Kiedy Pierre powiedział mu, żeby przyszedł na tor po zmroku, bo chce pogadać, to mocno zastanawiał się czy w ogóle iść. Charles od jakiegoś czasu czuł się pusty i pozbawiony wszelkich emocji. Jazda nie sprawiała mu radości i było mu wszystko jedno czy w ogóle dotrze do mety. Powoli miał dosyć sam siebie. W dodatku Charlotte się nie odzywała, a on nie był pewny czy bardziej denerwuje go właśnie to czy fakt, że nie chce, żeby to zrobiła i sam też milczał.
Myślał o tym, że jakby tylko mógł to uciekł od tego wszystkiego i zniknął na jakiś czas, chociaż na tydzień. Miał nadzieję, że to by pomogło. A tymczasem rozwiązanie jego problemów było dużo bliżej.
Siedzieli naprzeciwko siebie w hotelowym pokoju Cleo z kubkami herbaty i milczeli. Ani Charles, ani ona nie wiedzieli od czego zacząć. Powoli zaczynało być niezręcznie, pytanie brzmiało, dla kogo bardziej?
- Jak to się stało, że tu jesteś? - Zapytał w końcu kierowca. Brunetka była wpatrzona w swój kubek, ale nie umknęło jego uwadze, że na jej ustach pojawił się cień uśmiechu.
- Zawsze jestem - szepnęła bardziej do siebie niż do niego. Martínez podniosła spojrzenie i zauważyła, że Charles jej się przygląda. - Od kiedy jeździsz, jestem na każdym wyścigu - sprostowała, a na twarzy Leclerc'a pojawiło się zdziwienie.
- Ja... Wow - chłopak złapał się za głowę. - To takie... Dziwne, głupio mi teraz. Jestem na ciebie zły i cieszę się, że tu jesteś - pociągnął za końcówki swoich włosów.
Cleo zadziałała impulsywnie i wyciągnęła dłoń w jego stronę. Przez chwilę wpatrywał się w nią jakby nie rozumiał o co jej chodzi. Delikatnie ujął chude palce, a ona je ścisnęła. Po jego ciele rozeszło się przyjemne ciepło i spokój, ale zupełnie inny niż po odejściu Charlotte.
- Jesteś złamany jak to niebo nad nami - szepnęła brunetka uważnie patrząc w jego oczy. - Pozbieraj się, żebyś nie zaczął przeciekać - na jej twarzy pojawił się nieznaczny uśmiech. - Dasz radę. Wiem, że dasz.
- Jesteś tu, więc nie może być inaczej - odpowiedział jej Charles spokojnie. - Naprawdę nie spodziewałem się.
- Przepraszam - szepnęła smutno Martinez. - Na pewno miałeś powód, żeby zerwać kontakt, a ja tego nie uszanowałam.
- To nieważne - Charles szybko podniósł się ze swojego miejsca i przytulił brunetkę. - Liczy się, że tu jesteś. Przypomniałaś mi, że mam serce i jeszcze nie przeciekam - powiedział śmiejąc się pod nosem.
>>>>>
Tamtego wieczora Cleo odetchnęła z ulgą i stwierdziła, że nie ma lepszego uczucia na świecie. Rozmowa z Charles'em przebiegła prawie tak naturalnie jak za dawnych lat i czuła, że ich obecny kontakt może ulec zmianie.
Następnego dnia widziała zdecydowaną zmianę w zachowaniu kierowcy. Zauważyła też, że gdy w pobliżu pojawiał się Pierre, ten również był zadowolony z tego co widział. Oboje byli spokojniejsi o zawodnika Ferrari i jego koncentrację. Cleo zaobserwowała również, że nie mogła wtopić się w tłum, gdy tylko próbowała zrobić jakiś dobry portret Leclerc'owi od razu ją wyłapywał i puszczał oczko albo uśmiechał się obserwując kątem oka. Te zdjęcia zdecydowanie bardziej jej się podobały i wiedziała, że ma czym się pochwalić przed Marcelem.
Wieczorem długo rozmawiali, Charles próbował nadrobić zaległości, jeśli chodziło o informacje o brunetce. Dowiedział się co robi i jak się mają jej rodzice, jakie ma plany na przyszłość. Czuł ogromne wyrzuty sumienia, że nie było go, kiedy naprawdę był potrzebny. Jednak odniósł wrażenie, że Cleo nie wszystko mu mówi, ale nie chciał jej do niczego zmuszać. Zawsze była wycofana, ciężko jej było rozmawiać z innymi, o nawiązywaniu znajomości nie wspominając. Może dlatego jeszcze bardziej cieszył się, że zaufała Pierre'owi, a on zadziałał z całą resztą. To ogromne szczęście mieć takich ludzi obok siebie.
- Wyszło coś dobrego? - Odezwał się z uśmiechem do Cleo, gdy ta znalazła się w zasięgu głosu.
- Coś, to dobre słowo - powiedziała poważnie i wycelowała aparatem na Carlos'a. Leclerc poczekał, aż ponownie spojrzy w jego stronę.
- To musisz się bardziej postarać - Monakijczyk puścił jej oczko i ruszył do swojego pokoju, w końcu zaraz miały rozpocząć się kwalifikacje.
Cleo miała wrażenie, że jej kolana zmieniły się w watę i odmówiły współpracy. Małe gesty z jego strony sprawiała, że trąciła głowę i koncentrację. Zawsze był jej ideałem, zawsze był wzorem, którego szukała w każdym innym. Po prostu był jej i jako mała dziewczynka żyła z przekonaniem, że to się nie zmieni. Jednak życie miało inny pomysł, scenariusz, na który nie była gotowa. Ale jak to mówią, jeśli coś ci się nie podoba, to to zmień, dlatego sama zadbała o swój los.
Martinez ruszyła przez padok, szukała inspiracji. Musiała znaleźć sobie zajęcie, żeby tylko nie myśleć o tych uroczych dołeczkach. Była przerażona. Nigdy tak się nie czuła i właśnie to budziło jej niepokój.
- Hej - z przeciwnego kierunku szedł Pierre uśmiechając się szeroko.
- Cześć - Francuz zajął miejsce po jej prawej stronie. Wolała nie myśleć, jak odbiorą to dziennikarze i cała reszta.
- Jednak nie było tak strasznie - zaczął niepewnie. - No i nie musisz się już ukrywać.
- Ta, dzięki - na jej twarzy pojawił się minimalny uśmiech. Każda myśl, która przywoływała wspomnienie Monakijczyka powodowała ciepło w sercu Cleo. - Jest dobrze.
- Ale nie myśl, że teraz już dam Ci spokój - rzucił Pierre i pobiegł w kierunku garażu.
Tym razem Cleo postanowiła obejrzeć kwalifikacje w garażu zespołu z czerwonym kolorem i koniem w symbolu. Czuła, że tam jest jej miejsce. I tam właśnie chciała być. Wiedziała, że musi wykorzystać tą okazję i zrobić naprawdę dobre ujęcia. Zarówno dla siebie, jak i dla zlecenia.
>>>>>
Charles Leclerc skończył kwalifikacje na czwartej pozycji i uważał, że to wszystko zasługa Cleo. Chociaż wiedział, że stać go na więcej i jak każdy starał się mierzyć zdecydowanie wyżej, to tym razem z uśmiechem na ustach opuszczał bolid. Miał pewność, że w garażu będzie czekała na niego brunetka i nie był w stanie wyrazić jak bardzo był z tego powodu zadowolony.
Na moment zapomniał o tym, że te lata temu ją zostawił. Nie był świadomy, że złamał wtedy nie tylko jej serce, ale i ducha. Charles nie wiedział również, że ona nigdy się nie pozbierała.
*****************
Bawcie się Słoneczka ;*
CZYTASZ
Glassy Sky. |C.Leclerc|
FanfictionKażda mała dziewczynka wierzy w swojego księcia z bajki. Co jeśli ten książę jest w jej życiu? A co się stanie, jeśli ten książę z życia zniknie? Jak poradzi sobie ta dziewczynka?