34. NERENETTE

216 30 16
                                    

Jedno słowo potrafiło zrujnować wszystko, o czym zdołałem przekonać się o poranku. Gdybym wcześniej zdawał sobie sprawę lub zwyczajnie przemyślał dwa razy słowa, które wypowiedziałem w kierunku ukochanej, najpewniej po prostu przełknąłbym je w ciszy. W dodatku oboje byliśmy niezaspokojeni, bo w potrzebę mojej słodkiej Dath absolutnie nie wątpiłem. Nie po tym, jak praktycznie zaciągnęła mnie do sypialni, rozbierając wzrokiem. Przez moment, a w zasadzie większą część naszej chwili Dathmara była zdecydowana i nieprzeciętnie seksowna, co wyjątkowo mi pasowało. Tym bardziej plułem sobie w brodę, że ostatecznie powołałem się na swoje cholerne przywileje.

Fakt, pragnąłem widzieć pożądanie przepełniające fioletowe spojrzenie niewiasty. Co więcej, pragnąłem potwierdzić teorię, że w stanie silnego podniecenia jej oczy nabierają innego, intensywniejszego kolorytu, co przyuważyłem w bibliotece. Gdybym mało posiadał argumentów, to właśnie w oczach potrafiłem dostrzec bezbłędnie emocje, jakie skrupulatnie skrywała, dokładając starań, aby nie wypłynęły na wierzch. Dlatego pragnąłem bez ustanku móc spoglądać w oczy kochanki. Niestety, głupi przywilej wszystko zepsuł, pozostawiając mi jedynie możliwość nacieszenia się jej bliskością, z której po prawdzie nawet nie zamierzałem rezygnować. Chociaż dopuszczałem przez moment myśl, że zraniona postanowi jednak wyrzucić mnie za drzwi.

- O czym myślisz? – Valegor szturchnął mnie w ramię, zadając proste pytanie. Zerknąłem na niego, przywołując sam siebie do porządku. – Ner?

- O Dath – przyznałem krótko, postanawiając wrócić do właściwego tematu. – Za ile przyleci dostawa? Nie powinni już być?

- Powinni – potwierdził. – Ale Dikla podobno potrzebowała więcej czasu, niż początkowo zakładała, żeby skompletować zamówienie.

- Zamówienie? - Nie kryłem zdziwienia. - Zdawało mi się, że Claudia nawet nie ma większego pojęcia, co twoja siostrzyczka prześle w ramach wsparcia.

- Dobrze ci się zdawało – stwierdził zmęczonym głosem. – Dlatego właśnie osobiście to odbieramy.

- Chyba nie spodziewasz się roznegliżowanych tancerek opuszczających pokład statku zaraz po wylądowaniu? – zapytałem półżartem.

Znając starszą siostrę przyjaciela, wszystkiego można było oczekiwać. Pierwszym transportem miała podesłać jakieś przydatne elementy do nauki, zgodnie z programem rozwoju szkolnictwa na Irdium opatrzonym patronatem królowej Claudii. Szczęśliwie Argejon cieszył się kilkoma uczelniami zacnych oraz szanowanych w galaktyce nauk, w związku z czym dla Dikli większego problemu nie stanowiło wsparcie prawdopodobnie nowej ulubionej bratowej. 

Zwłaszcza że szkoła miała być naprawdę ogólnodostępna i nie chodziło bynajmniej wyłącznie o status społeczny. Claudia pragnęła równej edukacji zarówno dla chłopców, jak i dziewczynek. Równy start, równe szanse w przyszłości. Przynajmniej w teorii, bowiem na Irdium wiele musiałoby się jeszcze zmienić, żeby kobiety faktycznie piastowały zacne stanowiska.

- Iskra jedna raczy wiedzieć, co ta kobieta tu ześle – stęknął Val. Zerknął na mnie, odrywając wzrok od głównej platformy doku. – Co z twoją panią?

Gdyby to Deshay zadał pytanie, sugerując, że pozbawiony zostałem zupełnie własnej woli i jaj przy okazji, oklepałbym mu mordę. Nie ze złości, a nawet nie w akcie zaprzeczenia. Fakt pozostawał faktem, a Dath naprawdę dzierżyła nade mną władzę. Zresztą gdybym nawet miał co do tej kwestii jakiekolwiek wątpliwości, wystarczyłoby rzucić okiem na własny sprzęt. 

Nie wątpiłem zupełnie, że jaja zsiniały, emitując nieprzyjemną niedogodność od dłuższego już czasu, mimo to nie uskarżałem się na własny los. Val przetrwał, co prawda kilka krótkich dni podróży Tadmorem, w postanowieniu celibatu, więc ja też musiałem wierzyć, że dam radę. Szczególnie że to nie moja kobieta okazała się piekielnicą, choć Dath niewiele dziś rano brakowało, aby dorównać jej poziomem.

Sięgając gwiazd. Dathmara. TOM III [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz