Gdyby nie obecność Dathmary, a także jej pełen przerażenia wzrok, rozpierdoliłabym Draconowi gębę w kilku potężnych ciosach. Niemniej jednak zmuszony zostałem się opanować i wcale nie chodziło o to, co pomyślałaby sobie moja kobieta na widok wylewającej się ze mnie furii. Chodziło o nią. O fakt, iż była przerażona oraz zraniona, a już z całą pewnością nie potrzebowała zostać świadkiem rozlewu krwi.
Poza tym kto przy zdrowych zmysłach przejmował się słowami takiego drania? Wbrew pozorom odpowiedź była prostsza, niż mógłbym pragnąć. Wyraz twarzy Dathmary, a wręcz subtelne zmiany na jej kobiecym obliczu pozwoliły mi wywnioskować, że słowa sukinsyna dotknęły ją do żywego, a mimo to wcale nie myślała o sobie.
Chociaż w trakcie ceremonii miewałem chwile słabości, podejrzewając Dath o jakąś pokrętną zdradę wobec Valegora, w przeciągu ostatnich dni zdołałem się utwierdzić w przekonaniu, że podejrzenia pozostawały wyłącznie podejrzeniami. Nieuzasadnione myśli bez najmniejszego pokrycia.
- Byłaś już na Irdium, maleńka? – zapytałem, podchodząc do zamyślonej Dathmary.
Przysiadłem tuż obok niej, chcąc oderwać skutecznie myśli od wspomnień. Miałem szczerą nadzieję, że nie ścigała nimi Dracona, pozwalając samej sobie na zamknięcie przeszłości.
- Nie, nie byłam – przyznała cicho.
Zajmowała miejsce przy oknie, wyglądając w ciemną przestrzeń oddzielającą Lemyrthię od Irdium. Odkąd wsiedliśmy na pokład Yerthii, praktycznie się nie odezwała. Usiadła niemal natychmiast, ledwie zmieniając co jakiś czas pozycję na wygodniejszą bądź udając się na stronę. Niestety wbrew planom nie mogła liczyć na towarzystwo Claudii, która gorzej poczuła się tuż przed wylotem, zamykając w niewielkiej kajucie, z której zwykle korzystał Valegor.
- Irdium jest piękne – zapewniłem. – Yerthennea również.
- Yerthennea? – zapytała, spoglądając na mnie dopiero teraz.
- Miasto, gdzie mieści się główna posiadłość Valegora – wyjaśniłem. Zmarszczyła brwi, ale nie miałem pewności czy zorientowała się, iż nazwa miejscowości posiadała głębsze korzenie. Zanim Valegor objął władzę na Irdium, obecna Yerthennea nazywana była Scyntheą Gore, a po dziś dzień wielu rdzennych mieszkańców Irdium wciąż użytkowało dawną nazwę. – Miasto jest piękne, obrzeża również. Ciągnące się hektarami lasy są fantastyczne do polowania oraz wycieczek. Nieco dalej znajduje się pasmo górskie idealne do wspinaczki i spacerów.
- Brzmi wspaniale – odparła, uśmiechając się blado. W jasnofioletowych oczach pomimo starań oraz wysiłków nadal dostrzegałem cień smutku wywołanego przez Calveyralo. – Ale jako służka królewska chyba nie będę miała zbyt wiele czasu do obcowania z przyrodą. W posiadłości z pewnością będzie wiele do zrobienia.
- Z tego co słyszałem, Valegor umieści cię w jednej z komnat przylegających do królewskich apartamentów - poinformowałem. - Będziesz stale pod ręką, a twoim jedynym zadaniem będzie doglądanie Claudii.
- Doglądanie królowej zawsze jest wymagającym zajęciem – odparła, niemal podskakując, kiedy Valegor dołączył do rozmowy, dosiadając się naprzeciw.
- Nie traktuj nas tylko i wyłącznie jak pary królewskiej - poprosił upominawczo.
- Ale...
- Nie chcę słyszeć żadnego ale, Dathmaro. - Uniósł dłoń, nakazując milczenie. - Jesteś przyjaciółką Claudii, ze mną walczyłaś o przetrwanie na Engeriosie, opiekując się mną, kiedy byłem ranny. Nie myśl, że będziemy traktować cię jak zwykłą służącą.
![](https://img.wattpad.com/cover/327984845-288-k304878.jpg)
CZYTASZ
Sięgając gwiazd. Dathmara. TOM III [ZAKOŃCZONE]
Chick-LitNiestety nie wszystkie historie są szczęśliwe, podobnie jak nie wszystkie pary łączy prawdziwe, głębokie uczucie. Dathmara na własnej skórze przekonała się, że bycie w związku wcale nie równa się prawdziwej miłości. Chcąc uciec od partnera sadysty...