12.Prezent na przeprosiny

277 21 109
                                    



Kręciłam długopisem po czystej kartce papieru, a wolną dłonią zasłoniłam usta żeby ukryć ziewnięcie. Jak zwykle siedziałam z tyłu sali, a obok mnie zajęła miejsce Chani, która spijała z ust profesora każde słowo. Pan Lebarde był ulubionym wykładowcą mojej współlokatorki, a ja w dalszym ciągu nie potrafiłam zrozumieć dlaczego. Oczywiście, wydawał się mieć ogromną wiedzę i to co mówił było interesujące, ale nie można było zaprzeczyć, że nie ma on wrodzonego talentu do przekazywania swojej wiedzy. Jedną sztuką jest zostanie wybitnym w swojej dziedzinie, a drugą jest przekazanie tych informacji dalej. Nie posiadał charyzmy właściwej nauczycielom, którzy są w stanie porwać za sobą tłumy. Nie chodziło o to, żeby nosił rozpięte o kilka guzików za dużo koszule jak Pan Zaidi, ale mógłby chociaż trochę modulować głos podczas mówienia, żebym nie miała ciężkich powiek za każdym razem kiedy otwierał usta.

Nie pomagał też fakt, że w niedzielę miałam potężnego kaca, bo impreza przedłużyła się znacząco w stosunku do tego co planowaliśmy. A dzisiaj pokutowałam zmęczeniem.

-Co się z Tobą działo w sobotę? - Szepnęła Chani, kiedy na środek sali wyszła para studentów, która miała przedstawić przygotowaną prezentację. Rzuciłam jej pytające spojrzenie. - Nie mogliśmy Cię znaleźć po koncercie. Kastiel poszedł Cię szukać, ale też przepadł jak kamień w wodę. Wszystko okej?

Przygryzłam lekko wargę, nie wiedziałam, że aż tak się o mnie martwili. W sumie mogłam dać jakiś znak życia, tylko jakoś... nie było kiedy.

Czułam jak dłonie Kastiela przesuwają się po mojej rozpalonej skórze, a na ramionach pojawiła mi się gęsia skórka. Sunął nimi w górę pleców, powoli, jakby chciał poznać każdy zakamarek mojego ciała. Jakbym jeszcze miała cokolwiek przed nim do ukrycia. Jęknęłam cicho, kiedy przygryzł płatek ucha i odchyliłam delikatnie głowę, żeby miał lepszy dostęp do najwrażliwszej części, czyli szyi. Zahaczyłam długimi paznokciami o skórę jego ramion i przeciągnęłam nimi w stronę obojczyków, pozostawiając po sobie zaróżowione ślady. Z jego gardła wydobył się chrapliwy pomruk, który prawie doprowadził mnie do szaleństwa. Na chwilę straciłam rytm, za co zostałam ukarana klepnięciem w pośladek. Uśmiechnęłam się pod nosem. Poruszałam biodrami nabijając się na jego członka. Muzyka w klubie grała tak głośno, że nie musieliśmy się martwić, że ktokolwiek nas usłyszy. Nieznacznie przyspieszyłam, a chłopak odchylił głowę do tyłu, opierając ją o kanapę. Widziałam jak jego piękne stalowoszare oczy zachodzą mgłą spowodowaną przyjemnością, którą oboje odczuwaliśmy. Wsunęłam palce w jego krwistoczerwone włosy i zacisnęłam je mocno, kiedy przeszedł przeze mnie kolejny dreszcz. Poczułam jak wbija palce w moje udo. Moje piersi podskakiwały delikatnie przy każdym ruchu, a on wydawał się nie spuszczać ze mnie wzroku ani na sekundę.

-Uwielbiam Cię - jego głos był lekko zachrypnięty, bardzo seksowny. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi, w tej samej chwili wsuwając go w siebie głębiej. 

-Naprawdę? - Dopytywałam, przesuwając dłonie na ramiona, gdzie po raz kolejny zatopiłam paznokcie. Skończy się paradowanie na koncertach bez koszuli.

-Nie mówiłem Ci tego wcześniej? - Zaśmiałam się cicho.

-Nie przypominam sobie - odpowiedziałam, a on przyłożył dłoń do mojego policzka i przesunął palcem po mojej dolnej wardze. Automatycznie rozchyliłam usta, trącając językiem kciuk.

- Chyba muszę się poprawić - przygryzł lekko wargę, kiedy zassałam się na nim, intensywnie wpatrując się w jego źrenice. Dokładnie tak samo, jak chwilę wcześniej, kiedy wsuwał członka w moje usta.

Troublemakers - [NATANIEL SŁODKI FLIRT]/[KASTIEL SŁODKI FLIRT]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz