-Co kurwa? - pytam całkiem poważnie, a on wybucha śmiechem - Użyj mózgu kretynie.
- Przecież żartowałem - wywraca oczami, a ja prycham.
- Twoje żarty wcale nie są śmieszne.
- Ale z Lily nie żartowałem.
- Kurwa gnoju - syczę i zbliżam swoją twarz do niego - To ja ją pieprzę dniami i nocami, a nie Ty, a na dodatek...
- Kogo pieprzysz? - słyszę drwiący głos Lily i mam ochotę zapaść się pod ziemię.
- Ciebie - odzywa się Cody, a ja posyłam mu morderczy wzrok.
- To super - dziewczyna uśmiecha się fałszywie i wychodzi z pokoju.
Mierzę wzrokiem tego małego gówniarza i szturcham go w ramię.
- Pierdolony szczeniak - spluwam i wychodzę z sypialni.
Natykam się na Lily w korytarzu i obejmuję ją od tyłu.
- Puść mnie, Harry - jęczy - O czym Ty do cholery z nim gadasz, co? Chwalisz mu się, że możesz kogoś "pieprzyć"? - robi cudzysłów w powietrzu i odpycha mnie od siebie.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło!
- A o co? - syczy i idzie w stronę salonu - Mamy gościa, daj mi spokój.
Lily siada na kanapie obok Mary i zaczyna jakiś gówniany temat o butach. No szlag by trafił.
Wracam do sypialni i mam wrażenie, że zaraz przypierdolę temu blondaskowi.
- Masz u mnie przejebane - warczę.
Wieczorem postanawiam zabrać Lily na randkę, żeby trochę wynagrodzić jej to, co powiedziałem dla tego popierdoleńca.
- Co mam ubrać? - pyta i po raz trzeci otwiera szafę.
- Oh, Lily - wywracam oczami i podchodzę do niej.
Wyciągam z szafy czarną, krótką sukienkę i jej podaję.
- Będzie idealne.
- Ale to jest bardzo krótkie - krzywi się i wzdycha, a ja całuję ją po czole.
- Obiecuję, że jeśli ktoś na Ciebie spojrzy to mu jaja urwę.
Otwieram przed moją narzeczoną szklane drzwi restauracji, i wchodzę za nią do środka.
- Ładnie tutaj - mówi, rozglądając się.
Kiwam głową i uśmiecham się lekko. Kelner zaprasza nas do stolika, który zarezerwowałem niedawno i możemy spokojnie usiąść z dala od ludzi.
Odsuwam Lily krzesło, a ona cicho mi dziękuję.
Gdyby tylko wiedziała co dla niej przygotowałem, skakałaby z radości, wiem to.
Zamawiam nam jakieś danie, obojętnie jakie, byleby tylko coś zjeść i biorę jej malutką dłoń w swoją.
- Kocham Cię, wiesz o tym prawda? Powiedz, że wiesz..
- Wiem, Hazz - Lily szeroko się uśmiecha i posyła mi powietrznego buziaka, którego łapię i przyklejam sobie w miejsce, gdzie znajduje się serce.
- A Ty mnie kochasz, Lily?
- Oczywiście, że tak - mówi - Harry.. Powiesz mi coś?
- To zależy, no ale słucham - mówię i opieram łokieć o stolik.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi, że Justin to Twój brat? - pyta, a ja zamieram.
Co, kurwa, skąd ona o tym wie?!
- C-co? - bełkoczę, a ona nadal czeka na odpowiedź.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś, Harry? Wiesz, że wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej..
- Oh, zamknij się! - krzyczę, zwracając uwagę kilku gości, ale nie dbam o to - Cholera, co Cię to obchodzi? Kto Ci to powiedział? Louis? Liam? Niall? A może sam Justin opowiedział Ci historię mojego nędznego życia?!
- Hazz, uspokój..
- Nie! - wrzeszczę i wstaję z miejsca - Wpierdalasz się w moje życie i nie lubię tego, wiesz? Skoro Ci mówię, że mieszkałem w domu dziecka to tak było!
- Ale okłamałeś mnie..
- Kurwa, zepsułaś wszystko! Wiesz co chciałem Ci powiedzieć? - pytam i wstaję z miejsca - Że chcę pierdolony ślub i pierdolone dziecko!
Nie czekając na jej żałosną odpowiedź, odchodzę od stolika i wychodzę z restauracji. Tego mi tylko kurwa brakowało!
-Lily-
Nie zawracam sobie głowy łzami, które coraz bardziej zbierają się w moich oczach i wyciągam z torebki telefon. Wbijam numer Nialla i czekam, aż odbierze.
Tylko on może mi powiedzieć coś więcej o Harrym..
Nie mogę sobie darować tego, że zniszczyłam naszą szansę na lepsze życie. Co jeśli naprawdę chciał mi powiedzieć o ślubie i dziecku? Cholera, przecież ja to zepsułam! Mogłam się nie odzywać, mogłam dać sobie spokój z czymś, co mnie wcale nie dotyczy.
Pierdolę to wszystko.
Po kilku minutach przyjeżdża po mnie Niall. Nie pyta co się stało, za co jestem mu wdzięczna i zawozi mnie do domu.
- Usiądź sobie i mi wytłumacz co on znowu zrobił - wzdycha i opiera się o stół.
- Tym razem to ja - łkam i ukrywam twarz w dłoniach - Zaczęłam go pytać o Justina.. a on.. chciał mi powiedzieć, że chce ślub i dziecko, rozumiesz?
- To nie jest Twoja wina, Lily. To on o niczym Ci nie powiedział.
- I nie musiał! To nie moja sprawa. A ja zniszczyłam wszystko - zanoszę się płaczem, a Niall od razu do mnie podbiega.
Wtulam się w jego tors i pozwalam łzom spłynąć po mojej twarzy.
- Spokojnie - szepcze i masuje moje plecy - Postaram się z nim porozmawiać.
Kiwam głową i zdobywam się na uśmiech. Niall odsuwa się ode mnie i oboje doznajemy szoku.
- Co Ty tutaj robisz? - pyta Niall i mierzy wzrokiem Harrego, który wściekły stoi w korytarzu i zaciska pięści.
- Mógłbym zapytać Ciebie o to samo! - krzyczy - To moja narzeczona i kurwa wypierdalaj od niej! Jestem pewien, że to Ty naopowiadałeś jej tych bzdur!
- Styles, uspokój się! Nie widzisz jak ona wygląda?! - wrzeszczy Niall i podchodzi bliżej Harrego.
Siedzę na kanapie jak sparaliżowana i nie mogę się ruszyć, a tym bardziej wydobyć z siebie dźwięku.
- Wygląda tak przez Ciebie! I Ty nazywasz się moim przyjacielem?! - krzyczy i popycha Nialla tak, że chłopak upada na ziemię - Co jej powiedziałeś?! Gówno wiesz!
- Harry, zamknij ryj! - warczy Niall.
Hazz pochyla się nad blondynem i zadaje mu cios w brzuch, a ja od razu reaguję. Jeszcze tego mi brakowało.
- Wyjdź stąd! - krzyczę - Bierz ten swój pierścionek i wynoś się! - Ściągam z palca zaręczynowy pierścionek i rzucam mu pod nogi.
Harry zdezorientowany patrzy na mnie i próbuje coś powiedzieć, ale mu się nie udaje.
- Wyjdź stąd - łkam.
Chłopak posyła mi smutne spojrzenie i posłusznie wychodzi z domu..
______________________________________________
90 votes = next
porobiło się^^
CZYTASZ
Hopeless [book two] || Harry Styles [PL] ✅
FanficSequel Sex House >> Lily i Harry mają za sobą ciężkie miesiące. Mimo że czasy burdelu zostawili dawno za sobą, przeszłość daje im się we znaki. okładka >> @luvasharry