Nie mam pojęcia która jest godzina, ale Harry juz się wyspał i nie może znieść tego, że ja dalej śpię.
Składa delikatne pocałunki na moich ramionach.
- dzień dobry, piękna.
Odwracam się do niego plecami i próbuje dalej spać, ale on odwraca mnie do siebie i tak kilka razy.
- zrób tak jeszcze raz, a przelecę Cię od tyłu.
Od razu otwieram oczy i widzę jego minę, która mówi, że mnie chce.
Nie myliłam się.
Zdjął moją bluzkę i zaczął całować mnie po brzuchu.
Jego ręce powędrowały do moich majtek, ale nie zdążył nic zrobić bo ktoś zapukał.
- Kurwa mać, co jest? Krzyczy Harry i zakrywa mnie kocem.
- sory, że wam przeszkadzam, ale musisz jechać do studia, jesteś pierwszy.
Louis stoi w drzwiach z rękami na oczach.
- kurde, obiecałem Davinie, że pójdę z nią na zakupy i weź tą rękę bo zachowujesz się jak ciota, nic nie robimy.
- ja mogę ją zabrać, a Ty jedź.
- chłopaki, spokojnie dam sobie radę.
Próbuję ich przekonać, ale na nic.
- albo Lou i jeden ochroniarz, albo 10 ochroniarzy jak pójdziesz sama.
Harry jest tak strasznie uparty. ..
Wchodzimy do centrum razem z Louisem i od razu biegnę po kawę.
Biorę jedną dla siebie i herbatę dla Lou.
- co chcesz kupić?
- potrzebuje czarną spódniczkę, pare kosmetyków i nową szczoteczkę do zębów bo gdzieś zgubiłam.
- Taka różowa? Pyta mnie a ja odpowiadam mu, że tak.
- Niall ja dzisiaj sobie pożyczył bo zgubił swoją.
Wybuchamy śmiechem.
- On jest niemożliwy.
- tak, wiem, ale chodź bo chyba znalazłem Ci kiecke.
Jestem bardzo zdziwiona kiedy Louis podaje mi wieszak.
- jest idealna! Dzieki.
- fajnie by z nią wyglądała ta bluzka. Podaje mi kolejny wieszak z bardzo fajną kremową bluzką.
- Louis, od dziś zabieram Cię ze sobą na kazde zakupy!
Chłopak jest bardzo z siebie dumny.
- Hey, mam coś dla Ciebie.
Pokazuje mu luźną koszulkę w paski, a ten uradownay klaszcze w dłonie.
Nawet jej nie pasuje tylko od razu kupuje.
Bierze tez moje zakupy i chce za nie zapłacić.
- nie ma mowy. Nie będziesz za mnie płacił.
- dlaczego? Zapłaciłaś mi herbatę.
- Lou, herbata a ciuchy to różnica.
- niech Pani pozwoli swojemu chłopakowi zapłacić póki jeszcze chce, bo moj mąż od 7 lat tego nie robi. Śmieje się kasjerka.
- to nie mój chłopak. Tłumaczę się.
- nie? A tak ładnie razem wyglądacie.
Nareszcie dał mi zapłacić, ale nie miał zbyt radosnej miny.
- to zabieram Cię na obiad!
decydujemy się na KFC.
Zajadamy sie kurczakami i gadamy o wszystkim.
Tak łatwo się z nim dogadać.
Jest bardzo miły i zabawny.
Czuję jakbym znała go od lat.
Opowiadamy sobie o rodzinie, muzyce i wszystkim na raz.
Przerywa mi telefon on Harrego.
- i jak tam gołąbeczki? Kupiliscie wszystko? Pyta.
-tak, jemy teraz obiad i wracamy.
- przyjedzie do studia, bo musze tu jeszcze chwilę zostać, a Lou jest następnych.
- okej, już jedziemy.
******
Louis i Davina? Co o tym myślicie? :)
Znowu krótko, ale muszę przygotować wszystko na imprezę.
Moje ostatnie naście...
Jestem już stara, ale wiecie co?
Po moich wczorajszych nieudanych urodzinach wchodzę sobie tutaj i nie wierzę... prawie 10 tysięcy wyświetleń!
Nawet nie wiecie jak się ucieszyłam.
Dziękuję!
CZYTASZ
I'm your slave. H.S
FanfictionDavina znalazła sposób na szybkie pieniądze. Czy zdoła się z tego wydostać? Może ktoś otworzy jej oczy? sprawdź sam.