Wyglądało jakby wszyscy goście już byli, a Cleo z Pierre'em dotarli jako ostatni przez co brunetka czuła się niezręcznie. Chociaż wśród obecnych nie zauważyła Charlotte, to było kilka dziewczyn, które wyglądały jak supermodelki, a ona miała na sobie najzwyklejsze jeansy.
- Siadajcie - Max podniósł się ze swojego miejsca i dopiero teraz Cleo zobaczyła, że ilość siedzeń się nie zgadzała. Więc nie liczyli jej jako gościa, albo na tych kanapach mogłoby siedzieć więcej osób, ale jakoś nikt nie ruszył się, żeby zrobić miejsce.
- Już uciekasz? – Zagadał Gasly żegnając się z Holendrem.
- Mamy z Kelly inne plany - Kierowca Red Bulla puścił mu oko, pomachał do wszystkich i zniknął.
Brunetka nieśmiało zajęła jedno z wolnych miejsc, obok usiadł Pierre i bardzo ucieszył ją ten fakt. Po jej drugiej stronie siedział Lando Norris, jednak był zajęty rozmową z Carlos'em i jego dziewczyną. Dalej siedział Charles, a obok niego Daniel Ricciardo również pochłonięci swoim towarzystwem sprawiali wrażenie, że ledwo zauważyli przyjście przyjaciół. Martinez zauważyła Mick'a Schumachera, młodszego kierowcę Mercedesa - George'a i parę innych twarzy z których jednych kojarzyła, a innych nie. Jednak najbardziej ucieszył ją fakt, że ze swojego miejsca mogła dyskretnie obserwować Leclerc'a i podziwiać jak dobrze czuje się w tym towarzystwie.
- Czego się napijesz? - Pierre nachylił się do dziewczyny kładąc ramię na oparciu za jej głową.
- A co jak do wyboru? - Cleo uśmiechnęła się delikatnie do Francuza.
- Większość dziewczyn pije szampana, ale jak chcesz coś innego to nie ma problemu - Gasly spojrzał dyskretnie za plecy brunetki, gdzie Lando nagle się nimi zainteresował.
- Niech będzie szampan - Pierre skinął głową i podniósł się ze swojego miejsca.
W tym momencie Martinez zaczęła żałować, że poprosiła o cokolwiek, bo nagle została sama. Nie wiedziała jak ani do kogo może się odezwać, na szczęście na ratunek przybył jej Lando.
- Więc to Ty jesteś tą słynną fanką Pierre'a? - Zaśmiał się szturchając ją w bok.
- Słynną? - Cleo odwróciła się bokiem, aby mieć twarz Brytyjczyka przed sobą. - Dobrze wiedzieć - dodała z uśmiechem.
- Wszędzie o was mówią, długo jesteście parą? - Kontynuował Norris co jakiś czas znacząco ruszając brwiami, na co Martinez zaśmiała się głośno.
- Nie jesteśmy parą, chociaż chyba już wszyscy tak uważają.
- Gasly po prostu nie zaprzeczał - brunetka uniosła zdziwiona brwi, a Brytyjczyk szybko dodał - też nie potwierdzał, jak coś.
- Coś czuje, że ciekawych rzeczy mogę się dzisiaj dowiedzieć - Cleo spojrzała znacząco na Francuza, który właśnie przyniósł jej kieliszek z szampanem.
- Na przykład jakich? - Zainteresował się od razu siadając na swoim poprzednim miejscu. Pierre zarzucił rękę na ramię Cleo i nachylił, żeby lepiej słyszeć.
- Że jesteśmy parą - odpowiedziała od razu dziewczyna unosząc jedną brew do góry.
- No przecież, że tak - Gasly pocałował ją w policzek. Jednak widząc wielkie oczy Lando dodał szybko i zdecydowanie - to przyjaciółka, debilu.
- Od tego się zaczyna - wymamrotał pod nosem Norris i odwrócił się do kogoś kto go zawołał.
- Chyba nie nadążam - Cleo zaśmiała się i upiła niewielki łyk alkoholu.
- Przywykniesz - rzucił Francuz i odwrócił się w stronę George'a zaczynając z nim rozmowę.
Nie wiedząc czemu te słowa zasmuciły Cleo. Jak miała przywyknąć do takich komentarzy i zacząć nadążać, skoro niedługo kończył się sezon. Takie sytuacje zostaną tylko we wspomnieniach. Przecież Charles znowu się odetnie, Pierre też pójdzie w swoją stronę, a ona wróci do Marcela.
Cała loża znajdowała się na piętrze nad barem i ludźmi, którzy w najlepsze bawili się przy głośnej muzyce. Jednak było to tak ustawione i oddzielone, że znacznie wyciszało dźwięki i wcale nie trzeba było się przekrzykiwać z muzyką, aby porozmawiać. Ze swoich myśli Cleo wróciła dzięki głosowi Leclerc'a, który wstał ze swojego miejsca i z drinkiem w ręce chciał coś powiedzieć.
- Dzisiaj był wyjątkowy wyścig, dlatego przygotowałem przemowę - powiedział wcześniej uderzając łyżeczką o szklankę. Brązowe oczy Martinez skupiły całą uwagę na Monakijczyku.
- Święto normalnie, dawaj! - Krzyknął Mick, a reszta towarzystwa się zaśmiała.
- Wiem, że każdy z Was mógłby wznieść inny toast - Charles spojrzał na zgromadzenie. - Jedni by powiedzieli, że pijemy za piękne dziewczyny wśród nas - wskazał ręką na Daniela, który tylko szeroko się uśmiechał i przytaknął, a kobiece towarzystwo zaśmiało się cicho. - Inni, że za wygrane i zdobyte punkty - tutaj skierował rękę na Russell'a i Norris'a. - Za przyjaźń - wskazał na Pierre'a, który w odpowiedzi uniósł szklankę - i zdrową rywalizację - zaśmiał się pod nosem w stronę Carlos'a, a ten zbił z nim piątkę. - Ostatnio przypomniał mi się toast, który słyszałem wielokrotnie, ale chyba dopiero teraz zrozumiałem jego sens. Spokojnie wy nie musicie - wtrącił szybko i zwrócił się do Cleo. - Dokończysz? - Brunetka nieznacznie skinęła głową na co Charles uśmiechnął się szeroko. - Toasty w górę! - Krzyknął unosząc szklankę w górę.
- I zawsze do dna! - Brunetka uczyniła ten sam gest co kierowca.
Razem przechylili swoje kieliszki faktycznie opróżniając je do samego końca. Prawie wszyscy poszli w ich ślady, niektórzy wzięli tylko łyk, ale każdy się napił. Mama Cleo zawsze mówiła te słowa i twierdziła, że dopiero wypity do dna drink będzie potwierdzeniem szarości mówiącego. Z wiekiem przyjaciele dorobili swoją teorię, że trzeba wypić do dna zanim coś pęknie i się rozleje.
>>>>>
Po kilku kolejnych kolejkach można było zdecydowanie stwierdzić, że impreza się rozkręciła. Cleo odważyła się rozmawiać prawie z każdym, jednak wyjątek stanowił Charles. Gdzieś w środku nadal była tą małą dziewczynką, która czuła szacunek do starszego kolegi i nie chciała, aby oglądał ją płaczącą, czy w tym przypadku pijaną. Z drugiej strony mogła teraz pokazać, że dorosła i te cztery lata między nimi to wcale nie tak dużo jak zawsze się wszystkim wydawało.
- Czemu mnie unikasz?
Leclerc zajął miejsce na kanapie obok Cleo. Tak się złożyło, że prawie całe towarzystwo się rozeszło na tańce, czy do baru, przy stole została brunetka chwilę wcześniej rozmawiająca z Lando i Danielem oraz Carlos z May'ą zajęci sobą. Monakijczyk specjalnie czekał, aż Martinez zostanie sama, żeby z nią porozmawiać.
- Nie unikam - Cleo spojrzała w jego tęczówki, których koloru nigdy nie mogła jednoznacznie określić. To był błąd, bo teraz nie mogła się od nich oderwać.
- A właśnie, że tak i nie wiem czemu, bo chyba nie zrobiłem nic złego - Charles nieznacznie się przybliżył układając ramię na oparciu kanapy. Siedzieli teraz przodem do siebie mierząc się na spojrzenia.
- Słuchaj... Ja jestem nikim w tym świecie i to się raczej nie zmieni - zaczęła niepewnie Cleo, ale Leclerc szybko jej przerwał.
- Nie jesteś nikim, dla mnie jesteś wszystkim.
- Nieprawda - brunetka zdecydowanie pokręciła głową, po czym poważnie spojrzała w oczy kierowcy. To nie było dobre miejsce na taka rozmowę, ale wiedziała, że jeśli teraz tego nie zrobi to potem nie będzie miała odwagi. - Przez ostatnie lata zapomniałeś w ogóle o moim istnieniu. A teraz mówisz, że jestem ważna... Nie wiem w co wierzyć, ale w to zdecydowanie nie wierzę. Cieszę się, że Pierre mnie namówił na rozmowę z tobą, ale cholera... Gdyby nie on to byś teraz siedział z Charlotte czy kimś innym i się bawił, swoją drogą wolałabym jej nie podpaść, więc lepiej chyba będzie jak zniknę.
**************************
Mam ostatnio jakiś totalny brak weny...
Zacięłam się. Przepraszam.
CZYTASZ
Glassy Sky. |C.Leclerc|
FanfictionKażda mała dziewczynka wierzy w swojego księcia z bajki. Co jeśli ten książę jest w jej życiu? A co się stanie, jeśli ten książę z życia zniknie? Jak poradzi sobie ta dziewczynka?