Still.

523 31 0
                                    

Kiedy się obudziłam Harrego już nie było.

Pewnie pojechał na próbę.

Postanowiłam, że dzisiejszy poranek spędzę w studio.

Mieć w domu taki sprzęt i nie korzystać?

Zrobiłam sobię kawę, zabrałam ze sobą mój notes i usiadłam przy pianinie.

Od pewnego czasu pracuję nad piosenką, ale jakoś nie miałam czasu żeby ją skończyć.


Byłam tak pochłonięta pracą, że nie słyszałam kiedy przyszedł Liam.

-To jest bardzo dobre.

-Nie bądź śmieszny Liam. Nic z tego nie będzie.

Usiadł obok mnie i kazał zagrać jeszcze raz.

- Jeśli zaśpiewasz to o oktawę wyżej będzie idealnie. Mówi.

On ma rację.

-Jesteś geniuszem.

-a Ty jesteś smutna.

- Z Harrym nie jest najlepiej.

- Davina z nim jest coś nie tak. Nie przyszedł dziś na próbę, ani wczoraj, cały czas wydziera się na wszystkich, a potem udaje, że nic się nie stało. Martwię się o niego. Zmienił się.

Jak dobrze wiedzieć, że wcale sobie tego nie wymyśliłam, że ktoś inny to zauważył.

-Nie wiem co się z nim dzieje. Nie mam już siły.

-Idziemy coś zjeść, bo wyglądasz strasznie. Jesteś blada jak ściana, schudłaś i nie podoba mi się to. Bierzesz leki?

-Tak biorę.


Wcale, że nie. Czuję się fatalnie, ale na widok jedzenia od razu mnie mdli, a po tych cholernych tabletkach jest jeszcze gorzej.


W przytulnej kawiarence zamawiam herbatę. Nawet te pachnące ciasta do mnie nie przemawiają.

-Dav, co jest z Tobą? Liam nie daje mi spokoju.

-Jadłam śniadanie, nie jestem głodna.

-Dobra, dobra. Mam dla Ciebie propozycję.

-Dla mnie? pytam zdziwiona.

-Tak. Mój kolega szuka wokalistki do swojego zespołu. od razu pomyślałem o Tobie.

-Ja i zespół? Nie wydaje mi się.

-Mają teraz próbę. Chodź ich posłuchać. Tylko tyle. Proooszęę.

a więc to po to wyciągnął mnie z domu.

-Okej, ale jak są do bani to Cię uduszę.


Wchodzimy do wielkiego budynku. Już na schodach było słychać muzykę.

Na sali było trzech chłopaków.

Kiedy mnie zobaczyli przestali grać.

-Kogo my tu mamy! To ta Twoja wokalistka? Pyta perkusista.

-Tak, przedstawiam Wam Davinę. Davina, ten za perkusją to Jake, basista Sam i mistrz gitary Alex.

Jake od razu mnie przytulił i krzyknął do reszty, że jestem jego. Wesoły, przystojny blondyn, chyba ma ADHD. Sam uścisnął moją rękę, a Alex?

Jego uśmiech mówił wszystko.

Wysoki, dobrze zbudowany, ciemne włosy i czarne jak węgiel oczy.

To ten typ od którego powinno trzymać się z dala.

-Ty nas słyszałaś, teraz my chcemy posłuchać Ciebie. Powiedział, a moje serce zaczęło przyspieszać.

-mogę? Spytałam wskazując na czarnego Gibsona.

-Ta gitara to moja dziewczyna. Bądź delikatna.

Znowu się do mnie uśmiechnął, a ja chyba się zarumieniłam.


Głęboki wdech i zaczynam.


''Secrets I have held in my heart

Are harder to hide than I thought

Maybe I just wanna be yours

I wanna be yours, I wanna be yours


I wanna be your vacuum cleaner

Breathing in your dust

I wanna be your Ford Cortina

I will never rust


I just wanna be yours''


- Wyjdziesz za mnie? Pyta Jake, a reszta zaczęła się śmiać.

-Arctic Monkeys. Wiedziałaś co zagrać żeby nas oczarować. Może wpadniesz tu jutro obgadać szczegóły ?

Patrzę na Alexa i nie wierzę w to co mówi. Oni mnie chcą.

- Chętnie.

-Dobra, my uciekamy. Nie ma za co dziękować. Narazie! Liam żegna się z chłopakami i wychodzimy.


- i jak? Pyta Liam.

- są świetni. Mam nadzieje, że spodobałam się im.

-Żartujesz? Oni nie mogli od Ciebie oderwać oczu.

Liam odprowadza mnie do domu gdzie czeka już na mnie Harry.


-Cześć kochanie! nie uwierzysz co dziś się stało! Krzyczę podekscytowana.

-Co to jest? W ręce trzyma mój telefon.

Musiałam go zapomnieć.

-Widzimy się o 15 tam gdzie dziś. - A . Co to ma kurwa być!

Alex? Liam musiał mu dać mój numer.

-Spokojnie, to Alex.

Nie zdążyłam nic wiecej powiedzieć.

Odepchnął mnie z taką siłą, że wpadłam na komodę i ogromny szklany wazon.

Wszędzie było szkło i krew. Moja krew.

-Dav, ja nie chciałem. Przepraszam. Zaczął panikować.

Nie mogłam nic powiedzieć.

- Twoja ręka. Jedziemy do szpitala. Harry płakał.

-Pojadę sama.

Byłam w takim szoku, że wzięłam jego BMW i po 5 minutach byłam już na miejscu.

Jakaś pielęgniarka wzięła mnie do pokoju zabiegowego i zajęła się mną.

W ręce miałam kawałki szkła.

Nie ominęły mnie badania.


Kiedy lekarz przeczytał mi wyniki byłam pewna, że to żart.

-Czy może Pan powtórzyć?

- Jest Pani w ciąży.

Kurwa.



*************************

Przepraszam za taką przerwę;/

I'm your slave. H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz