Samotność razem z wieloma myślami w głowie nie jest dobrym połączeniem, wtedy nie możemy się skupić, wybrnąć jakoś z nieprzyjemnego przeżywania na nowo całych dni. Niestety tym razem było tak samo, moment po wyjściu Axela moją głowę nawiedziły przebłyski. Myślałem o tym co działoby się gdybym jednak nie umarł, jak potoczyły by się relację z Ruby, w której w końcu nie udało mi się do siebie przekonać, może po mojej śmierci pomyślała o mojej osobowości coś innego niż tylko "wredny, przystojny i wiecznie negatywny Wayland". Jeśli te myśli mnie nie zniszczyły to te, które nadeszły później..
Przypomniałem sobie osoby, które były w moim życiu o wiele ważniejsze. Moja mama została teraz całkiem sama, bez męża, który zostawił ją już jakiś czas temu i teraz bez syna, który od dziecka sprawił tylko problemy. Annalise...ona to w sumie pewnie przez jakiś czas się cieszyła, że w końcu mnie nie ma, jednak..
Dlaczego to takie trudne?
Myślenie wręcz boli, fizycznie, jakby smutek ludzi był dla mnie ostrzem tnącym duszę, Przecierał się od serca, przechodząc po całym ciele, zostawiając jedynie niewidzialne ślady. Oddech uwiązł w moim gardle, ledwo przepuszczając powietrze. Coś zaczynało rosnąć w mojej piersi, niewyobrażalny żal..
- Na chuj mnie to coś zabiło - westchnąłem. Przetarłem spoconą twarz dłonią i opadłem na poduszki. Łóżko było miękkie a poduszki jeszcze lepsze. Przymknąłem oczy, próbując skupić się na lepszych aspektach aktualnej sytuacji. Nie było to jednak takie proste, ponieważ nawet po śmierci nie mogę zaznać spokoju. Myślałem, że jak chociaż umarłem to wszystko będzie w granicy rozsądku ale nie. Trzeba przecież zostać zabity przez jakiś Cień, który jest gatunkiem zagrażającym całemu światu, skoro nawet anioły, boskie istoty, postanowiły z nimi walczyć. Do tego dochodzą kolejne odchyły, nagłe wybuchy gniewu i wojsko do którego nawet mnie nie przyjęli. Zostaje mi czyszczenie broni po ich krwawych treningach.
Cholerny Axel ze swoim "Nie będziesz walczyć przy wszystkich...bla bla...Twoje oczy...bla bla", w każdym razie tak myślę, że mówił. Byłem w agonii i większej połowy jego słów nie słyszałem, głównie przez swoje krzyki.
- Pierdole, nie będę tu siedział - odparłem sam do siebie. Miałem w sobie za dużo energii na jakiś marny odpoczynek, który pewnie też jest tylko iluzją, jak chyba wszystko tutaj. Chociaż cholernie dobrą, bo rany to chyba bolą bardziej niż na Ziemi.
Oczywiście jak pamiętam o ich istnieniu.
Podniosłem się z łóżka z jedynie lekkim trudem, byłem zdeterminowany i chciałem uciec gdzieś myślami, gdziekolwiek. Wyszedłem za drzwi, myśląc już jedynie o wolności i...wpadłem prosto na coś twardego.
- A jednak ten młot miał rację - usłyszałem obok siebie, otworzyłem oczy, które automatycznie zamknęły się po zderzeniu. Mój wzrok padł od razu na chłopaka, który stał parę centymetrów ode mnie, utwierdzając mnie tym w przekonaniu, że to właśnie na niego wpadłem. Odsunąłem się nieznacznie. Chłopak miał włosy zupełnie białe, bez żadnego pigmentu. Nosił czarny strój i czarną pelerynę, wyglądał zupełnie jak postać z anime lub innego gówna i z twarzy dokładnie tak samo jak dziewczyna, która stała parę kroków od nas. Jedynie jej włosy były znacznie dłuższe, sięgały do pasa i posiadały dokładnie ten sam odcień. Mrugnąłem parę razy, próbując przyswoić sobie nowe informacje. Wyglądali zupełnie jakby było bliźniakami, co dodawało tylko mroku całej sytuacji.
- Chyba uderzył się trochę za mocno - stwierdziła dziewczyna, uśmiechała się złowrogo - Najwyraźniej ma wstrząs mózgu.
Białowłosy chłopak wyglądał nagle na okropnie zmartwionego. Chwycił moją twarz w obie ręce i zaczął się przyglądać.
CZYTASZ
ꜱʜᴀᴅᴏᴡ ᴡɪᴛʜɪɴ
FantasyWaylan Hux to dziewiętnastoletni chłopak, który nigdy nie nauczył się zamykać buzi na kłódkę. Nawet wtedy kiedy sytuacja, chociażby z grzeczności, tego wymagała. Jest fanem starych zespołów i jeszcze starszych strasznych filmów. Mimo tego nawet prz...