Dzień świętego Walentego

2.2K 163 30
                                    

Draco nie odzywał się ładnych parę dni, ja jemu też nie chciałam się narzucać. Rozmiałam jego złość, pewnie tak samo dobrze jak on moją. Mimo to za każdym razem jak go mijałam był jakiś rozkojarzony i zamyślony, zawsze był w pobliżu mnie na wszelki wypadek i wcale nie wyglądał na obrażonego. Czasami wymienialiśmy miedzy sobą ciepłe, szczere uśmiechy i zamienialiśmy parę słów.

- Co dziś robicie? - zapytałam Rona, Harry'ego i Hermionę.
- Harry ma randkę z Cho - wypalił nagle i szybko Ron szczerząc się przy tym od ucha do ucha.
Szczerze się zdziwiłam, gdyż wiem, że relacja tych dwojga jest bardzo skomplikowana - głównie to Chang sprawia, że tak właśnie jest. Równie zawiła jest relacja Ron-Hermiona miałam nadzieję, że właśnie w tak specjalnym dniu będą mieli szansę to przegadać.
- Harry mógłbyś dzisiaj przyjść o 18 do Trzech Mioteł? - zapytała go Hermiona - dobrze by było, gdybyś ty również przyszła - zwróciła się do mnie.
Po minie Rona widziałam, że czuł się trochę dotknięty, po chwili mi tylko dopowiedział, że ma dzisiaj trening, na który i tak nie ma ochoty iść, bo ich nowa drużyna jest naprawdę poniżej skali jakiejkolwiek jakości.
Jako, że nie miałam planów na ten dzień z chęcią, a nawet z wdzięcznością przyjęłam jej propozycję, tylko Harry lekko się zakłopotał czując się zobowiązany spędzić każdą wolną chwilę w tym specjalnym dniu z Cho.

W dormitorium nie było już żadnej z moich współlokatorek, nie pytałam ich szczegółowo o plany, ale wiem, że Milicenta z Pansy będą szpiegować Blaise'a z racji tego, że mimo iż ten bezczelnie się nią zabawił to ta głęboko ulokowała swoje uczucia, a Parkinson zwyczajnie nie chciała zostać sama.
Dafne nadal randkuje z przystojniakiem z balu Turnieju Trójmagicznego zapowiadając rozkwit wspaniałego związku.

Podchodząc do komody moją uwagę przykuła koperta otoczona czerwonymi płatkami róż.
To takie tandetne - zaśmiałam się, wiedząc, że równocześnie myślę o czymś całkiem przeciwnym. Byłam prawie pewna, że zostawiona jest ona dla mnie, lecz podpisana nie była, więc zawahałam się.
Ostatecznie jednak postanowiłam ją otworzyć:

gdy wąsy z piany miałaś ty,

cZeRwiEniąc się, chciAłaś odważna być,
Ja Wtedy śmiejąc się, złapAłem cię
onieśmielająC cię, wytaRłem jE.

Zaśmiałam się, będąc przez chwilę zażenowana wspomnieniem tamtej krępującej sytuacji. Mimo wszystko poczułam wibrujące motylki w swoim brzuchu. Było to strasznie urocze ze strony Dragona, że tak się postarał.
Z samego listu wydedukowałam, że powinnam się udać do Trzech Mioteł, jedyną niewiadomą były losowo umiejscowione duże literki, których nie mogłam poskładać w żadne logiczne słowo. Mimo wszystko tak jak stałam, tak ruszyłam w stronę Hogsmeade.

Nad miasteczkiem wisiała bardzo prawdopodobna groźba ulewy, którą zupełnie się nie przejmowałam. Jedyne co na chwilę zrujnowało mi humor to słupy obklejone wizerunkami zbiegłych więźniów-śmierciożerców, którzy już jakiś czas temu uciekli z Azkabanu, ale wzięłam głęboki oddech i szepnęłam sobie "nie dzisiaj" i jak ręką odjął oddaliłam od siebie dołujące myśli.

Bar wypełniony był szatami z herbem Hogwartu i poszczególnych domów. Przeczesując wzrokiem teren, na pierwszy rzut oka, nie dostrzegłam żadnego platynowego nieładu na głowie. Skupiona marszczyłam się coraz bardziej, co jakiś czas rzucając krótki, wesoły uśmiech w stronę znajomej twarzy, lecz Dracona wciąż nie mogłam dostrzec.
Wyciągnęłam ponownie karteczkę z szyfrem, którą najprawdopodobniej źle odczytałam.
- Hej, Jess! - usłyszałam przyjazny głos, a następnie zobaczyłam Blaise'a, który zachęcająco machał ręką przywołując mnie do siebie.
Podeszłam do niego, z czego wyraźnie nie była zadowolona partnerka chłopaka, która marszczyła się nieprzyjaźnie.
- Hej - rzuciłam niewyraźnie w ich stronę.
Szatynka o pięknym, głębokim, szafirowym spojrzeniu przewróciła oczami. Na piersi miała charakterystyczny znak Slytherin'u.
- Jak ci idzie? - zapytał palcem wskazując na list jednocześnie obejmując naburmuszoną dziewczynę.
- Niezbyt - skwitowałam - chyba coś pomyliłam.
- Jesteś w dobrym miejscu - podpowiedział, rozsiadając się jeszcze wygodniej.
- Nie spiesz się, przeczytaj jeszcze raz i rozejrzyj dokładnie.
Zrozumiałam, że kluczem są wytłuszczone literki, które wystarczy poukładać w odpowiedniej kolejności. Tak jak mówił co chwila rozglądałam się po sali i zaglądałam w kartkę, rozglądałam... zaglądałam... rozglądała... zaglą...
- Rezerwacja! - krzyknęłam próbując jednocześnie spojrzeć na list i pojedynczy stolik w rogu knajpy ze złotą plakietką, na której widniał napis REZERWACJA.
Kilka osób spojrzało na mnie nieprzyjemnie.
Odetchnęłam z ulgą i jednocześnie zdziwiłam, że to nie koniec niespodzianek.
Bez pożegnania odeszłam od ich stołu kierując się do celu.
Koperty już nie było, ale za to niewielka, drewniana skrzyneczka zamknięta w okręgu płatków czerwonych róż. Nie mogłam jej dostrzec z wejścia, a bardzo by mi ułatwiły rozwiązanie wcześniejszego szyfru.
Za nim zdążyłam się zorientować co się dzieje i wyjść z podziwu jakim uraczył mnie Draco, podeszła do mnie pracująca tu kobieta. Brunetka uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie i podstawiła kufer kremowego piwa. Zdążyłam jedynie otworzyć usta, a ta znała już odpowiedź na moje pytanie:
- Zostało już dla ciebie zamówione i opłacone.
Odeszła nadal szczerze i ciepło uśmiechnięta.
Byłam autentycznie wzruszona zaangażowaniem Dracona tak bardzo, że chciałam się zobaczyć z nim natychmiast mimo, że same zagadki sprawiały mi ogromną radość.

Slytherin... |2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz