26. Uczynisz mi ten zaszczyt i...?

130 17 72
                                    

Maj 2023

Stęknęłam cicho, wgapiając się w pusty ekran przed sobą. W takim tempie napiszę tę magisterkę za cztery lata. Od godziny próbowałam zacząć kolejny rozdział, ale jedyne co się wydarzyło to mój atak nerwicy i rozlanie na klawiaturę kakao. Szczęśliwie udało mi się uratować sprzęt zanim doszło do nieodwracalnych zniszczeń. Dwadzieścia razy zaczynałam i kasowałam napisane linijki, nie będąc zadowoloną z absolutnie niczego. Uderzyłam czołem o biurko, a siedząca obok mnie Chani, podskoczyła przerażona.

-Wszystko gra? - Przekręciłam głowę w jej stronę i rzuciłam jej pełne dezaprobaty spojrzenie.

-A wyglądam jakby wszystko grało? - Burknęłam, wyładowując swoją złość na biednej dziewczynie.

Moja komórka zawibrowała, a ja sięgnęłam po nią zrezygnowana. Zmarszczyłam czoło. Na wyświetlaczu widziałam ikonkę czatu z twarzą Leo. A to akurat coś nowego. Byliśmy ze sobą w przyjacielskich stosunkach, ale zdecydowanie nie mogłam powiedzieć, że często ze sobą pisaliśmy. Odczytałam wiadomość, otwierając usta. Chani widząc moją minę, bez krępacji zajrzała mi przez ramię, a jej twarz przybrała podobny wyraz.

Leo 07:20

Chcę oświadczyć się Rozie. Mam już pewien pomysł, ale potrzebuję pomocy. Mogę na Ciebie liczyć?

Zerwałam się na równe nogi, a fotel na którym siedziałam przewrócił się z łoskotem na podłogę.

-Chani, czeka nas piękny dzień!

*Rozalia*

Przeciągnęłam się, wydając z siebie przeciągły jęk. Leżałam jeszcze chwilę z zamkniętymi oczami, czekając aż w pełni się rozbudzę. Czułam jak ciepłe majowe powietrze ogrzewa moje ciało, wpadając przez duże okno sypialni. Moją skórę owiewał przyjemny wietrzyk, więc musiało być uchylone. Zaczęłam po omacku przesuwać dłonią po łóżku, w nadziei, że natrafię na pogrążonego w śnie ukochanego, ale szybko zorientowałam się, że druga strona jest pusta. Niechętnie otwarłam powieki.

-Leo? - Powiedziałam głośniej, unosząc się na łokciach. Faktycznie, byłam tutaj sama. Co tak wcześnie robił na nogach? Zwykle w weekend pozwalał sobie pospać do późna. Szczególnie kiedy nie mieliśmy nic innego w planach.

Zarzuciłam na nagie ramiona czarny jedwabny szlafrok i wsuwając stopy w futrzaste kapcie, podreptałam zaspana do kuchni. Nie nęcił mnie przyjemny zapach jedzenia, więc zanim jeszcze przekroczyłam próg pomieszczenia wiedziałam, że tutaj również go nie znajdę.

Na Boga, gdzie on się podziewał? Może wyszedł do piekarni po cieplutkiego rogalika, albo cynamonową bułeczkę? Na samą myśl pociekła mi ślinka.

Podeszłam o ekspresu i zerwałam małą, zwiniętą karteczkę, która przyczepiona była do urządzenia. Zmarszczyłam brwi rozwijając ją, jeszcze bardziej zdziwiona, kiedy przeczytałam jej treść.

"Tam gdzie po pierwszy raz się spotkaliśmy" odczytałam na głos. Tam gdzie pierwszy raz się spotkaliśmy? O co mogło mu chodzić? Nagle trybiki przeskoczyły w mojej głowie, co prawda opornie, ponieważ nie zostały jeszcze naoliwione solidną porcją czarnej kawy, ale jednak.

Czy to jakiegoś rodzaju gra w podchody? Zaśmiałam się. Miałam nadzieję, że się nie mylę i mój ukochany naprawdę miał ochotę zagrać dzisiaj ze mną w grę. Uwielbiałam takie rzeczy i na samą myśl, przeszedł mnie dreszcz podniecenia. Włączyłam maszynę, która zaraz zaczęła trzeszczeć w swój charakterystyczny sposób i wylewać z siebie ciemnobrązową ciecz. Pognałam z powrotem do sypialni, musiałam się przebrać, nie mogłam przecież wyruszyć w pogoń za swoją miłością w piżamie i włochatych laczkach.

Troublemakers - [NATANIEL SŁODKI FLIRT]/[KASTIEL SŁODKI FLIRT]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz