7. NERENETTE

285 39 30
                                    

Biesiada trwała w najlepsze, chociaż prawdę powiedziawszy, biesiadowanie stanowiło ostatnią czynność na mej obecnej liście priorytetów. Pomimo to grzecznie zajmowałem miejsce przy jednym ze stołów przygotowanych dla gości nowożeńców, którzy lawirowali pośród zgromadzonych. Nic dziwnego, że nie zasiedli w zasadzie jeszcze na swych miejscach. Każdy pragnął zamienić bodajby słowo z państwem młodych, nie wspominając już o wspólnych zdjęciach. Wesele toczyło się, jakby zaślubiny wcale nie zostały zakłócone. 

Przesunąłem spojrzeniem w kierunku, gdzie wyjątkowo często spoczywał dzisiaj mój wzrok. Dathmara w zasadzie nie oddaliła się od Dikli, niemalże cały czas zasiadając na swym miejscu. Teraz wyglądała na nieco spokojniejszą aniżeli znacznie wcześniej, kiedy to najpierw znalazła się pod ostrzałem trzech niepokornych niewiast, którym niewiele brakowało do rękoczynów, podczas gdy później do akcji włączył się nie kto inny jak sam Toris Urtaro. Ciekaw byłem, o czym rozmawiała z nim Dathmara, marszcząc przy tym brwi i przybierając wyjątkowo zaciekły wyraz twarzy.

- Długo będziesz się jej tak przypatrywać z oddali?

- Tyle, ile trzeba – fuknąłem.

Deshay zdawał się bawić wybornie podczas wesela. W przeciągu kilku ostatnich godzin zakręcił się chyba wokół wszystkich możliwych panien, nie wliczając w ten poczet sióstr Valegora. Aczkolwiek jeśli wzrok mnie nie mylił, a ze względu na jego wybitne zdolności raczej tego nie robił, mógłbym przysiąc, że przez moment próbował oczarować Lemi, najstarszą córkę Hadona i jednocześnie najstarszą bratanicę Valegora. I chociaż prawdopodobnie wkrótce Hadon mógł rozpocząć poszukiwania odpowiedniego zięcia, wątpiłem, ażeby Deshay plasował się wystarczająco wysoko na liście pretendentów.

- Coś mi się obiło o uszy – zaczął, zniżając głos i pochylając się ku mnie znaczniej.

- Wiesz, że pewnych rzeczy lepiej nie mówić głośno ani publicznie?

- Dlatego tylko zaznaczam, że to i owo słyszałem.

Zmierzyłem przyjaciela zaintrygowanym spojrzeniem. Wyraz twarzy miał nieodgadniony, choć podejrzewałem, że skrywały się za nim raczej lepsze niż gorsze wieści. Lepsze dla nas, niekoniecznie dla panicza Calveyralo. Ciekawość na temat tego, co dokładnie usłyszał, już zaczynała zżerać moje wnętrzności, ale ostatecznie powstrzymałem się przed zadawaniem pytań. Miałem tylko cichą nadzieję, że o cokolwiek by nie chodziło, Dathmara wyjdzie z tego obronną ręką. Ponownie powiodłem ku niej spojrzeniem, dostrzegając, że rozmawia z Diklą. Pierwszy raz starsza siostra Valegora świętowała na trzeźwo, nie licząc ledwie kilku pucharków trunku.

- Zbierasz dupsko? – Deshay szturchnął mnie ramieniem. Widząc jednak moje pytające spojrzenie, dopowiedział niemal natychmiast. – Czas wypuścić ofiarę.

- Więc chodźmy to zobaczyć – oznajmiłem obojętnie, dźwigając się z miejsca.

Wyjątkowo mocno lubiłem obserwować lemyrthiańskich nowożeńców podczas wspólnego składania ofiary bogini Iskrze w podzięce za połączenie dwóch dusz, jak również po błagalnej prośbie o błogosławieństwo dla nich. Szczególnie że składanie ofiary drastycznie odbiegało od standardowego, które  Valegor z Claudią dokonywać mieli już za każdym kolejnym razem w murach świątyni bądź przy specjalnym ołtarzu zorganizowanym w ich domostwie. Tym razem dary popłynąć miały rzeką Irbar, odpływając srebrzystymi wodami do celu. I chociaż każdy wiedział, że Irbar ostatecznie wpadała do srebrzystego Śródoceanu, nikt nigdy ponoć nie znalazł w nim żadnych pozostałości po składanych wodną drogą darach.

Nie wszyscy zdążali za oblubieńcami na brzeg rzeki. Część zdecydowała się zostać na weselnej biesiadzie, bawiąc się dalej w najlepsze. Rozejrzałem się pośród tłumu, nie dostrzegając ani Dracona, ani Dathmary, a szczęśliwie nie przyuważyłem również Dikli. Znaczyło to, że zgodnie z zapowiedzią pilnowała bez zmian kobiety, na życiu której zależało mi najmocniej pod tutejszym słońcem. Rozmyślając o tym, poczułem zaciskające się czyjeś palce na mym łokciu. 

Sięgając gwiazd. Dathmara. TOM III [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz