To już dziś.
Powrót do domu i egzamin z muzyki.
Siedzę w samolocie i trzymam rękę Harrego tak mocno jak tylko się da.
- Kochanie, wszystko będzie dobrze. Próbuje mnie uspokajać ale na nic.
Przeżyłam start, ale lądowanie to był koszmar.
Byłam blada, przestraszona i prawie puściłam pawia.
Znowu ten cały cyrk.
Czapka, okulary i Bóg wie co jeszcze.
- chyba nikogo nie ma.
Dziwi się Harry.
- Patrzcie! Harry Styles! Ktoś krzyknął.
Próbujemy udawać, że wszystko jest okej i wcale nie gonią nas te szalone fanki, ale są coraz bliżej.
Wybieramy pierwszą lepszą taksówkę i jedziemy do mnie.
Odetchnelismy z ulgą.
Jest to męczące. Bardzo.
Moje mieszkanie jest w takim stanie jakie je zostawiłam.
Robię dwie kawy, Wyciągam zeszyty i powtarzam sobie na egzamin.
Oczywiście Harry i jego pocałunki próbują mnie od tego oderwać, ale nie.
Odpycham go i wracam do nauki.
- Skarbie, pozwól mi Cię troszkę rozluźnić.
Mruczy mi do ucha a ja już zaczynam mu ulegać.
- dobra dziewczynka. Szepnął kiedy pozwoliłam mu zdjąć moją sukienkę.
Nie umiem z nim walczyć.
Ma pełną kontrolę nad moim ciałem, umysłem i sercem.
Wpada w szał kiedy ktoś puka do moich drzwi.
- Kurwa, znowu? Krzyczy a ja szybko wkładam na siebie swoją sukienkę.
Otwieram i do mieszkania wchodzi moja siostra.
- Cześć, wytłumacz mi o co chodzi z tymi zdjęciami?
- jakimi zdjęciami? Pytam, ale domyślam się o co chodzi.
- Davina, w internecie az roi się od Twoich zdjęć z tymi chłopakami z tego boysbandu.
Przełykam głośno ślinę i zaczynam sie tłumaczyć.
- a więc zapomniałam Ci powiedzieć o pewnej ważnego sprawie. Spotykam się z jednym z nich.
Na jej pytanie :" z którym? " wyłania się z mojej sypialni Harry.
Nic nie mówi tylko się w niego wpatruje.
- Mona, to jest Harry. Harry to jest moja siostra Mona.
Podają sobie ręce, ale widzę w jej oczach niepokój.
-bardzo mi miło. Uśmiecha się do niej Harry.
- mi tez, ale Davina zbieraj sie. Masz za godzinę egzamin.
- Dobrze, Mamo.
Przewracam oczami i idę się przebrać.
Wkładam wczoraj zakupioną spódniczkę i bluzkę, spinam włosy w wysoki kok i jestem gotowa.
Mona rozmawia z Harrym, ale nie mogę usłyszeć o czym.
Znam ten poważny ton mojej siostry i az strach pomyśleć co mu nagadała.
Mona jedzie z nami, bo uważa się za mojego menadżera.
W samochodzie panuje niezręczna cisza, ale przynajmniej mogę skupić się na jeździe.
Dojeżdżamy do szkoły 10 minut przed czasem, ale to lepiej.
Trzęsą mi się ręce kiedy wyciągam z pokrowca gitarę.
- Spokojnie, jestem przy Tobie.
- wiem Harry, i to sprawia, że denerwuje sie jeszcze bardziej.
- mogę wyjść.
- nie, chce żebyś był ze mną.
Przytulam się do niego i trochę się uspokajam.
Nagle słyszę moje imię i znowu to samo.
- Dzień dobry, Davino. Co nam dzisiaj zaprezentujesz?
Pyta profesor Hale i puszcza mi oczko.
- będzie to moja piosenka. Mam nadzieje, że się spodoba.
Siadam na krześle, biorę głeboki wdech i widzę moją siostrę i Harrego przy wejściu. Uśmiechają się do mnie co dodaje mi otuchy.
Zaczynam grać i cały stres znika.
Nie patrzę już na moich towarzyszy, bo boję się ich reakcji.
Daję z siebie wszystko.
Harry i Mona zaczynają klaskać, a komisja się do mnie uśmiecha.
- musze powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Gratulacje.
Profesor Hale jak zawsze jest zadowolony, ale Pani Steward mu przerywa.
- Davino, piosenka przyzwoita, ale musisz jeszcze popracować nad łączeniem gry ze śpiewem. Gubisz się.
- rozumiem, ale zdałam?
- oczywiście. Zasługujesz na piątkę.
- Dziękuje bardzo.
Cieszę się jak dziecko i od razu biegnę do Harrego i Mony.
- słyszeliście? Dostałam piątkę!
- tak, było bardzo dobrze, ale muszę już jechać do pracy.
Przytulam siostrę i dziękuję jej za to, że byla tu ze mną.
- a Tobie się podobało? Pytam niepewnie Harrego.
- czy mi się podobało? Davina, jesteś niesamowita! Masz cudowny głos. Miałem ciary na całym ciele.
Jego opinia jest dla mnie bardzo ważna, przecież to Harry Styles.
- zabieram Cię na obiad, a potem do sypialni dokończyć coś co przerwała nam Twoja siostra.
CZYTASZ
I'm your slave. H.S
FanfictionDavina znalazła sposób na szybkie pieniądze. Czy zdoła się z tego wydostać? Może ktoś otworzy jej oczy? sprawdź sam.