26

358 24 0
                                    

Z tego co później dowiedziała się od Pierre'a, to mieli iść do klubu. Wszyscy kierowcy i reszta towarzystwa, czyli kto kogo sobie zaprosił. Mówił również, żeby dać znać jak będziemy to po nich wyjdzie, jak zawsze. Wszystko układało się świetnie z wyjątkiem stroju, którego Cleo za żadne skarby nie mogła sobie ogarnąć. Martinez pierwszy raz od bardzo dawna miała ochotę i czas, żeby w miarę się wystroić. Tym razem nie chciała odstawać od innych dziewczyn, które zdążyła już trochę poznać, wiedziała też czego się spodziewać i jak na złość żadna z jej sukienek nie pasowała na tą okazję.

- Jak idzie? - W progu pokoju stała Alice opierając się o drzwi.

- Nie idzie - Cleo westchnęła ciężko i wyrzuciła kolejną rzecz z szafy.

- Szczerze, to liczyłam na taką odpowiedź - zaśmiała się kobieta i zniknęła z pola widzenia córki. Natomiast Cleo patrzyła na miejsce, w którym przed chwilą stała z dezorientacją na twarzy. Zostawiła rozrzucone rzeczy i usiadła na łóżku czekając na swoją mamę.

Alice po chwili wróciła z plastikowym pokrowcem w ręce i szerokim uśmiechem, co tylko trochę wystraszyło brunetkę. Położyła opakowanie obok córki i stanęła nad nim, po chwili już obie się w niego wpatrywały.

- Jakiś czas temu zobaczyłam ją na wystawie i od razu pomyślałam o tobie, mam nadzieję, że rozmiar będzie pasował - pani Martinez objęła córkę ramieniem. - Po tym jak opowiadałaś, jak wyglądają takie imprezy, to na pewno będzie pasować.

Dłużej nie czekając Cleo otworzyła plastikowy pokrowiec i zabrakło jej słów, powietrza, wszystkiego. Kreacja w środku była piękna, idealna i całkiem w jej stylu. Przytuliła tylko mamę powtarzając w kółko podziękowania.

>>>>>

Razem z Marcelem wyglądali jak rodzeństwo z modowej okładki. Russo postawił na czarne jeansy, białą koszulkę, więc do tego mogła być tylko skórzana kurtka, potargane blond włosy i niebieskie oczy podkreślały styl ulicznego gangstera. Cleo natomiast do sukienki, którą dostała nie wyobrażała sobie nic innego niż skóra. Alice wysadziła ich pod klubem, gdzie mieli poczekać aż Pierre po nich wyjdzie.

Nie minęło pięć minut od wysłania wiadomości, a już przeciskali się przez tańczący tłum. Francuz musiałby być ślepy, żeby nie zauważyć zmian w Cleo. Ostatni raz jak była z nimi na imprezie, to była wystraszona i zdecydowanie skryta. Teraz emanowała pewnością siebie, dobrała odpowiednią kreacje i przy okazji skupiała na sobie uwagę. Chyba Marcel też zwrócił uwagę na to, że inni oglądają się za brunetką, bo od razu po wejściu objął ją ramieniem i trzymał blisko siebie.

- Cześć wszystkim! - Rzuciła wesoło Cleo, gdy tylko doszli do ich prywatnej loży. Praca jako fotograf Leclerc'a zdecydowanie jej służyła i nikt nie mógł temu zaprzeczyć.

- Cześć Cleooo - Carlos stał ze swoją dziewczyną, trzymając się za ręce - właśnie idziemy do baru.

- Chcecie coś? - Zapytała Maya po przywitaniu się z brunetką i poznaniu z Marcelem.

- To co ty - Martinez uśmiechnęła się do dziewczyny.

- A ja to co ty - zaśmiał się Russo kiwając głową na Sainz'a.

Nie trzeba było długo czekać - impreza rozkręciła się szybko, a alkohol przynoszony co chwile przez kolejne osoby tylko to ułatwiał. Cleo starała się rozmawiać z każdym po trochu, ale widać było, że kontroluje czy jej blond przyjaciel przypadkiem nie siedzi sam. Natomiast Marcel nie miał problemu, żeby odnaleźć się wśród kierowców, Pierre go trochę zagadywał i przedstawiał, podziwiał jak chłopak, który jest fanem wyścigów umie się swobodnie wśród nich zachowywać.

Glassy Sky. |C.Leclerc|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz