ROZDZIAŁ 25

5.5K 140 8
                                    


miłego czytania, kochani!

to takie małe wprowadzenie do następnego rozdziału, bo to tam
dopiero będzie grubo

Love

Pięć dni.

Tylko tyle czasu dałam Damonowi na własne przemyślenia. A on wciąż się nie odzywał. Nie odbierał moich telefonów. Ani nie odpisywał na wiadomości.

Coś go wcięło.

Byłam rozczarowana. I wściekła. Wkurzało mnie to, że ciągle pozostawiał mnie bez odpowiedzi. Nie napisał nawet głupiego "wszystko ze mną okej, daj mi trochę czasu" albo "jestem zajęty" czy "odezwę się, jak będę wolny".

Jedyne, czym mnie zaszczycał, to odczytywaniem wiadomości. Jaki łaskawy!Czasem widziałam te cholerne trzy kropki, gdy coś pisał, ale ostatecznie do mnie nie docierała żadna odpowiedź.

Zacisnęłam zęby, gdy wpatrywałam się w ekran swojego telefonu. Moja noga mechanicznie podrygiwała do góry, a kciuki uderzały o siebie w oczekiwaniu.

Do: Damon

Jeżeli masz mnie już gdzieś, w porządku

Zagryzłam wargę. To wcale nie byłoby w porządku. Złamałoby mi to serce na pół, nie, na drobne kawałeczki niczym szkło, gdy spada na ziemię.

Ale chociaż znalazłbyś jaja, by mi to, kurwa, powiedzieć

Nie mogłam już wytrzymać tego napięcia. Stresu. Oczekiwania. W kółko zamartwiałam się, czy zrobiłam coś nie tak. Że może to wszystko ruszyło do przodu za szybko. Może dla Damona to było za dużo?

Serce miałam w gardle. Czułam, jak oddychanie sprawiało mi trudność. Zamarłam nieruchomo, gdy pod wiadomością wyświetliło się "Dostarczona".

Nikomu o tym nie powiedziałam.

Tata i Saint myśleli, że Damon zniknął tak szybko, bo jego mama miała wypadek. Czułam się paskudnie, gdy kłamałam im w żywe oczy, ale nie chciałam zrzucać na nich prawdy.

Nie dlatego, by im było łatwiej, a dlatego, że ja nie chciałam jej do siebie dopuścić. Nie chciałam wypowiadać tego na głos.

Na niczym innym nie potrafiłam się skupić. Dosłownie. Umierałam wewnętrznie i rozpadałam się na drobne cząsteczki z niewiedzy.

Pstryknięcie przy uchu wyrwało mnie z zamyślenia. Wyłączyłam natychmiast ekran, by intruz nie zobaczył moich wiadomości. Zamrugałam kilkukrotnie powiekami, kręcąc głową.

— Zaraz spalisz nam dom.

Rozbawiony, choć nieco stanowczy głos taty dotarł do mojego zamglonego umysłu. Spojrzałam w dół na kuchenkę, gdzie męska ręka zmieniła ogień z największego na najniższy.

Z męczeńskim jękiem sięgnęłam po patelnię ze spalonym omletem.

— Czemu najpierw nie ratowałeś mojego jedzenia?

Spojrzałam na tatę z wyrzutem, gdy niemal czarne jajka wyrzucałam do śmietnika. David wyrzucił brew w górę, patrząc na mnie z politowaniem.

BORDER 18+ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz