25. Troje to już tłok

219 20 107
                                    

Nataniel.

Poczułam jak robi mi się ciepło, a żołądek podjeżdża mi w górę.

-Przepraszam, muszę odebrać - bąknęłam i w sekundę pozbierałam się do pionu. Lysander rzucił mi pytające spojrzenie, ale udałam, że tego nie zauważyłam. Pospiesznie wyszłam z salonu do kuchni, żeby nie mógł usłyszeć rozmowy.

Drżącą dłonią odebrałam połączenie. A może nie powinnam odbierać? Gdybym to zrobiła, to czy zadzwoniłby ponownie? Ja na pewno nie miałabym dość odwagi żeby wykonać połączenie.

-Halo? - Mógł głos był cichy, niepewny. Nie wiedziałam czego mogłabym się spodziewać po naszej rozmowie. Usiadłam na jednym z krzeseł barowych przy blacie kuchennym, bo absolutnie nie ufałam teraz swoim kolanom. Były miękkie, jakby składały się tylko i wyłącznie z waty.

-Przyszedłem z Tobą porozmawiać, ale twoja współlokatorka powiedziała mi, że wyjechałaś. Wszystko w porządku? - Zdecydowanie nie owijał w bawełnę.  Przygryzłam boleśnie wargę, kierując wzrok ku drewnianemu sufitowi. Chyba kontemplowałam jego budowę trochę zbyt długo, po ponownie usłyszałam w słuchawce spokojny głos Nataniela. - Waleria?

-Przepraszam - wydaje mi się, że wyczuł, że nie przepraszam go nie tylko za to, że się zamyśliłam. - Nadarzyła się okazja odwiedzić Lysandra, więc spędzam weekend na farmie. Wdycham świeże powietrze, karmię kaczki i takie tam. 

-Mam nadzieję, że nie wjechałaś przeze mnie - odparł, chociaż oboje doskonale znaliśmy odpowiedź. 

-Nie, no co ty, zawsze marzyłam o tym żeby uciekać przed oszalałym z nienawiści kogutem i kozą, która z jakiegoś powodu lubi przeżuwać nogawki spodni - w odpowiedzi usłyszałam w słuchawce cichy śmiech. Odetchnęłam głęboko, wciąż lekko drżąc ze stresu przed rozmową.

-Fakt, twoja miłość do natury jest powszechnie znana - oczywisty sarkazm, uwielbiałam zwierzątka i sielskie widoki, ale zdecydowanie z oddali. Byłam typowym mieszczuchem, który ucieka gdzie pieprz rośnie widząc latającego robaka. 

Na powrót zapadła między nami niezręczna cisza. Zastanawiałam się o czym myśli teraz Nataniel. Czy tak samo jak ja nie potrafi znaleźć właściwych słów? Czy jest rozczarowany moim zachowaniem? Czy nie poznawał mnie tak bardzo jak ja samą siebie? Co miałam powiedzieć? Przeprosić? Zacząć się tłumaczyć? Jeszcze nigdy w życiu nie było mi za siebie tak wstyd. 

A najgorsze było to, że miałam pewność, że to nie rozmowa z Natanielem będzie tą najgorszą.

Zamachałam nogami wiszącymi w powietrzu, starając się znaleźć właściwe słowa. 

-Przepraszam, Waleria, naprawdę - odezwał się po chwili, a ja zamarłam. Przepraszał mnie? Dlaczego? Za co? Uświadomiłam sobie, że powinnam zadać mu te pytania, a nie prowadzić w głowie równoległą rozmowę. 

-Przecież nie masz mnie za co przepraszać, to ja... - zaczęłam, ale wtrącił mi się w zdanie, nie pozwalając dokończyć. 

-Mam za co. Gdybyś tego nie zrobiła... cóż, prawdopodobnie ja bym to zrobił - sapnęłam cicho. Tylko tyle byłam w stanie z siebie wykrztusić. Mówił dalej, tak jakby dokładnie przemyślał wszystko co chce mi powiedzieć. - I nie tylko wtedy. Wiele razy. Chciałem zrobić to już wiele razy. Cholera, nawet kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz od twojego powrotu, kiedy wracałaś z klubu, nie mogłem przestać myśleć o tym, jak bardzo chciałbym Cię pocałować. Nie sądziłem, że jeszcze kiedyś się zobaczymy i byłem naprawdę szczęśliwy, chociaż wolałbym żeby wydarzyło się to w bardziej sprzyjających okolicznościach.

Poczułam jak policzki zaczynają mnie piec. Nie miałam wątpliwości, że wpłynął na nie wściekle czerwony rumieniec. Serce waliło mi w piersi tak mocno, jakby zaraz miało z niej wyskoczyć.

Troublemakers - [NATANIEL SŁODKI FLIRT]/[KASTIEL SŁODKI FLIRT]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz