19.

568 38 4
                                    

Sezon Formuły jeden się skończył, teraz był czas na odpoczynek, naładowanie baterii i przygotowanie się do następnej walki o tytuł. Mistrzem świata został Max Verstappena, vice mistrzem Leclerc, a na trzecim stopniu podium stanął Sergio Pérez. Niby sukces, Monakijczyk powinien się cieszyć. Wszyscy dookoła są zadowoleni.

On nie potrafił.

Nie widział więcej Cleo, od tamtych kwalifikacji. Nie widział również Charlotte, po tym jak powiedział jej, że nie ma dla nich szans - zniknęła. Został sam, znowu. Pierre powiedział mu o Martinez i Marcelu oraz o tym, że spędzili razem miłe popołudnie, ale dziewczyna nie była sobą. Francuz nie miał pretensji do Leclerc'a, wiedział że ten jest pod ogromną presją i sobie nie radził. Nie było też złotej rady na to, co teraz powinien zrobić.

Charles pisał do przyjaciółki. W nocy po wyścigu, następnego dnia i każdego kolejnego. Przepraszał, tłumaczył, pytał, znowu przepraszał, ale za każdym odpowiadało mu milczenie. No prawie, był jeden wyjątek. W poniedziałkowy wieczór pytał gdzie jest i jak się czuje, a w odpowiedzi dostał tylko: "Gratuluję prawie mistrzu świata." To była mała szpileczka wbita prosto w jego serce.

Kierowca Ferrari czuł się strasznie i jedyne, co chciał teraz zrobić to znaleźć się blisko przyjaciółki. Może dlatego podjął ważną decyzję, która odbijała się w jego głowie już od dłuższego czasu. Spakował się i wrócił do rodzinnego domu w Monako.

- Wiesz co się z nią dzieje? Odzywa się do Ciebie? - Zapytał, gdy razem z Pierre'em szli przez miasto.

- Nie. Odstawiłem ich na lotnisko i tyle - wzruszył ramionami. - Raz próbowałem dzwonić, ale nie odbierała.

Gasly skinął głową na kawiarnię, obaj weszli do środka i zamówili po kawie. Spacer przez miasto nie mógł odbyć się bez kilku zaczepień przez fanów. Oczywiście zatrzymali się, podpisali i zrobili zdjęcia z uśmiechami, chociaż żadnemu z nich nie było to na rękę.

- Ale mam ją na instagramie i widziałem, że gdzieś wyjechała - wzruszył ramionami, jakby go to w ogóle nie interesowało.

Prawda była nieco inna. Gasly uważnie śledził profil Cleo, chociaż w sumie nie było co śledzić, bo dziewczyna praktycznie nic nie udostępniała. Jednak na wszelki wypadek wymienił się numerem z Marcelem, którego mógł spokojnie pytać o Martinez. Próbował, naprawdę próbował się czegoś dowiedzieć, ale Russo milczał jak zaklęty na jej temat. Pierre stwierdził, że lepiej nie będzie o tym wspominał Leclerc'owi, bo ten już w ogóle nie da chłopakowi żyć.

Ale również martwił się o dziewczynę. Chociaż chyba w inny sposób niż kierowca Ferrari.

- Nie wiesz gdzie? - Zapytał z nadzieją Charles, a Pierre w odpowiedzi pokręcił głową. - Nie wiem co robić. Ona jest taka... - Otworzył drzwi i weszli do apartamentu bruneta. - Delikatna. Chciałbym się nią opiekować i chronić, a tymczasem mam wrażenie, że to ja ją niszczę.

Gasly zajął miejsce na kanapie, nie wiedział jak pocieszyć przyjaciela, ale czuł, że ma rację. Jednocześnie miał wrażenie, że Charles jest jedynym, który może poskładać Cleo w całość i zapewnić jej szczęście. Leclerc usiadł w fotelu, wcześniej wyjmując na stolik telefon i odstawiając kawę. W tym momencie rozległo się powiadomienie w telefonie Francuza, więc ten wyjął urządzenie i marszcząc brwi wpatrywał się w ekran.

- Coś się stało? - Zainteresował się Charles.

- O wilku mowa - szepnął Gasly i skinął głową na miejsce obok siebie. Nie musiał długo czekać a przyjaciel już zaglądał mu przez ramię.

Powiadomienie mówiło o zdjęciach zamieszczonych przez Cleo Martinez. Jedno przedstawiało walizkę na lotnisku, kolejne gwieździste niebo w konturami drzew, zachód słońca nad wodą, postać brunetki na tle jakiegoś kanionu, nawet trafiło się jakieś ze słoniem i uśmiechniętą dziewczyną. Wszystkie robiły niesamowite wrażenie. Pewnie każdy normalny zamieściłby długi opis, albo osobny do każdego zdjęcia, gdzie był, co zobaczył i podobne informacje, które ludzie umieszczają w Internecie. Cleo potrafiła zaskoczyć, ograniczyła się do jednego zdania.

- "Zawsze pod tym samym szklanym niebem" - Charles przeczytał szeptem i przesunął palcem zatrzymując się na zdjęciu z uśmiechem przyjaciółki.

- Poetycko - skomentował Pierre. - Rozumiesz? - Spojrzał na przyjaciela, który nadal wpatrywał się w urządzenie.

- To nie jest lotnisko w Nicei? - zapytał przesuwając na zdjęcie z walizką.

- Możliwe - Pierre wzruszył ramionami. - To rozumiesz o co chodzi?

- Chyba wróciła - Charles nadal był zamyślony - a ten opis... Może jest nadzieja.

>>>>>

Cleo zawsze wysyłała zdjęcia do Marcela i pytała o komentarz. On dzielił się z nią swoimi uwagami i opinia, ceniła to. Zawsze był z nią szczery i gdy zdjęcia były oklepane, albo słabe - mówił to wprost. Tym razem było nieco inaczej. Martinez faktycznie wysłała mu swoje prace, które jak się okazało potem wysyłała do kierownictwa. Jednak post, który wstawiła był sporym zaskoczeniem dla Russo. Nie rozumiał go i nie wiedział, jak go odebrać. Jedyne czego tym razem był pewny, to że wróciła do domu.

Po wyścigu postanowiła, że musi wyjechać na wakacje. Wróciła do Monako, znalazła ofertę i pojechała. Odcięła się od świata, była tylko ona, aparat i to co miało być na zdjęciu. Powiedziała Marcelowi gdzie wyjeżdża, ale niewiele rozmawiali. Wiedziała, że jest w kontakcie z Pierre'em, a on z Leclerc'iem, ale była pewna, że nie zdradzi im gdzie jest. Na tym polegała ich przyjaźń.

Chociaż Cleo chciała za wszelką cenę zapomnieć o Monakijczyku, to nie umiała. Nie mogła, przypominał jej o sobie codziennie. Każdego dnia wysyłał jej przynajmniej jedną wiadomość. I chociaż często nie miała zasięgu, to wiadomości od niego zawsze znalazły do niej drogę. Za każdym razem widząc jego nazwisko na ekranie w sercu pojawiało się ciepło, a w oczach łzy. Sprzeczne emocje, z którymi nie wiedziała, co ma zrobić. Popłynąć z prądem? Wpakować się w coś, co nie jest pewne? Przecież Leclerc mówił, że rozstał się z Charlotte, a tymczasem ona pojawia się i zachowuje, jakby nadal byli razem. On w tamtej chwili nie zareagował, wpatrywał się jak w ósmy cud świata i zapomniał o wszystkim dookoła. Tak nie zachowuje się ktoś, kto nic nie czuje. Z drugiej strony to Charles sprawiał, że Cleo czuła się kompletna i szczęśliwa.

Płyń, Cleo. Płyń z prądem. Zmierz się z nurtem, z tym co czujesz. Zobacz, gdzie to Cię zaprowadzi.

Ten głos w jej głowie, należał do niej, ale wydawał się zupełnie obcy. A czasami lepiej posłuchać obcego.

- Hej skarbie, jak wycieczka? - Alice uśmiechnęła się do córki. Noah pojechał po Cleo na lotnisko i właśnie przekroczyli próg mieszkania.

- Naprawdę cudownie - brunetka uśmiechnęła się do matki. - Muszę to kiedyś powtórzyć.

- Najlepiej w towarzystwie, a nie sama - skomentował groźnie pan Martinez, a Cleo wywróciła oczami.

- Marcel nie ma tyle czasu...

- Widziałam go ostatnio z kimś - powiedziała spokojnie Alice, a Cleo uśmiechnęła się pod nosem.

- Jak była ruda to dobrze.

Ty też, płyń Marcel.



*******************************

Enjoy.

 

Glassy Sky. |C.Leclerc|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz