ROZDZIAŁ 14

9.7K 212 85
                                    

boziu, jak podoba mi się ten rozdział. przez większość czasu jestem jak "awww".

Damon

Moje mięśnie zaprotestowały, kiedy zacząłem podnosić się do pozycji stojącej. Oparłem się dłońmi o ścianę, oddychając spokojnie. Czułem, jak coś spływa po moim łuku brwiowym, więc starłem krew palcem. Zajebiście.

Nie spodziewałem się, że Love wpadnie na taki świetny pomysł, by zrzucić mnie przez okno. Upadek został zahamowany przez rosnące wokół ich domu krzaczki. Kilka ostro zakończonych gałęzi przejechało po mojej skórze, ale było tych skaleczeń tak dużo, że czułem odrętwienie w całym ciele.

Na szczęście parter w ich domu nie był wysoki, więc nie zrobiłem sobie nic poważnego, spadając z piętra, ale przez chwilę, kiedy uderzyłem w ziemię, nie mogłem złapać tchu. Wtedy myślałem, że nie dam rady oddychać.

Teraz jednak już byłem w stanie.

Nie wiedziałem, co o tym wszystkim myśleć. Czy od teraz miałem uważać na Love? Nigdy nie wiadomo, kiedy znowu by stwierdziła, że to świetny pomysł, aby zrzucić mnie przez okno.

Spojrzałem w górę. Nachylała się nad framugą, a zmartwienie wykrzywiało jej twarz. Jej usta się poruszały, ale ja zniknąłem w swojej głowie, więc nie wiedziałem, o czym mówiła.

Zamrugałem, skupiając się na rzeczywistości. Przyglądałem się dziewczynie nad sobą. Ciemne włosy spływały jej po twarzy, kiedy wisiała na framudze, próbując do mnie sięgnąć.

— Przepraszam — jęknęła. — Naprawdę nie wiedziałam, co zrobić.

Oczyściłem gardło, chrząkając.

— Jednak wiedziałaś, co robisz, gdy wyrzucałaś mnie przez okno — wychrypiałem, wbijając w nią niedowierzające spojrzenie. — Nie sądziłem, że okażesz się taką wariatką.

Love przewróciła z irytacją oczami, chyba zdając sobie sprawę z tego, że byłem cały i zdrowy.

— To pierwsze, co wpadło mi do głowy!

— Czemu nie pomyślałaś o tym, by wrzucić mnie do szafy? Lub gdziekolwiek indziej? — zapytałem stanowczo szeptem, jednak na tyle głośno, by mnie usłyszała.

Irytacja błysnęła w jej oczach, kiedy uniosła dłonie, by na mnie wskazać.

— A ty? Czemu o tym nie pomyślałeś? — Odbiła piłeczkę. — Sam mogłeś schować się do szafy, zamiast stać tam jak słup soli. Uratowałam ci życie.

Jej pytanie sprawiło, że poczułem się ubodzony, no bo, faktycznie, niczego nie zrobiłem. Po prostu zamarłem i żadna myśl nie kiełkowała w mojej głowie.

Powinienem jej odpuścić, ale ciągnąłem to dalej, zbyt zafascynowany irytacją i złością, które malowały się na jej twarzy. Musiałem chociaż chwilę dłużej ją podenerwować.

— A właśnie, że jemu zagroziłaś! — Wykłócałem się.

Uniosła brwi, zwężając oczy. Spojrzała na mnie przez szparki.

Przeciągnąłem się, czując odrętwienie w mięśniach. Moje ciało było przyzwyczajone do bycia obitym, gdyż na meczach czy nawet treningach ktoś przystawiał mnie do bandy, nie puszczając. Lub po prostu specjalnie we mnie wjeżdżał, bym mocno uderzył.

— Gdyby Saint cię zobaczył, byłbyś bardziej poturbowany — wypowiedziała przemądrzale. — Chyba, że chcesz, mogę jeszcze po niego pójść. Na pewno się ucieszy, gdy cię zobaczy.

BORDER 18+ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz