Matka Valegora była zaiste wspaniałą kobietą. Emanowała spokojem oraz miłością, akceptując decyzje innych. Moje decyzje. Co więcej, w jej obecności naprawdę czułam się bezpiecznie na tyle, żeby podzielić się z nią własnymi obawami, które nawiedzały mnie od czasu wizyty w klinice ze zdwojoną siłą. Rozumiała, a przynajmniej sprawiała wrażenie osoby bezbłędnie odczytującej targające mną sprzeczne odczucia.
- Ale powiesz mu, kochanie, prawda? – spytała z troską w głosie.
Niejednokrotnie powtórzyła mi, że jestem jej niczym córka, dając to również wiele razy do zrozumienia swym zachowaniem. Niemniej jednak nie mogłam oczekiwać, że weźmie moją stronę, zapominając przy tym całkowicie o synu, którego z resztą również kochałam, choć z całą pewnością w odmienny sposób.
- Oczywiście, że tak – odparłam. – Wiem, że pewnie irracjonalnie boję się jego reakcji, ale powiem mu - zapewniłam. - Normalnie pewnie już bym to zrobiła, ale wtedy nie znalazłabym niczego, co mogłabym wręczyć Valegorowi jutro w ramach prezentu. Wiem, to strasznie oklepane.
Teściowa spoglądała na mnie z lekkim uśmiechem goszczącym na jej twarzy. Nie miałam pewności czy to pełen pobłażliwości wyraz, czy może w ten niewerbalny sposób próbowała przekazać, jak głupim zdawało się moje zachowanie.
- Wcale nie - zanegowała. - Co więcej, jestem absolutnie pewna, że taki prezent spodoba mu się bez dwóch zdań najbardziej ze wszystkich możliwych opcji.
- Tylko później najpewniej zamknie mnie na cztery spusty w domu.
- Posłuchaj, moja droga i zapamiętaj sobie. – Pochyliła się ku mnie, kładąc dłoń na udzie, a w jasnobrązowych oczach dostrzegłam pełnię matczynego uczucia. – Valegor nie jest moim jedynym dzieckiem, a po nim urodziłam jeszcze całą gromadkę. Nie wspominając już o dzieciach, które wydały na świat jego siostry - poinformowała, chociaż doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. - Jeśli tylko nic wam nie będzie zagrażać, jestem pewna, że nie uwięzi cię tutaj niczym w klatce.
- Mam nadzieję – wyznałam. – Tylko... boję się, że nie pozwoli nam lecieć na Ziemię.
- Słyszałam o twojej siostrze. – Posłałam jej pytające spojrzenie. Nie przypominałam sobie, abym głośno rozmawiała z kimś na Lemyrthii o swoich przypuszczeniach. Owszem, wspomniałam o spotkaniu z Moiel i Reythenem, a także o siostrze Randomowi, ale wątpiłam, aby po niewiele wartych przesłankach zdołał określić prawdopodobny scenariusz. Choć może zdołał? Nie znałam Randoma na tyle dobrze, aby wiedzieć, na jak wysokim poziomie znajdują się jego zdolności dedukcji. – Valegor może i siedzi na co dzień na innej planecie, ale utrzymuje stały kontakt z Randomem.
- Więc wszyscy już wiedzą?
- Wiedzą, ile powinni – zapewniła, poklepując mnie w udo. – Ale nie sądź, że Valegor nie stanie na głowie, żeby cię ochronić, a z tego co wiem, przeciwnika w tym wypadku na pewno zlekceważyć nie wolno i...
Zamilkła, kiedy dobiegł nas hałas dochodzący z zewnątrz. Obie obróciłyśmy głowę w kierunku wyjścia z komnaty, jaką przydzieliłam teściowej. Chciałam, żeby na czas pobytu czuła się nie tylko komfortowo, ale również doceniona pod każdym względem. Nie miałam pojęcia, na jak długo postanowiła zawitać na Irdium, jednak nie zawahała się, gdy tylko usłyszała ode mnie wieści. Mogłam trzymać je w tajemnicy przed mężem, czekając na właściwą okazję, aczkolwiek potrzebowałam przynajmniej dobrego słowa. Yallane zdawała się idealna do roli doradczyni, choć nawet przez myśl mi nie przeszło wtedy, że bez wahania przybędzie na inną planetę.
- Matko – Valegor przekroczył próg komnaty bez pukania. Wstałam z szezlonga, idąc w ślad za teściową, która powstała, nadstawiając przy tym mężczyźnie policzek. Widziałam jak na dłoni łączące ich uczucie, zwłaszcza kiedy Lemyrthianin ucałował lica kobiety o skórze podobnej do jego. – Nie wiedziałem, że zjawisz się z wizytą. Tak szybko się stęskniłaś?

CZYTASZ
Sięgając gwiazd. Dathmara. TOM III [ZAKOŃCZONE]
ChickLitNiestety nie wszystkie historie są szczęśliwe, podobnie jak nie wszystkie pary łączy prawdziwe, głębokie uczucie. Dathmara na własnej skórze przekonała się, że bycie w związku wcale nie równa się prawdziwej miłości. Chcąc uciec od partnera sadysty...