2.

892 39 18
                                    

- Hej skarbie, jak było na wyścigu? - Alice zapytała córkę, która dopiero weszła do kuchni.

Cleo wróciła godzinę temu do mieszkania, ale chciała się ogarnąć i doprowadzić do porządku po podróży. W sumie nie była ona jakaś wyczerpująca, ale nadal nie lubiła tego uczucia zmęczenia.

- Dobrze - brunetka zajęła miejsce przy stole, gdzie jej mama przekładała jakieś papiery. Niedziela wieczór, a kobieta i tak zajęta była pracą.

- Cleo - szepnęła znacząco odrywając się od swojego zajęcia i skupiając całą swoją uwagę na córce. - Wszystko w porządku?

W odpowiedzi brunetka tylko spuściła wzrok i mocniej zacisnęła usta. Nie było w porządku, ale nie mogła tego powiedzieć mamie. Nie zrozumiałaby. Jak się okazało wcale nie musiała dużo mówić. Pani Martinez widziała więcej, jak każda matka znała swoje dziecko i tym razem też wiedziała o co chodzi.

- Rozmawiałaś z nim? - Alice chwyciła dłoń dziewczyny i delikatnie ścisnęła, Cleo pokręciła głową. – Widziałam się z Pascale w zeszłym tygodniu - brunetka podniosła wzrok na mamę, a ta kontynuowała - mówiła, że zawsze o ciebie pyta. Może powinnaś z nim porozmawiać, jak kiedyś...

- Nie wierzę, że pyta - pokręciła głową, a w jej oczach zebrały się łzy - jakby chciał pamiętać, porozmawiać to by się odezwał - szepnęła smutno.

Kobieta w duchu przyznała jej rację. Przytuliła córkę i pozwoliła jej płakać, to zawsze przynosiło ulgę. Niezależnie od tego jak silny ktoś chciał być, czasami powinien się wypłakać.

Alice nie mogła zrozumieć, czemu taka przyjaźń tak szybko się rozpadła. Przecież jako dzieci byli nierozłączni, bez przerwy spędzali czas razem. Nie bała się o córkę, bo wiedziała, że chłopak się nią zajmie. Z drugiej strony, skoro się rozpadło, to może nie było tak silne jak się wszystkim wydawało. Może dlatego nie mogła pojąć czemu Cleo cały czas chce jeździć na te wyścigi.

Brunetka wytarła policzki i z cieniem uśmiechu wróciła do pokoju. Alice odprowadziła ją wzrokiem, nie wiedziała co robić. Mieli wszystko, mogła dostać cokolwiek o co poprosiła. Czy byli bogaci? Zdecydowanie. Ich rodzina była na tyle zamożna, że Cleo mogłaby do końca życia leżeć z nogami w górze i nic nie robić. W końcu zaczęłaby prace w firmie rodziców na jakimś mało znaczącym stanowisku, tylko po to, żeby nie nudzić się całymi dniami.

Tylko, że nie o to w tym wszystkim chodziło.

Chodziło o niego.

>>>>>

Tym razem kierowcy mieli weekend bez wyścigu, co oznaczało tyle, że mogli wyjechać i gdzieś odpocząć chociaż przez chwilę. Jak to mieli w zwyczaju udali się na Ibizę, niemal stałym składem. Treningi treningami, ale czasami potrzebowali krótkich wakacji. Prywatna plaża przy domu Carlos'a była idealnym miejscem. Fakt, że Hiszpan miał tu również swój własny bar razem z obsługą tylko ich w tym upewniał. Podobno to rezydencja kupiona na rodzinne zjazdy Sainz'ów, dlatego była duża i najbardziej prywatna jak tylko się dało.

- Idę po coś do picia, chcecie? - Charles podniósł się z leżaka i spojrzał na resztę towarzystwa.

- Ja to samo - Charlotte uśmiechnęła się prosząco do swojego chłopaka.

- Ja jeszcze mam - Lando uniósł swoją szklankę, w której było jeszcze pół drinka.

- Sam będziesz sobie później chodził - odgryzł się Monakijczyk.

- Tak, tak - machnął ręką najmłodszy.

- Pójdę z tobą - Pierre również się podniósł.

- Ja poproszę piwo, a Maya wodę - odezwał się Carlos.

- Chyba wszyscy - zaśmiał się Leclerc i ruszyli w stronę baru. - Mam nadzieję, że zapamiętałeś - Zwrócił się do kolegi, gdy tylko zostali sami, na co Pierre w odpowiedzi wywrócił oczami.

- Przecież sam byś nie zapamiętał - zaśmiał się Francuz. Razem podeszli do barmana, który czekał już na nich od dłuższej chwili.

- To co Cię dręczy? - Zapytał Charles siadając wygodnie na krześle. - Przecież bez powodu nie rzuciłbyś się do pomocy.

- Jak ty mnie dobrze znasz - Gasly szturchnął przyjaciela. - Widziałem dziewczynę, na ostatnim wyścigu, a w sumie to po kwalifikacjach.

- Powinieneś przestać rozglądać się za fankami - zaśmiał się Leclerc.

- Po pierwsze, jakbym był w stanie wypatrzeć ją z bolidu w takich tłumach, to byłbym mistrzem - wziął szklanki z gotowymi napojami. - A po drugie, jakby była fanką, to by się na mnie rzuciła a nie uciekła - Charles zaśmiał się głośno z logiki przyjaciela i chwycił naszykowaną tacę.

- Jak za nią biegłeś to nie dziwie się, że zaczęła uciekać - powiedział brunet poważnie. - To całkiem normalna reakcja.

- To nie jest śmieszne - z uśmiechami na twarzach wrócili do towarzystwa.

- Co nie jest śmieszne, ale się śmiejecie? – Od razu zainteresował się Lando.

- Pierre zabujał się w fance, która przed nim uciekała - odpowiedział mu Charles, który zajął miejsce obok Charlotte i objął ją ramieniem.

- Fanki to nie jest dobry wybór - skomentowała dziewczyna patrząc z troską na Francuza.

- Nie o to chodziło - Pierre wywrócił oczami, po raz kolejny tego dnia.

- Wypatrzyłeś ładną dziewczynę w trakcie wyścigu?! Z bolidu? - Zdziwił się Norris. - Jak to zrobiłeś?!

- No właśnie - poparła go Maya.

- To nie tak - Gasly zajął miejsce obok Sainz'a. - Widziałem ją po kwalifikacjach, gdy wszyscy już poszli, jako ostatnia schodziła z trybun.

- W sensie uciekała, tak? - Upewnił się Leclerc ze śmiechem.

- Pochyliła głowę i przyspieszyła kroku - sprostował kierowca AlphaTauri.

- Czyli uciekła - odezwali się równocześnie Lando, Charlotte i jej chłopak.

- Wydawała mi się znajoma, ale nie mam pojęcia skąd - wyjaśnił szybko Pierre zanim ktoś znowu by mu przerwał.

- Następnym razem po prostu zapytaj - skomentował Carlos, a wszyscy zaczęli się śmiać i zmienili temat.

Dla nich to było nic takiego, bo w końcu Pierre często zmieniał dziewczyny. Jego zainteresowanie jedną osobą płci przeciwnej rekordowo trwało dwa miesiące i to tylko dlatego, że co tydzień był wyścig, a oni nie mieli, kiedy ze sobą rozmawiać. Wszyscy wiedzieli, że nie raz wypatrywał ładniejsze i bardziej interesujące postacie w trakcie tych wydarzeń, niektórzy uważali nawet że skupia się na tym bardziej niż na swojej pracy.

Chociaż Gasly znał zdanie przyjaciół na temat swoich spraw sercowych, to tym razem wiedział, że nie rozumieją. Było inaczej. Nie chodziło o to, że dziewczyna była ładna, bo w sumie z daleka nie mógł się przyjrzeć. Nie wiedział też czy była jego fanką, ale chyba nie, miała czerwona czapkę, więc obstawiałby raczej Ferrari. Niepokoiło go jednak to uczucie znajomości, bo naprawdę wydawało mu się, że już ją gdzieś widział i znał.

****************************

Tak na dobry początek ;)
Oczywiście, że nie mogłam sobie odpuścić i Pierre musi być w opowiadaniu :D
Jak wrażenia? Koniecznie dajcie znać! ;*

Glassy Sky. |C.Leclerc|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz