Wszystkie moje współlokatorki zgodnie głosiły, że poniedziałek był najgorszym dniem jeśli chodzi o zestaw lekcji: historia magi, wróżbiarstwo, eliksiry, eliksiry i dwa razy OPCM. Ogółem to Binns, Trelawney, Umbrige i Snape w jednym dniu!
Już pierwsza lekcja dosłownie zawaliła mnie z nóg, bo przysypiając, głowa wyślizgnęła mi się z opartych o nią łokci i z hukiem uderzyła o ławkę. Draco był na skraju wybuchnięcia śmiechem, rozmasował mi delikatnie czoło, ale gdy się odwróciłam nie wytrzymał i się roześmiał, co doprowadziło mnie do nikłego uśmiechu i udawanego oburzenia.
Kolejna lekcja potoczyła się nie lepiej.
Trelawney połowie klasy wywróżyła zagrażające życiu sytuacje, a mnie śmierć... dwa razy.
- Może nie jestem specjalistą, ale wydaje mi się, że umrzeć można tylko raz - mruknęłam pod nosem, za co ukarano mój dom minusowymi punktami.Nie wiem jakim cudem Malfoy przekonał mnie do powrotu na jej zajęcia, ale żałowałam potwornie, na pewno nikt się nie zdziwi jeśli powtórzy się sytuacja z zeszłego roku i z hukiem opuszczę jej zajęcia.
Przechadzałam się po zamkniętych rosą błoniach, chciałam przewietrzyć się przed trudami następnych lekcji. Towarzyszył mi Draco, oczywiście mi to nie przeszkadzało, ale czułam się jakby był na mnie skazany. Nie chciał mnie zostawić na chwilę, a ja wiedziałam, że to nie z uwielbienia tylko ze strachu, chciałam go przekonać żeby spędził trochę czasu z Blaise'm, że nic mi nie będzie, ale on powtarzał w kółko "on jest prefektem, zajęty jest". Ja dobrze wiedziałam, że on by chętnie poprzeszkadzał przyjacielowi w nowych obowiązkach.
Dostrzegłam 3-osobową grupkę Gryfonów, która, tak jak my, bez celu wędrowała sobie spokojnym krokiem. Chciałam podejść, zagadać, ale dostrzegłam smukłą postać poruszającą się w ich kierunku.
Dziewczyna zagnęła do Harrego, od razu wywnioskowałam, że to Cho Chang, którą już wcześniej przyłapałam na przyglądaniu się Potter'owi.
Malfoy jakby wyczuł moje zamiary łapiąc mnie od tyłu w tali i wciskając głowę pomiędzy moją. Zanurzył twarz w moich włosach i słyszałam jak zachłannie wdycha mój zapach.
- No nie zostawiaj mnie dla nich - jego głos nie był przesiąknięty wyżutami czy złością, jaki zwykle bywał kiedy mowa była o moich Gryfonach, tym razem był beztroski, a nawet żartobliwy.
Pocałował mnie mało delikatnie w szyję, przez co ugięłam jedną nogę i kark, co spowodowało, że moje ciało skrzywiło się pod nienaturalnym kątem.
Odwróciłam się do niego i wypiłam w jego usta.
- Nie jesteś moją niańką - rzuciłam pół-żartem, pół-serio.
- Jesteś wredna - przyciągnął mnie do siebie i specjalnie przytrzymał moją głowę przy swojej klatce, żebym nie mogła się wydostać.
- Bo... jestem... ślizginką - próbowałam się wydostać między wyrazami z jego uścisku, ale widziałam, że będę wolna dopiero gdy on tak zdecyduje.
Zdecydował za niego dzwonek.Lochy wydawały się mroczniejsze niż rok temu, może dlatego, że sama obecność człowieka ministra sprawiła, że dookoła wydawał się spowijać nas ciemność, mimo, że ta wtyka Knota wcale nie wyglądała na osobę groźną.
A może po prostu odbija mi na punkcie Umbrige i wszystko co staje się w Hogwarcie złowieszcze zwalam na nowo przybytego osobnika, który wyraźnie nie przypadł mi do gustu.Nie masz się z nią przyjaźnić, ona ma cię uczyć - powtarzałam to sobie wciąż, ale nie potrafiłam siebie samej przekonać do szczerości tych słów.
- Milczeć! - powitał nas profesor Snape. Zajęłam z Draconem ławkę jak najdalej położoną od biurka nerwowego nauczyciela.
Rozpoczął wylewną przemowę, wplatając w nią kilka złośliwych komentarzy, która zostawiła niezwykle trwały ślad w moich myślach.
"Do klasy owutemowej wezmę tylko najlepszych". Przecież ja muszę być ta najlepsza! Muszę zdawać eliksiry, to się przydaje w życiu. Nagle pojawiło się w moim umyśle podstawowe pytanie: kim chce być w przyszłości?
Snape nawet nie dał mi się skupić, żebym przemyślała to co kłębiło się w mojej głowie, zadał nam od razu zadanie i to wcale nie takie łatwe:
- Stwórzcie eliksir spokoju, potrzeby on jest do uśmieżania lęku zwłaszcza przed takimi sytuacjami jak egzaminy... W każdym razie ostrzegam was... Jeśli zadrży wam ręką przy odmieżaniu składników możecie się już nigdy nie obudzić.
CZYTASZ
Slytherin... |2
FanfictionUWAGA! OKŁADKA ZOSTAŁA ZMIENIONA! Nasze czoła już się stykały. Złapał mnie w talii i czekałam aż złączy usta w namiętnym pocałunku, ale on tylko szepnął: - Dziękuję. - Za co? - zapytałam nieco zdezorientowana. - Uratowałaś mnie - oznajmił. - Przed k...