Chyba polubię alkohol, ma taki zabawny smak, gdy piję się go wystarczająco długo a droga była wyjątkowo długa.
- Axel nas zabije jak się dowie - stwierdziłem, próbując się nie zaśmiać z zabawnie wyglądającego loczka, który uformował się na włosach Treachera. Wziąłem kolejny łyk gorzkiej ambrozji i poczłapałem dalej za chłopakiem
- Miałeś przestać pić - przypomniał mi. Przewróciłem jedynie oczami, ignorując jego słowa - I najwyżej zamknie w pokojach na tydzień.
- Serio? Myślałem, że na więcej go stać - prychnąłem, chociaż mogłem zacząć się cieszyć z jego łaskawego podejścia.
Ciężko było się skupić na zachowaniu normalności po tym jak Treach powiedział "zachowuj się normalnie żeby nie wzbudzać podejrzeń". Nie wiem dlaczego ale zawsze po takich słowach mój organizm pragnie robić wszystko co nie jest związane z tą prośbą.
Zachowywać się normalnie? Pewnie, daj mi tylko wypić wódkę na oczach połowy Piekła, którą miniemy na korytarzu.
- Jaki jest właściwie Twój plan? Wpadamy na Arenie i robimy rozpierdol czy grzecznie pytamy? - zapytałem kiedy tylko weszliśmy na pierwsze schody, zamykając za sobą drzwi razem ze wszystkimi ciekawskimi spojrzeniami - Już wiem! Zabijemy ich wszystkich.
- Uspokój się, Waylan - poprosił. Ja się dopiero rozkręcałem, więc o jakim spokoju on chce mówić - To pokojowa misja.
- Oficjalnie, chyba, jestem mordercą demonów - pochwaliłem się. Mimo, że w żadnym stopniu nie przynosiło mi to zadowolenia. Starałem się skupić na pozytywach czegokolwiek co się wydarzyło, bo jak tego nie zrobię to chyba się rozbije na kawałki tak małe, że pozbieranie ich będzie graniczyć z cudem - Więc...pokój? Co to? Nowy rodzaj burgera w maku?
- Nie rozumiem co do mnie mówisz - stwierdził. Uśmiechnąłem się na te słowa, fajnie być osobą, która jest wtajemniczona w głębsze znaczenia słów. Trochę kuleje to, że prawdopodobnie jestem jedynym, które je zna ale nie czas na zmartwienia. Wódka wjeżdża zbyt dobrze żeby narzekać.
- Nie musisz.
Dyskusja zakończyła się tymi słowami, resztę drogi pokonaliśmy w milczeniu, co chwilę przerywanymi moimi łykami alkoholu i westchnieniami Treachera, który próbował zignorować fakt, że piję co chwilę. Sam się sobie dziwię, że daje radę wytrzymać gorzki smak trunku, jednak biorąc pod uwagę co przeżyłem...przyzwyczaiłem się do goryczy życia, więc czym jest dla mnie zmierzenie się z gorzkim smakiem alkoholu.
Dotarliśmy w końcu do celu podróży, Arena majaczyła gdzieś w oddali. Dźwięki podróżowały z ucha do ucha, dając wydźwięk całego pomieszczenia. Ludzie krzyczeli, płakali, błagali. Wspomnienia wróciły przez to do mojej głowy, ukazując obrazy z momentów kiedy ja postawiłem swoją stopę na Arenie.
Bijmy pokłony wódce przeświętej, która wyrwała mnie z ciemnych odmętów swojego własnego umysłu, zamiast użalania się nad sobą zyskałem nowe żarty opierające się na tych wydarzeniach.
- Jak chcesz znaleźć tutaj tego demona? - zapytałem, kiedy przeprawa przez tłumy ludzi zaczęła mnie niecierpliwić - Z tego co wiem jest przy wejściu do Areny.
- Waylan, uwielbiam Twoją egzystencje ale daj mi po prostu działać, dobrze? - odwrócił się w moją stronę, przystając tym samym, gdzieś na środku pomieszczenia. Otaczali nas ludzie, cała ich masa, chociaż powinienem już się przyzwyczaić do mówienia "demony". Wznowiliśmy marsz, blondyn trzymał mnie za nadgarstek żebyś się nie zgubił. Szliśmy prosto w paszcze lwa, w sam środek dowództwa tego prymitywnego sposobu walki. Droga prowadziła do Agaresa. Demonicznego władcy tego miejsca, który, jeśli wierząc Treacherowi, ma odpowiedzieć na wiele pytań.
CZYTASZ
ꜱʜᴀᴅᴏᴡ ᴡɪᴛʜɪɴ
FantasyWaylan Hux to dziewiętnastoletni chłopak, który nigdy nie nauczył się zamykać buzi na kłódkę. Nawet wtedy kiedy sytuacja, chociażby z grzeczności, tego wymagała. Jest fanem starych zespołów i jeszcze starszych strasznych filmów. Mimo tego nawet prz...