Coraz bardziej martwiłam się o Dracona. Nie chodzi już o tajemnice. Ten głupi Pokój Życzeń. Ani nawet szafę. Bałam się o niego.
Był już cieniem samego siebie. Snuł się po zamku i ledwo można było go odróżnić od przelatującego ducha.
Nie wiedziałam jak mam go wspierać. Jak pomóc. Kiedy być, a kiedy się odsunąć. Naciskać, czy odpuścić. Czułam się jak na polu minowym, ale nawet nie chodziło o mnie.
Bałam się o jego zdrowie. O jego życie.
Jest na skraju wyczerpania nerwowego.
Pilnowałam, żeby regularnie jadł, spał, ale nawet nie wiem kiedy mi umykał. Zaoferowałam się, że to ja mogę stać na straży, przed Pokojem, ale on kategorycznie zabraniał mi zbliżać się do tej sprawy. Odsuwał mnie jak tylko mógł, argumentując przede wszystkim, że mu obiecałam, że będę trzymać się daleko.
Chciałam dotrzymać słowa, ale ta bezradność i mnie wykańczała. Chciałam zrobić wszystko, żeby mu ulżyć w cierpieniu. Nie zadawałam żadnych pytań - jak prosił. Nie wszczynałam kłótni.Zdecydowanie to nie był czas, żeby opowiadać mu o moim... incydencie z Harry'm. Nie czas, żeby dokładać mu problemów. Nie oznacza to, że chciałam całkiem przemilczeć temat, odwlekałam to w czasie - działało to też na moją niekorzyść, wiedząc, że im później mu powiem, tym gorzej będzie to wyglądało.
Coraz bardziej kusiło mnie, żeby wydalić się komuś, kto mógłby mnie zrozumieć i przy okazji zachować to dla siebie.
Miałam przeczucie, że Hermiona mogłaby być taką osobą, ale jej nienawiść do Dracona trochę komplikowała sprawę. No i oczywiście jak powiem o jego dziwnym zachowaniu (na pewno nie miałam zamiaru mówić o Pokoju Życzeń) może nabrać podejrzeń. Dobrze wiem, że Harry prowadzi kampanię przeciwko Draco i tylko raz przyłapałam go jak śledził i podsłuchiwał mojego ukochanego, ale zapewne to nie był ostatni raz. Nie wiem jak dużo wiedzą, czy w ogóle się nim interesują. Mogli przecież zauważyć jego całodniowe wycieczki, znikanie, zresztą to nie było takie trudne do zauważenia. A jednak cokolwiek by się nie działo to będę murem stać za Draconem, cokolwiek planuje muszę go do tego czasu osłaniać.
Więc nie, wygadanie się Hermionie nie byłoby mądrym ruchem. Ufam jej w każdej innej kwestii, ale w tej nie mogę.Siedziałam w Pokoju Wspólnym analizując treść mojego eseju na Eliksiry. Nie wyszło najgorzej. Nie jest to dzieło mojego życia, ale wystarczy na zaliczenie.
Westchnęłam ciężko.
Czas zabrać się za drugi. Miałam problemy z podwójnym pisaniem zadań, żeby nie sugerować się za bardzo tym, co napisałam w tym pierwszym. Ten miał być dla Dracona.
Nigdy by mnie o to nie poprosił, ale przez nieodrabianie lekcji narobił sobie tyle szlabanów, że ciężko było zliczyć. Wolałam poświęcić kolejnych parę godzin, żeby nie miał potem kolejnych nieprzyjemności.
Jednak późna godzina sprawiała, że przysypiałam już nad książką. Ręka osunęła mi się i wylałam cały atrament na pergamin.Świetnie.
Jednym zaklęciem sprowadziłam niebieski tusz spowrotem do szklanego pojemniczka i zdecydowałam, że zrobię sobie kąpiel. Umyć się i tak musiałam, a może akurat to mnie rozbudzi.
Było już dosyć późno, więc prześlizgiwałam się korytarzami, a łazienka, której nikt nie będzie sprawdzać, to ta, którą zamieszkuje Jęcząca Marta.
Tam właśnie się udałam.
Wiem, że będzie zakłócać mój spokój, ale z drugiej strony może ten irytujący, piskliwy głosik jeszcze bardziej mnie rozbudzi.W łazience nikogo nie było. Napuściłam sobie wody po brzegi, dolałam płynu o cytrusowym zapachu. Para rozprowadziła woń po całej łaźni. Mogłam delektować się ciszą i spokojem. Spięłam włosy w luźny kok i weszłam do wanny. Panował półmrok, wątłe światło z lampy dawało jedynie lekki blask. Bawiłam się pianą, zanurzałam się w całości. Miło było zmyć z siebie brud z całego dnia w tak relaksujący spokój. Nałożyłam sobie maseczkę błotną, którą zabrałam ze sobą. Ułożyłam głowę na skraju wanny i pozwoliłam sobie odpłynąć.
CZYTASZ
Slytherin... |2
FanfictionUWAGA! OKŁADKA ZOSTAŁA ZMIENIONA! Nasze czoła już się stykały. Złapał mnie w talii i czekałam aż złączy usta w namiętnym pocałunku, ale on tylko szepnął: - Dziękuję. - Za co? - zapytałam nieco zdezorientowana. - Uratowałaś mnie - oznajmił. - Przed k...