Szczęśliwego nowego roku! - Kastiel rozdział specjalny

257 22 214
                                    


23 grudnia 2016

Ziewnąłem słuchając nudnego przemówienia dyrektorki. Co roku to samo, nie mogła po prostu złożyć życzeń i puścić nas do domu? Uparcie wpatrywałem się w zegarek, ale wskazówki jak na złość przesuwały się w zwolnionym tempie. Siedziałem z tyłu, więc miałem dobry widok na każdego w klasie. Nikt nie wydawał się słuchać Pani Scherbatsky, wszyscy rozmawiali o świętach, albo o sylwestrze, który w tym roku miał być organizowany u Iris. Zaproszona była cała klasa, co skutecznie zniechęcało mnie do pojawienia się na tym wydarzeniu. Miałem ich dość już na co dzień, a co dopiero spotykać się z nimi jeszcze podczas przerwy świątecznej. Wolne żarty. Planowałem cały tydzień spać, albo grać na gitarze z Lysandrem, który zaprosił mnie do siebie na wigilię. Doceniałem gest, ale szczerze mówiąc wolałbym przesiedzieć ten czas sam w czterech ścianach. Moi rodzice jak co roku nie pofatygują się do mnie nawet na święta, co nawet mnie cieszyło. Nie wyobrażałem sobie siedzenia z nimi nad wigilijnym stołem. Mielibyśmy dzielić się opłatkiem i zgrywać szczęśliwą rodzinkę? Może jeszcze pośpiewamy "cicha noc" i obejrzymy Kevina? Po moim trupie.

Jeszcze pięć minut. Wytrzymam. Mój wzrok instynktownie powędrował w stronę rudej dziewczyny siedzącej dwie ławki przede mną. Miała na sobie najbrzydszy świąteczny sweter jaki w życiu widziałem, jej marchewkowe włosy były związane dwa długie do pasa warkocze, a na głowie miała opaskę z rogami renifera. Mówiła coś szeptem do Rozy, a jej policzki były czerwone z podekscytowania. Uśmiechnąłem się pod nosem. Wyglądała uroczo. 

Podskoczyłem kiedy dzwonek kończący lekcje zaczął wygrywać swoją irytującą melodię. Akurat teraz czas musiał przyspieszyć? Wszyscy zerwali się z ławek i zaczęli pakować swoje rzeczy do plecaków. Nauczycielka jeszcze coś mówiła, ale już nikt jej nie słuchał. Większość klasy wyszła, a kiedy chciałem pójść ich śladem, drogę zagrodził mi mały rudzielec.

-Co jest marchewo, masz do mnie jakąś sprawę? - Widziałem jak jej jej uszminkowane na czerwono usta wykrzywiają się w grymasie niezadowolenia. No tak, nie lubiła kiedy się tak do niej zwracałem. Nie robiłem tego złośliwie, podobały mi się jej rude włosy. Zresztą, sam farbowałem się na czerwono, byłbym hipokrytą, gdybym się z niej naśmiewał.

-Będziesz na imprezie sylwestrowej u Iris? - Jej piwne oczy świeciły się jak dwa lampiony, a ja starałem się powstrzymać uśmiech, który cisnął mi się na usta. 

-A ty będziesz? 

-Oczywiście, że tak! - Odpowiedziała o razu, a ja natychmiast ją wyminąłem i skierowałem się w stronę wyjścia z sali. Nie mogłem dłużej wytrzymać. 

-W takim razie nie - mój głos był zimny, ale kiedy nie widziała, uśmiechnąłem się szeroko, a żołądek zrobił mi fikołka. Mogła zobaczyć tylko moje plecy, więc przyłożyłem dłoń do ust, starając się doprowadzić twarz do porządku. Przecież nie mogła zobaczyć, że szczerzę się jak głupi do sera, tylko dlatego, że do mnie podeszła.

-Kastieeel! Dlaczego taki jesteś! - Pobiegła za mną i zrównała swój krok z moim, a ja w ostatniej chwili zdążyłem przybrać swój tradycyjny, chłodny wyraz twarzy. - Będzie fajnie, zobaczysz.

Przewróciłem oczami, chcąc wyglądać na zirytowanego.

-Zastanowię się, okej? - Rozpromieniła się natychmiast i w przypływie radości postanowiła mnie przytulić. Skamieniałem. Od razu przestałem oddychać, a serce zaczęło walić mi tak mocno, że bałem się, że będzie w stanie je usłyszeć. Spanikowałem i natychmiast odsunąłem ją od siebie. Spojrzała na mnie zawstydzona. - Bez zbędnych czułości, Waleria. Jeszcze na nic się nie zgodziłem.

Troublemakers - [NATANIEL SŁODKI FLIRT]/[KASTIEL SŁODKI FLIRT]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz