Nowy plan - trochę goryczy nie zaszkodzi

8.5K 505 246
                                    

Minęły długie trzy tygodnie, w których nauka wydawała się być główną sentencją istnienia. Faktycznie - 5 klasa to koszmar, nauczyciele nie znają takich sformułowań jak "taryfa ulgowa", męczono nas pracami domowymi i niemiłosiernie długimi wypracowaniami. Czasami dopiero o 1 w nocy kładłam się spać, gdyż po męczącym treningu quidditcha czekały mnie jeszcze lekcje. Draco pomagał mi jak tylko mógł, odwalał za mnie połowę roboty i jestem pewna, że on zasypiał koło 3. Żal mi było go tak wykorzystywać, ale sama nie wyrabiałam się z nadmiarem prac.

W końcu jednak zdażyło się coś godnego zainteresowania. Mianowicie wpadłam parę dni temu na zdyszaną Hermionę:
- Szukałam cię! - oznajmiła i zaciągnęła mnie w głąb korytarza, gdzie prawie nie było uczniów.
- Mnie? - zapytałam kurczowo trzymając w rękach książki od numerologii.
- Tak, mam ofertę...
Opowiedziała mi wówczas o niesprawiedliwości jaka spadła na tą szkołę w dniu gdy Umbrige ogłoszono nową nauczycielką OPCM. Wymyśliła, jak to miała w zwyczaju, genialny plan. Harry miał nas nauczać zaklęć, które powinny być na prawdziwej lekcji OPCM.
- Genialne! - od razu podłapałam jej myśl.
- Wiedziałam, że się zgodzisz. Spotkamy się za parę dni w Hogsmeade  w gospodzie Pod Świńskim Łbem.

Podczas naszej rozmowy, w ogóle nie pomyślałam o Dracononie, u którego ja jestem non stop na pierwszym miejscu. Dobrze wiem, że nie pozwolił mi się wychylać, dlatego o naszych spotkaniach miał się nie dowiedzieć.

- Gdzie chcesz jutro iść? - zapytał mnie Ślizgon rozczesując palcami moje blond włosy, od czasu do czasu składając pocałunki na moim czole.
- No wiesz, Draco... - nie chciałam go okłamywać. - Cały czas ze sobą spędzamy, więc chciałam chociaż w Hogsmeade spotkać się z kimś innym.

Wstał z ziemi, więc ja także podniosłam się z sofy, na której leżałam.
- Słucham?
- No pomyślałam, że to będzie miła odmiana - wstyd mi było, że musiałam to kontynuować.
- Co masz na myśli? - z pozoru wydawał się być opanowany, ale wiem, że to tylko powłoka.
Wiem, że mnie nie puści. Muszę się z nim pokłócić.
- Umówiłam się z kimś.
- Że co?! Dobra, powiedz mi, że to żart!
- Ze znajomymi. Musimy od siebie odpocząć - mruknęłam zawstydzona tymi słowami.
- Czy ty chcesz ze mną...?
- Nie! - krzyknęłam szybko, przerażona, że ta rozmowa zeszła na takie tematy.
- No to wytłumacz o co ci chodzi - był bardzo zdenerwowany.
- Raz chcę wyjść gdzieś sama! - właściwie, gdyby nie te spotkanie, zaplanowałambym dla nas idealną randkę za te jego wszystkie zarwane przeze mnie noce...
- Genialnie! Moja dziewczyna nie chce spędzać ze mną czasu!
- Nie chcę spędzać każdej wolnej sekundy.
- Z kim tam będziesz i gdzie?
- W trzech miotłach z Gryfonami.
- Świetnie, idź sobie z nimi. Cześć - wychodząc trzasnął drzwiami.

Czułam się okropnie, bardzo go kocham i nie zasługuje na takie traktowanie.
Leżałam na łóżku, wiercąc się niespokojnie. Moje koleżanki już jakiś czas temu zapadły w głęboki sen, z którego nie sposób je obudzić.
Wyżuty sumienia nie pozwalały mi zasnąć, wręcz czułam, że nie zasługuje na sen. Przekręciłam się na bok, mając nadzieję, że powieki jakoś same mi opadną. Nie mogłam jednak wygonić z podświadomości mojego ulubionego blondyna. Kręciłam się tak do póki nie usłyszałam charakterystycznego dźwięku otwieranych drzwi. Zamarłam.

Przysłuchiwałam się cichym krokom, poczułam jak materac obok mnie się zapada.
- Nie znikaj mi tak więcej... Proszę - to głos Dracona, był załamany. Poczułam jego rękę na swoim policzku.

Śnił o mnie?

- Przepraszam, nie chciałem cię tak osaczać - mówił, a serce ścisnęło mi się z bólu. - Boję się o ciebie.
Poczułam łzę na policzku.
- Nie uciekaj mi.

"Nie mam zamiaru" - pragnęłam go pocieszyć, przytulić, ale nie mogłam się ruszyć.

- Śpij, kochanie.

Slytherin... |2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz