Po sytuacji na siłowni reszta tygodnia zleciała zarówno Cleo jak i Charles'owi bardzo szybko. Brunetka miała jako taki materiał, którego potrzebowała, a Monakijczyk trochę odpuścił po rozmowie z przyjacielem. Następnego dnia według swoich tradycji spędził wieczór z innymi kierowcami, a Martinez w towarzystwie Marcela i Isabell. Kelnerka okazała się bardzo miła i zabawna, nawet nie była specjalnie zazdrosna o ich przyjaźń, a przynajmniej dobrze się z tym maskowała.
Chociaż Cleo była świadoma napięcia między nią a Leclerc'iem, to zarówno w dzień medialny, treningi i cały wyścig starała zachowywać się profesjonalnie. Robiła zdjęcia i była jak cień, żeby tylko nie wybić kierowcy z rytmu. Taki miała plan, ale Leclerc to już inna bajka. Unikał kontaktu wzrokowego i wydawał się wyjątkowo skupiony, ale zawsze wykorzystywał moment, żeby stanąć obok i dotknąć jej ramieniem, czasami spleść małe palce, gdy szli obok siebie. Zawsze znalazł okazję na ten mały gest w jej stronę mówiący: "jestem tu, możesz na mnie liczyć". Cleo nie była tego taka pewna, ale i tak za każdym razem po jej plecach przechodził przyjemny dreszcz.
No i jeszcze Pierre, który nie zmienił swojego zachowania, nadal ją przytulał, zagadywał i komplementował na każdym kroku. Był dobrym przyjacielem, Cleo miała tego pewność. Nie tylko dla niej, ale również dla Charles'a, bo za każdym razem zerkał czy ten go obserwuje. Martinez nie wiedziała jaki dokładnie ma w tym cel, ale podejrzewała, że na pewno jakiś był.
Po kilku rozmowach namówiła Marcela, żeby przyszedł na wyścig i miał spędzić go w garażu Pierre'a, niestety Isabell musiała iść do pracy. Gasly zgodził się bez wahania, natomiast Cleo odetchnęła z ulgą. Zawsze wolała mieć koło ratunkowe blisko siebie, a Marcel właśnie tak działał.
Charles na kwalifikacjach wywalczył drugą pozycję, więc startował obok Max'a. Natomiast w niedzielę nastąpiło parę komplikacji i spadł na trzecie miejsce. Carlos wygrywał wyścig, ale na ostatnim okrążeniu niestety został wyprzedzony przez Verstappen'a. Pierwszy raz Leclerc jakoś nie odczuwał presji. Był początek sezonu, przed nimi jeszcze dużo wyścigów, a roszady w klasyfikacji kierowców postępowały bardzo szybko. Jedyną stałą był fakt, że pierwsze cztery miejsca należały do Ferrari i Red bull'a. Monakijczyk był spokojny i opanowany, prawie pewny, że nic nie może wyprowadzić go z równowagi i skupienia. Tak było do tej pory. Tracił swoją kontrolę, gdy widział Pierre'a i Cleo razem, a przecież oboje zapewnili go, że to tylko przyjaźń. Z resztą on sam twierdził, że brunetka jest dla niego tylko przyjaciółką. Ale czy na pewno tylko? Tu miał wątpliwości. I to bardzo duże.
Po całej dekoracji Cleo po raz pierwszy zapragnęła iść na trybuny i poczekać aż to wszystko się skończy. Zatęskniła za czasem, który spędzała z Marcelem i po cichu podziwiała Leclerc'a, który zapomniał o jej istnieniu. Chciała, a nawet bardzo chciała wrócić do tamtego czasu. Wtedy było inaczej, wydawało się, że cierpiała mniej, a obecnie odczuwała wszystko świadomie. Teraz po prostu czekała, aż fani wyjdą, prasa się rozejdzie, a kierowcy ruszą do hoteli czy mieszkań, żeby świętować i odpocząć.
Oczywiście podczas dekoracji stała z całym zespołem Ferrari, ale później, kiedy wszyscy zaczęli się szykować do opuszczenia padoku, ona ruszyła na spacer. Szła mijając kolejne garaże, nie mogła się schować w swoim zespole, bo tam Charles by ją szybko zlokalizował. A tego nie chciała, nie dzisiaj. Nie wiedzieć czemu zatrzymała się przy garażu AlphaTauri, gdzie zobaczyła blondyna rozmawiającego zawzięcie przez telefon. Kiedy ją zauważył i ich spojrzenia spotkały się na moment, uśmiechnęła się smutno i spuściła głowę. Russo był zdenerwowany, a ona nie wiedziała czemu. Nim się zorientowała stał przed nią i chował telefon do kieszeni.
- Wszystko dobrze? – Zapytała delikatnie i skinęła głową, żeby ruszyli się przejść.
To on zawsze wyciągał ją z dołka i wiedział, jak to robić. Ona nie umiała. I tym sposobem uświadomiła sobie jaką okropną przyjaciółką jest.
- Jaa... Jestem w tym beznadziejny - blondyn podrapał się po karku bezradny. Brunetka zmarszczyła brwi, nigdy nie widziała go w takim stanie.
- Nie wiem w czym, ale na pewno nie jest tak źle - próbowała go podnieść na duchu i zaśmiała się pod nosem. - Ale wyjaśnij konkretnie o co chodzi...
- Isa ma problem. - Blondyn na moment przerwał, a Cleo nie chciała mu przerywać, wolała poczekać aż wszystko z siebie wyrzuci. - Twierdzi, że lecę na dwa fronty. Że wyścigi są przykrywką i mam tu kogoś innego - Marcel zaśmiał się nerwowo pod nosem. - To głupota. Dzisiaj przeszła samą siebie i powiedziała wprost, że ci nie ufa. I uważa cię za konkurencję. A potem stwierdziła, że w sumie to nie konkurencje, bo ona jest już na straconej pozycji, bo z Tobą znam się dłużej. To paranoja.
- Wow... Tego się nie spodziewałam - Cleo patrzyła pod nogi, ale zdążyła zauważyć jak Marcel szybko wyciera coś z policzka. - Po ostatnim spotkaniu myślałam, że nawet mnie lubi. Wiesz, że...
- Nawet tego nie kończ! - Powiedział stanowczo zatrzymując się, a dziewczyna zrobiła to samo odwracając się przodem do niego. - Zawsze to mówisz, ale ja się w to nie bawię. Nie ma znikania z życia - złapał ją za ramiona i zniżył się, aby móc spojrzeć w oczy przyjaciółce. - Rozumiesz? Jeśli mi nie ufa i nie akceptuje naszej przyjaźni, to widocznie to nie ta - delikatnie uśmiechnął się przy ostatnim zdaniu. Zanim Cleo zdążyła coś odpowiedzieć, trzymał ją ciasno w objęciach. Szybko odwzajemniła ten gest, bo widocznie tego potrzebował.
- Jesteś najlepszy - szepnęła.
Ten krótki spacer sprawił, że na moment zapomniała o swoich problemach i rozterkach. Zapomniała, gdzie są i poczuła jakby wrócili do tych czasów, kiedy mieli tylko siebie. Stali tak na środku padoku nie przejmując się zupełnie niczym.
- Marcel?
- Hm?
- Przejdziemy się torem?
Chociaż głos Cleo był ledwo słyszalny mimo spokoju dookoła nich, to Russo zaśmiał się pod nosem i trzymając przyjaciółkę ciasno przy swoim boku ruszył do wyjścia. Weszli na ulice, gdzie jeszcze kilka godzin temu jeździły bolidy. Ulice, które były im doskonale znane, w końcu to było ich miasto. Szli w ciszy, bo właśnie tak miało być.
Po pewnym czasie rozdzwonił się telefon blondyna. Odebrał niemal od razu, więc Cleo mogła się domyślić, że nie była to jego dziewczyna a ktoś inny. Po krótkiej rozmowie ponownie przytulił przyjaciółkę.
- Nie myśl, że nie widzę, że coś cię męczy. - Marcel odezwał się spokojnie - ale stwierdziłaś, że to poczeka.
- Sama nie umiem tego ująć w słowa, więc może to i dobrze, że Ty więcej gadasz - zaśmiała się.
- Odreagujemy dzisiaj - powiedział stanowczo, patrząc na zachodzące słońce. - Pierre dzwonił, że zaprasza na imprezę i nie przyjmuje odmowy.
- Zapowiada się ciekawie.
CZYTASZ
Glassy Sky. |C.Leclerc|
FanfictionKażda mała dziewczynka wierzy w swojego księcia z bajki. Co jeśli ten książę jest w jej życiu? A co się stanie, jeśli ten książę z życia zniknie? Jak poradzi sobie ta dziewczynka?