34. Cisza Przed Końcem

142 18 8
                                    

Zszargane nerwy były jedynym co teraz siedziało mi w głowie, ciepłe oświetlenie i nawet obecność bliskich mi osób nie była w stanie ukoić szalonej burzy, która już na dobre się rozpętała. Axel przekrzykiwał się z moją mamą, nazywając ją naprawdę różnymi określeniami. Przestałem się martwić o ich relację teściowa - synowy już na początku ich długiej drogi do nienawiści. Siedziałem dalej na podłodze, mieląc w ręce mały zwinięty kawałek papieru, bojąc się co za zgrozę znajdę i tam. Ciekawe jak priorytety nagle się zmieniają, z wielkiego wyścigu o prawdę powstała meta dla przegranych, którzy w końcu odkryli największą tajemnice poznania prawdy - nigdy nie jest tak przyjemna jak to sobie wyobrażamy. Moja mama jest pierwszą duszą, kochanką Boga i matką jego dziecka. Świat postanowił być na tyle pojebany, że to ja zyskałem miano właśnie takiego losu. Syn Boga? Cienisty pomiot? Obdarzony Bożą Łaską? Ile jeszcze usłyszę określeń na swój własny temat? Ile bym dał aby móc zapomnieć o swoim własnym istnieniu.

Moje imię zostało zawołane parę razy, jednak nie miałem sił psychicznych aby odpowiadać na to wezwanie. Najwyraźniej zrozumieli, ponieważ nikt za mną nie poszedł. Szedłem przed siebie, dokładnie w stronę drzwi aby je uchylić po czym w pełni otworzyć. Zaczynało być mroźno i zimny wiatr przeszył moją skórę. Na początku prawie mnie to nie obeszło, dopóki nie zobaczyłem osoby a bardziej Cienia udającego osobę.

- Witaj chłopcze - jego głos brzmiał o wiele głębiej niż sam świat mógłby przetrwać. Schylił się lekko zginając rękę i przysuwając ją do klatki piersiowej. Nie byłem w stanie jeszcze w pełni go ujrzeć, najpierw skupiłem się na odnalezieniu Mantusa, który miał stać na straży - Nawet się nie wysilaj. Zemdlał gdzieś pod drzewem w połowie waszego rodzinnego dramatu. Cóż mogę rzec, cienista trucizna ma swój unikalny wpływ na demony.

- Jeśli cokolwiek mu się stanie..

- Czyżbym wyczuwał nutę złości w Twoim głosie? Czyżby gniew w końcu Cię złamał, drogie dziecko?

Podszedłem bliżej. Schodząc po schodkach już mogłem wyczuć w pełni jego obecność, która na moją niekorzyść była tylko lekkim drapaniem z tyłu głowy. Przynajmniej dopóki był w ludzkiej powłoce. Tym razem jego ofiarą stał się wysoki, na mój gust piędźesięciolatek, z już powoli siwiejącą brodą. Ubrany był w czarne szaty i chociaż starał się to dobrze ukryć, zobaczyłem jak pod płaszczem, zamiast ręki, wystaję ciemny dym.

- Wróciłem do klasyków - oznajmił. Przywołał tym samym wspomnienie naszego pierwszego spotkania, kiedy "przebrany" za starszego Pana, postanowił przebić moje serce Cienistym Ostrzem.

Świetne czasy.

- Cokolwiek planujesz, mam nadzieję, że zakładasz też swoją porażkę - warknąłem w jego stronę, uważając przy tym aby złość nie poniosła mnie aż za bardzo. Jeśli wierzyć słowa mamy to do płotu jest poświęcona ziemia, co znaczy, że nie może na nią wejść.

- Czyżby Twój mały aniołek nauczył Cię powściągliwości w swoich słowach? Intrygujące - roześmiał się swoim dźwięcznym śmiechem, który dla mnie brzmiał niczym makabryczna melodia wyśpiewywana na największych masakrach jakie w widział świat.

- Czego tu szukasz? - chciałem przejść do sedna, nie chce zatracać się w żadnych jego słowach, ponieważ czuję, że gra. Z tym człowiekiem trzeba się przygotować na to, że jego każdy ruch jest zaplanowany a działania w pełni przemyślane. Specjalnie porusza temat Axel'a. Wie, że tylko gdy wyciągnie jego jako argument, będę słuchał.

- Byłem po prostu ciekaw - westchnął teatralnie - Muszę przyznać, że nie takiego obrotu spraw się spodziewałem po tej wizycie.

Ogarnij ciekawość. Ogarnij ciekawość. Ogarnij....CHOLERA

ꜱʜᴀᴅᴏᴡ ᴡɪᴛʜɪɴOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz