które słyszała wielokrotnie i skupiła się na oddechu.

Wdech. Wydech.

Pierre podszedł spokojnie, aby zarzucić bluzę na jej ramiona, ukucnął i obserwował. Miała zamknięte oczy, z których i tak leciały łzy zostawiając ślady na policzkach. Starała się oddychać spokojnie, żeby to ułatwić chwycił jej dłonie i delikatnie jeździł po nich palcami. Wiedział, że świadomość kogoś obok czasami pomaga i uspokaja.

Skupiony był na tym co robił, dlatego nie zauważył, kiedy ciemne brązowe tęczówki zaczęły się w niego wpatrywać.

- Przepraszam - puścił jej dłonie i usiadł obok.

Glassy Sky. |C.Leclerc|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz