6

15.2K 801 122
                                    

-Lily-


Budzę się na miękkim materacu tuż obok Harrego i mimowolnie się uśmiecham. W mojej głowie od razu odtwarzają się wspomnienia z nocy.

- Mhm - mruczy Harry i obejmuje mnie w talii.

Nadal śpi, więc delikatnie wymykam się z jego uścisku i wstaję z łóżka. Nakładam na siebie wczorajszą bieliznę, bo nie chcę chodzić nago po domu i idę do kuchni.

Na blacie leży mój telefon, więc odblokowuję go i zauważam nową wiadomość głosową od Danielle.

- Cześć, słoneczko - słyszę jej niepewny głos i trochę się denerwuję - Słuchaj. Liam dostał naprawdę ważny telefon z pracy i musi wyjechać na dwa dni do Los Angeles, a ja powinnam pojechać z nim. Nie mamy z kim zostawić Lily i pomyślałam... że może zgodzisz się nią zaopiekować? Oczywiście jeśli tylko Harry będzie chciał. Wyjazd dopiero za dwa dni, więc czekam na Twoją odpowiedź.


Gdy słyszę trzy sygnały, odkładam telefon na miejsce i idę przygotować śniadanie. Muszę porozmawiać z Harrym, chociaż wiem, że szanse na to, że zgodzi się opiekować dzieckiem są znikome.


-Harry-


Budzę się i już od rana jestem wkurwiony. Dlaczego leżę sam w łóżku? Odgarniam włosy z twarzy i wstaję na równe nogi. Podejrzewam, że Lily robi dla mnie śniadanie. Jest taka kochana.

Biorę z podłogi wczorajsze bokserki i nakładam je na tyłek. O tak, o wiele lepiej.

Wychodzę z pokoju i kieruję się do kuchni, z której czuję zapach tostów. Czy ona zrobiła tosty? Kocham ją.


Wchodzę do pomieszczenia i widzę anioła. Lily ubrana jedynie w swój koronkowy komplet bielizny, z potarganymi włosami po wczorajszym seksie i nieświadomie kręcąca tyłkiem. Chryste.

- Wyglądasz tak bardzo seksownie - jęczę i obejmuję ją od tyłu.

Głowę opieram na jej ramieniu i przyglądam się temu co robi. Jak to możliwe, że nawet po takiej intensywnej nocy, ona pachnie kwiatami? No kurwa, cholerne kwiaty! Czy ona pryskała się już perfumami?

- Ładnie pachniesz - mówię, a ona chichocze.

- Dzięki - widzę, jak na jej policzkach pojawiają się rumieńce i kompletnie nad sobą nie panuję.

Nie wiem co ona takiego w sobie ma, że nawet takim głupim gestem potrafi sprawić, bym się rozpłynął.


- Boże, Harry! - piszczy i szybko się ode mnie odsuwa, a ja marszczę brwi.

- Co?

- Czuję Twoją erekcję na tyłku - śmieje się, a ja wraz z nią.

Spoglądam w dół na bokserki i widzę wielki problem. Naprawdę wielki.

- Chyba masz mały problem - mówi.

- Nie taki mały - szczerzę się i poprawiam materiał bokserek, które teraz są niesamowicie ciasne.


Lily prycha pod nosem i nakłada na talerz kilka tostów, a potem mi go podaje. Dziękuję jej buziakiem w usta i wędruję do salonu.

Siadam na kanapie i czekam, aż moja kobieta usiądzie obok mnie. Po chwili pojawia się w pomieszczeniu, niestety ubrana w ciuchy. Ugh, chętnie zerwałbym z niej te legginsy.

- Harry, mam sprawę - mamrocze i po chwili czuję ją na swoich kolanach.

Jej tyłek, spoczywający na moich udach jest tak podniecający.. Mam wrażenie, że mój kutas zaraz wystrzeli, a bokserki pękną.

- Słucham - jęczę i zaczynam jeść, by zapomnieć o problemie, który coraz bardziej mi dokucza.

- Danielle ma do nas wielką prośbę, a dobrze wiesz ile dla nas zrobiła - zaczyna, a ja już mam złe przeczucia - Wyjeżdża z Liamem do Los Angeles i nie mają gdzie zostawić Lily..


O NIE. KURWA TYLKO NIE TO.

- Nie - mówię i mierzę ją wzrokiem - Nawet o tym nie myśl.

- Hazz, to są tylko dwa dni..

- Powiedziałem nie. Nienawidzę tych bachorów. Cholernie mnie wkurwiają i nie chcę widzieć w tym domu żadnego dziecka - syczę i uświadamiam sobie, że nie powinienem.

Lily kiwa głową i wstaje z moich kolan. Zanim zdołam zareagować jej już nie ma.


-Lily-


On zawsze wie co powiedzieć. Zawsze trafi w mój czuły punkt i myśli, że tak jest w porządku.

Odkładam talerz na blat i zabieram z niego telefon. Czy kiedykolwiek będziemy mogli wytrzymać jeden dzień bez kłótni, sprzeczek i złośliwych komentarzy?

Widocznie nie.

- Lily! - krzyczy z salonu, ale ja nie odpowiadam.

Jest na tyle dumny z siebie, że nawet nie chce mu się ruszyć tyłka, żeby do mnie przyjść? Oh tak, zapomniałam. Przecież to Harry Styles.

- Wychodzę - mamroczę i trzaskam drzwiami.


Bóg chyba ma mi coś za złe, ponieważ gdy tylko wyszłam z domu zaczęło lać. Potwornie lać. W związku z tym, że nie miałam przy sobie kurtki czy też parasola, weszłam do domu Liama mokra jak kura.


- Co znowu zrobił? - pyta Niall, który odwiedził Liama i bardzo się cieszę, że tu jest - Za co mam mu zlać tyłek?

- To po prostu Harry - wzruszam ramionami i uśmiecham się, mimo że moje serce krwawi.

Dlaczego on tak oschle traktuje dzieci i zawsze jest im przeciwny?

- Gdzie jest Dan? - pytam, gdy Liam wchodzi do pokoju z dwoma kubkami kawy, za którą dziękuję.

- Będzie za chwilę - uśmiecha się, a ja kiwam głową.


Czekam na moją przyjaciółkę od kilku minut, gdy nagle ktoś wchodzi do domu. Cała nasza trójka spogląda w stronę drzwi. Zamieram. Widzę kogoś kogo najmniej się tu spodziewałam.

- O mój Boże..


__________________________________________

70 votes = next x

Jak myślicie, kto wpadł? :))


Hopeless [book two] || Harry Styles [PL] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz