3.

794 41 8
                                    

- Zdziwiłem się, że odpisałaś - Marcel siedział w kawiarni i czytał książkę. To było jego ulubione zajęcie, a jeszcze bardziej gdy na kanapie obok siedziała Cleo z laptopem. Nawet jeśli nie rozmawiali, to umieli również ze sobą milczeć i on to bardzo lubił.

- Wybacz - usiadła obok. Nie miała komputera, tylko aparat, jak zawsze.

- Myślałem, że planujesz kolejny wyjazd na wyścig - zamknął lekturę i skupił się na przyjaciółce.

- Nie tym razem - wzruszyła ramionami. - Ale jadę na turniej siatkarski, chcesz się przyłączyć?

- Dzięki, ale zostanę - uśmiechnął się przepraszająco - chcę spędzić trochę czasu z rodziną, potem zaczną się studia i będzie słabo.

- Jasne, rozumiem - Cleo również się uśmiechnęła.

Chociaż rodzina jej przyjaciela była równie bogata co jej, to mu zazdrościła. Spędzali ze sobą więcej czasu i dało się odczuć to rodzinne ciepło, którego wśród Martinez'ów zdecydowanie brakowało. Nie raz rodzice chłopaka zapraszali ją na obiad czy wspólny wyjazd, czasami miała wrażenie, że to w ramach rekompensaty, że cały czas gdzieś zabiera ich syna.

- Dobrze się czujesz? - Zaniepokoił się chłopak. Już dawno zauważył, że Cleo przygasła i nie była tą samą dziewczyną co kiedyś.

- Tak - odpowiedziała nadal zamyślona. - Chociaż jest mi coraz trudniej.

- Chcesz mi powiedzieć? - Położył dłoń na jej i zdziwił się, że była zimna. Niby był wrzesień, ale całkiem ciepły, naprawdę coś musiało ją gryźć.

- To mnie zjada od środka - westchnęła ciężko. - Nie wiem, czy powinnam z tym walczyć, czy jakoś rozwiązać, czy spróbować z nim pogadać...

- Myślę, że to ostatnie, ale chyba już dość długo się do tego zbierasz - jego prawy kącik ust powędrował do góry. - Masz czas, spokojnie.

- Dziękuję, że jesteś.

>>>>>

Zawodnicy zajęli miejsce na samochodzie, zaraz miała się rozpocząć parada kierowców. Pogoda była super, ludzi dookoła kręciło się naprawdę dużo, aż ciężko było się skupić na czymkolwiek. Pierre rozglądał się uważnie, starał się jak mógł, żeby dostrzec twarze kibiców i znaleźć wśród nich dziewczynę. Nie był pewny czy uda mu się ją rozpoznać, ale nie tracił nadziei. Coś jeszcze mu podpowiadało, że ona wcale nie będzie na głównej trybunie, tylko bardziej z boku, może nawet stoi gdzieś sama.

- Serio jej szukasz? - Zaczepił go Charles i stanął obok opierając się o barierkę.

- Taki odruch - Francuz wzruszył ramionami.

- Myślisz, że uda ci się ją wypatrzeć z jadącego samochodu? - Norris stanął przed nimi i pomachał do kibiców, a po tłumie rozniósł się krzyk.

- Nie poddam się tak łatwo - odparł zawzięcie Gasly. - Na pewno gdzieś tu jest - dodał już bardziej do siebie.

- Chodzi o ładną dziewczynę? Też chcę, pokaż - przyłączył się nagle zainteresowany Russell. Stał z drugiej strony Gasly'ego i widocznie cały czas ich podsłuchiwał.

- Zawsze chodzi o dziewczynę - skomentował Lando wywracając oczami.

- Jak umiesz ją zauważyć z tego miejsca, to będziesz od dzisiaj moim mistrzem - George szturchnął Pierre'a ramieniem.

- Dajcie spokój, może była tylko jednorazowo na wyścigu i tylko wydawała ci się znajoma - skomentował Leclerc po czym uśmiechnął się i pomachał do kibiców, których mijali.

- Może, a może nie - Pierre uczynił to samo co przyjaciel.

Właśnie w tamtej chwili coś przykuło jego uwagę. Tak jak się spodziewał, dziewczyna tu była. W prawdzie nie krzyczała, nie machała ani w ogóle nie zwracała na siebie uwagi w żaden sposób. No prawie, bo w przeciwieństwie do reszty kibiców kucała przy ogrodzeniu i celowała w coś obiektywem. Zupełnie inaczej niż cały tłum, bo jej aparat nie był zwrócony na ich pojazd, tylko w przeciwnym kierunku. Aż nabrał ciekawości jakie zdjęcie właśnie zrobiła.

- Jest - szepnął do siebie Gasly i dodał głośniej - Wiedziałem!

- Co? - Zdziwił się Russell.

- Nie żartuj - skomentował Lando ze śmiechem.

- Nie wierzę, która? - Leclerc wychylił się przez barierkę, niestety odjechali już kawałek i Pierre ledwo ją widział.

- Ta w czerwonej czapce przy ogrodzeniu, co kuca - wyjaśnił szybko wskazując mniej więcej kierunek, gdzie mają patrzeć koledzy.

- Nic nie widzę - posmutniał kierowca McLarena. - Nie mogłeś szybciej? - Uderzył Francuza pięścią w ramię.

- Au i nie - Pierre rozmasował bolące miejsce. W jego pamięci na długo zapisze się widok czerwonej czapki i ciemnych włosów.

- Może jeszcze będzie okazja ją zobaczyć, tylko żebyś się nie rozbił - zaśmiał się Charles i odszedł, żeby udzielić wywiadu.

- Na pewno - Gasly powiedział do siebie - wierzę w to.

- Tak trzymaj - George zbił z nim piątkę.

- Oby była tego warta - skomentował Lando i zrobił to samo.

>>>>>

Samotna wyprawa do Singapuru nie była najlepszym pomysłem, ale Cleo zdała sobie z tego sprawę dopiero w drodze powrotnej siedząc w samolocie. Nie zrobiła dobrych zdjęć, a wypadek Charles'a sprawił, że na krótką chwilę jej serce się zatrzymało. Tak bardzo się o niego bała, chociaż wiedziała, że o to chodzi w wyścigach. Rozbił się niedaleko jej miejsca, dlatego zauważyła jak bardzo był na siebie zły. Zobaczyła również coś co powodowało jej rozdarcie.

Leclerc wkładał w wyścigi całe swoje serce. Pasja w jego oczach nawet w takim beznadziejnym momencie była równa tej, gdy osiągał sukces. W ten weekend Cleo widziała obie te sytuacje, bo wyścigu nie ukończył, ale na kwalifikacjach wywalczył czwartą pozycję.

Martinez kiedyś chciała, żeby Charles się zniechęcił i przestał jeździć, dla swojego bezpieczeństwa, dla niej. Z czasem zauważyła, że to się nigdy nie stanie. Kochał ten sport niezależnie od wszystkiego, a ona lubiła widzieć jego szczęście. Chociaż sprawiało jej ból.

Teraz siedziała z Marcelem w samochodzie i milczeli. Wolała podróżować z nim, ale też nie miała mu za złe, że chłopak ma inne zajęcia. Przecież wiedziała, że ich drogi prędzej czy później rozejdą się na dobre.

- Postanowiłam coś - odezwała się przerywając ciszę między nimi.

- Co takiego? - Delikatnie uśmiechnął się w jej stronę, dla Cleo miał przyjemnie ciepły i spokojny głos.

- Skorzystam z wejściówek na następnym wyścigu - powiedziała dumna, że swojego pomysłu.

- Dobrze - blondyn zaśmiał się pod nosem i dodał po chwili. - Co Cię do tego skłoniło?

- Brak pomysłów, liczę na nowe ujęcia - powiedziała szybko. Może nawet za szybko, co Marcelowi wydało się podejrzane.

- Coś jeszcze? - Zapytał delikatnie kątem oka obserwując reakcje dziewczyny.

- Chcę go zobaczyć z bliska - wyszeptała patrząc w szybę, ale i tak usłyszał.

Russo wiedział, że to dla niej duży krok. Pewnie właśnie przez ryzyko spotkania nie chciała korzystać z wejściówek. A przecież by jej pomógł, gdyby tylko wiedział o kogo chodzi, gdyby tylko mu powiedziała. W sumie mógł porozmawiać z jej rodzicami, ale chciał uszanować jej decyzję.

Złapał jej dłoń na kolanie i delikatnie uścisnął.

- Będę przy tobie.

*********************************

Miłego weekendu ;*

Glassy Sky. |C.Leclerc|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz