14. Rekurencja.

208 20 2
                                    

Całkowita ciemność spowiła otaczającą mnie rzeczywistość, o ile właściwie dalej w niej byłem. Wydawałoby się, że znajduję się w czymś podobnym do wody, chodzę a moje kroki wydają się trwać wieczność. Powoli zaczynałem dostrzegać kształty, dziwne figury przypominające budynki aż w końcu kolory ponownie zagościły przed moimi oczami. Upadłem na kolana, sam nie wiedząc nawet kiedy, przed oczami mi się mieniło. Świat odzyskiwał barwy i je tracił.

- Waylan - podniosłem wzrok, mimo, że kształty dalej były dziwnie zmodyfikowane, jednak tych tęczówek nigdy nie pomylę a teraz patrzyły na mnie z rozbawieniem - Raczysz mi powiedzieć co tutaj robisz?

- Zwiedzam - odparłem. Nagle świat ponownie zawirował, kiedy Axel pociągnął mnie na równe nogi, przytrzymując za koszulkę. Zbliżył moją twarz do swojej i z tego wszystkiego aż zapomniałem o czymkolwiek co zaprzątało mój umysł.

- Skończ - nakazał krótko. Uśmiechnąłem się blado. Jeśli myślał, że zamierzam go słuchać to niech pomyśli dwa razy, bo im dłużej nie żyje tym więcej jego zakazów i nakazów nie słucham - Mogłeś się chociaż zaopatrzyć w broń.

- Tu tkwi Twój problem? - zapytałem, zupełnie nie dowierzając. Rozejrzałem się dookoła, patrząc na demony, które przyszły tu razem z czarnowłosym. Nie wyglądali nawet na zdziwionych, jedynie uśmiechali się pobłażliwie.

- To że robisz zanim pomyślisz nie jest dla mnie żadną nowością - westchnął. Chciałem machnąć na niego ręką, uznając jego wypowiedź za debilizm i wtedy poczułem co mam w ręku. Spojrzałem na miękką poduszkę, ogarniając tym samym z czego te głupie demony się śmiały.

- Jak widzisz, zabrałem broń - uniosłem poduszkę do góry. Wzrok Axel'a nawet się nie zmienił, widziałem, że zobaczył kątem oka poduszkę ale chyba starał się resztkami sił trzymać tego, że aż takim debilem nie jestem. W końcu się jednak poddał za co dostałem w tył głowy.

- Ja go zabiję - podsumował. Zaśmiałem się lekko, razem z całą resztą jego drużyny. Chłopak jednak był na tyle załamany sytuacją, że chyba się po prostu poddał w dalszej rozmowie. Zaczął tłumaczyć plan ale przestałem go słuchać. Rozejrzałem się po okolicy, próbując ustalić gdzie tak właściwie jesteśmy, spodziewałem się miejsca ale dopiero, gdy kpopowa muzyka uderzyła w moje uszy, zrozumiałem dokładny czas naszego położenia.

Larnwick w dzień mojej śmierci jeszcze nigdy nie wyglądał tak obco jak teraz. Niby każdy aspekt był taki sam, latarnie świeciły identycznym światłem, muzyka lekko zabarwiała powietrze na około, jednak to miejsce nie było już dla mnie domem, miasto w którym się wychowałem przestało być czymś ważnym. Teraz było dla mnie elementem, odległym wspomnieniem ale niczym więcej.

Nie mogłem uwierzyć, że tu jestem, ponownie chodzę po ziemi. Prawie jakbym nigdy nie umarł a szansa na nowe życie otwierała się przede mną. Prawda jednak była zupełnie inna, ponieważ moje serce, mimo, że biło dalej, nie było już materialne. Ludzka powłoka umarła, więc zostałem tylko kimś kto może patrzeć ale nie żyć razem ze wszystkimi.

Złapałem się odruchowo za ranę przy sercu, czułem opatrunek a ból był dalej świeży. Mimo to nie czułem się z tym tak źle jak wcześniej, ponieważ nowa blizna, która pojawi się w tamtym miejscu nie będzie tą, która mnie zabiła. Tym razem będę kojarzył to z ręcznikiem, który zepsułem Axel'owi i wywoła to u mnie więcej pozytywnych odczuć.

- Ej Axel? - odwróciłem się w stronę chłopaka, który rozmawiał ze swoimi demonami, wyjaśniając im swój plan. Zwrócił na mnie uwagę dopiero po chwili - Mogę stąd iść?

- Nie.

- Dlaczego?

- Bo nie.

- Axel..

ꜱʜᴀᴅᴏᴡ ᴡɪᴛʜɪɴOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz