ROZDZIAŁ 3

11.3K 270 39
                                    

Damon

Love 16 lat, Damon 19 lat

Treningi i studia zabierały mi tyle czasu, że nadejście przerwy świątecznej pozwoliło mi na odetchnięcie.

Hokej stanowił ważną część mojego życia, wiązałem z nim całą swoją przyszłość, więc kiedy półtorej roku temu musiałem dokonać wyboru, gdzie wybierałem się na studia, kierowałem się najlepszymi wynikami w tym sporcie i możliwościami trenerów, którzy tam doskonalili graczy.

Saint podchodził do tego z takim samym tokiem myślenia, więc właściwie to z nim dzieliłem wspólne plany i uniwersytet.

Siedziałem właśnie w mieszkaniu, które dzieliłem z Saintem. Ułożyłem się na kanapie, włączając telewizor. Wyświetlił się kanał, na którym leciał jakiś mecz hokeja.

Westchnąłem, przecierając dłonią powieki. Potrzebowałem odpoczynku, odejścia od monotonni. Każdy mój dzień składał się z tego samego: zajęcia, treningi i może jakaś dziewczyna, jeżeli wystarczyło mi czasu i mój mózg radził sobie jeszcze z przetwarzaniem informacji.

Gra w liceum a na uniwersytecie całkowicie się od siebie różniła. Musieliśmy włożyć w to serce, pokazać, że to jest naprawdę coś, co stanowi najważniejszy element naszego życia.

Mój telefon zabrzęczał, więc sięgnąłem po niego na stolik kawowy. Dostałem wiadomość od Sainta. Wszedłem w nią i odczytałem.

Co robisz w święta? Zaraz będę w mieszkaniu, będziemy mogli razem zabukować bilety do domu.

Odchyliłem głowę do tyłu, czytając po raz kolejny wiadomość.

Nie powiedziałem jeszcze Saintowi, że nie wracam do naszego rodzinnego miasta. Moi rodzice wyjechali do Hiszpanii, o
czym dowiedziałem się kilka dni temu. Nie powinienem być zawiedziony ani zaskoczony, ale czułem nutkę zazdrości, że siostra i ojciec czekali na mojego przyjaciela w domu, tymczasem moi starzy mieli mnie gdzieś.

Pogadamy, jak wrócisz.

Odpisałem tylko tyle i odrzuciłem komórkę na bok. Rozłożyłem się najwygodniej, jak mogłem, na kanapie i skupiłem się na rozgrywanym meczu. Po chwili byłem wciągnięty tak, że nie potrafiłem usiedzieć w miejscu z nerwów.

Po półtorej godzinie usłyszałem, jak ktoś głośno zamyka drzwi. Przypomniała mi się wiadomość Sainta „Zaraz będę w mieszkaniu". Chyba inaczej interpretowaliśmy zaraz.

Wyłączyłem telewizor, podniosłem się z kanapy i podszedłem do kumpla, który niósł multum toreb z zakupami. Pomogłem mu, zabierając kilka i zanosząc do jego pokoju.

— Robisz zapasy na zimę jak niedźwiedź? — zapytałem, uśmiechając się złośliwie, gdy odkładaliśmy pakunki przy biurku.

Saint zmrużył oczy, patrząc w moim kierunku. Wyszliśmy z jego pokoju i ruszyliśmy schodami na parter.

— Kupiłem prezenty dla Love i taty. Zebrałem trochę oszczędności, wiec wykupiłem tym razem prawie cały sklep. — Zaśmiał się. — A ty? Będziesz robił tu zakupy czy wolisz w domu?

Wzruszyłem ramionami.

— Właściwie to chyba nie będę robił żadnych zakupów — wyjawiłem. Saint zmarszczył brwi, przechylając głowę, jakby nie do końca rozumiał, co mówię. — Moich rodziców nie ma w mieście. Najbliższa rodzina mieszka w Hiszpanii i właśnie tam pojechali. Nie mam ochoty pchać się do ciepłych krajów.

BORDER 18+ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz