22. Jesteśmy...jednością?

218 18 15
                                    

Ucieczka przed aniołem jest głupim pomysłem, prawda? Co powiecie na chowanie się w szafie? Lepiej? To świetnie bo przez jakiś czas tutaj zostanę. Nawet nie wiem jakim cudem udało mi się zdążyć dobiec do tego mebla, wejście do niego i siedzenie na tyle cicho, że udało mi się usłyszeć szybkie kroki jednego z moich oprawców, które kierują się w zupełnie inną drogę niż byłem ja.

Tutaj mogłem przynajmniej uspokoić swój oddech, mimo, że miejsca jakoś specjalnie dużo nie było. Musiałem opierać się o tył szafy i uważać żeby przypadkiem z niej nie wypaść. Całe szczęście najwyraźniej w piekle modne jest wypychanie szaf jakimiś długimi płaszczami, dzięki czemu udało mi się na styk zmieścić. Gorzej byliby gdyby ubzdurali sobie dać do niej cokolwiek innego co nie jest z materiału.

Czułem się dziwacznie i to już nawet nie ze względu na moje nowe lokum. W moim organizmie coś się zmieniło. Nie wiem co dokładnie zrobił mi Cień, nie do końca pamiętałem każdy szczegół ale wiem, że nie mogło to być nic dobrego. Sposób w jaki się czułem zaraz po obudzeniu był zupełną abstrakcją a teraz czuję się jeszcze dziwniej.

Zacząłem nasłuchiwać, nie mogłem zostać tutaj na zawsze. Mimo mojego beznadziejnego położenia, musiałem jakoś się stąd wydostać, więc kiedy nie usłyszałem niczego poza ciszą, wyszedłem z ukrycia.

Moja stopa spotkała się z zimnym marmurem. Rozejrzałem się na boki, które jako jedyne miały długie korytarze, jednak nic nie zobaczyłem. Jedynie pustkę, oświetlaną tylko przez zapalone pochodnie. Ruszyłem w lewo, ponieważ wiedziałem, że ktokolwiek za mną wyszedł ruszył właśnie w orzeceinym kierunku.

Cisza zamczyska była przytłaczająca, aczkolwiek pomagała tym razem w ocenienie bezpieczeństwa, dopóki nikogo nie słyszałem nie byłem zagrożony.

Stąpałem po powierzchni kamienia, starając się wymyśleć jakieś dobre rozwiązanie, mimo dobrych chęci to nic nie wpadło mi do głowy. Mogłem tylko poruszać się do przodu i modlić o jakiekolwiek szczęście. Chociaż wiedząc, że sam Bóg jest uwieziony to kto tych modłów wysłucha?

Ciągły mrok wychylał się zza każdego następnego zakrętu aż w końcu straciłem rachubę ile ich pokonałem. Było ciemno i strasznie a lekki ogień palący się z pochodni właściwie w niczym nie pomagał.

Oglądałem w swoim życiu wiele filmów, w większości horrorów i takie typu korytarze nigdy nie były dobrym znakiem. Naglące uczucie niepokoju nie odstępowało mnie przez to ani na sekundę. Ciągle miałem też w głowie ten dziwny stan całkowitego zapomnienia i mimo, że wiedziałem, że nie jest to najlepszy czas na myślenie o takich rzeczach to pytania rozsadzały moją czaszkę.

Co się tak właściwie stało do cholery? Jakich czarów użył na mnie Dominic? Kim tak naprawdę był i czego ode mnie chciał?

Pytań pełno a odpowiedzi brak, mogę się tylko domyślać, chociaż jednej rzeczy jestem pewien, zrobił mi coś czego już tak łatwo nie odkręcę.

- Długo Ci to zajęło.

Stanąłem jak wryty a mój wzrok od razu przyjrzał się ciemności przede mną. Znałem ten głos, więc nawet się nie zdziwiłem kiedy zza mroku wyłonił się demon z fioletowymi włosami. Tym razem nie miał kaptura na głowie, więc jego rogi były widoczne w pełnej okazałości i nawet w pół mroku zdołałem zobaczyć jak ostre były ich końce.

- O czym mówisz? - udawałem debila. Tylko to mi zostało w zaistniałej sytuacji, granie na czas może oddalało mnie tylko od nieuniknionego ale nie wybaczyłbym sobie gdybym chociaż nie próbował.

- Nie wygrasz wojny udając lisa - odparł zagadkowo. Zbliżał się coraz bardziej w moją stronę, leniwymi kroczkami skracał mój ostatni czas wolności.

ꜱʜᴀᴅᴏᴡ ᴡɪᴛʜɪɴOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz